Lewicka: PiS stworzył opozycji świetne warunki wyjściowe. Ale opozycja zajęta jest sobą

Karolina Lewicka
dziennikarka radia TOK FM, politolog
Kilka tygodni temu sympatyzujący z obozem władzy Rafał Ziemkiewicz zdiagnozował w tygodniku „Do Rzeczy” – bez owijania w bawełnę – formę Zjednoczonej Prawicy: „Pojawiły się stagnacja, syndrom wypalenia i przewlekłego zmęczenia. PiS już wie, że nie stanie się drugi raz partią budzącą nadzieję, porywającą pomysłami i wprawiającą w entuzjazm”.
Karolina Lewicka o formie PiS i Zjednoczonej Prawicy. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Pisał o Ogólnej Niemożności Wszystkiego i nie jest w swej krytyce jedyny – publicyści, którzy związali swe zawodowe losy z „dobrą zmianą” drżą jak osika, by ster władzy nie wypadł jej z rąk, bo i oni, rzecz jasna, stracą wówczas to i owo, a na pewno dobre samopoczucie.

Ostre słowa mają zatem wyrwać rządzącą prawicę ze stuporu, w którym tkwi właściwie od początku drugiej kadencji, zmobilizować ją do przełamania impasu i ponownego osadzenia się mocno w siodle. Ale – próżne nadzieje.

Wieści dobiegające z wyjazdowego posiedzenia klubu PiS-u wskazują raczej na dalsze pogrążanie się rządzących w niemocy. Kontrowersyjne i trudne tematy nie były omawiane, a Jarosław Kaczyński stłumił powszechne wśród działaczy niezadowolenie solenną obietnicą podwyżek dla parlamentarzystów, którzy – w porównaniu z koleżeństwem ustawionym rodzinnie w Spółkach Skarbu Państwa – nadzwyczaj cienko przędą.


Polski Ład, który miał być kamieniem filozoficznym przemieniającym 30% poparcia w ponowne 40%, nie zdał egzaminu, ołów nadal nie jest złotem. I chyba nawet skrzydlate słowa premiera Morawieckiego („Polski Ład zaczyna się tam, gdzie wasze marzenia”) na niewiele się już zdadzą.

Za chwilę trzeba też będzie skapitulować wobec Brukseli, bo podjęta szarża zakończyła się klęską. Komisja Europejska wyjątkowo dobrze usłyszała, co mówił Stanisław Piotrowicz podczas ogłaszania „wyroku” TK, i jakie może mieć to skutki dla całej Wspólnoty. A może mieć fatalne, bo za chwilę jakieś inne państwo, we wrażliwej dla siebie sprawie, stwierdzi, że TSUE nie ma prawa się w tej właśnie kwestii wypowiadać, bo to niezgodne z ich ustawą zasadniczą. I cały system prawny UE koncertowo się wykolei. A do tego dopuścić po prostu nie wolno.

Czeka nas zatem podkulenie ogona przez władzę i kolejna, nie wiadomo już która, bo rachubę stracili najstarsi górale, nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym. Będą się cofać, i rzecz jasna, Unii wygrażać, bo to im tylko pozostało: konferencje zaróżowionego z emocji Zbigniewa Ziobry.

Sama PO raczej nie uratuje kraju przed trzecią kadencją populistów

Okoliczności letniej przyrody są zatem nadzwyczaj obiecujące dla opozycji, która jednak wciąż nie podjęła zdecydowanej próby wyzyskania ich dla siebie, bo aktualnie głównie zajmuje się sobą. Najbliżej wyjścia na prostą jest Platforma Obywatelska, bo Donald Tusk, który uważa, że władzy nie można dostać, można ją sobie tylko wziąć, przyszedł i ją wziął, bez oglądania się na dotychczasowych liderów.

Aktualnie nie ma też wśród całej Koalicji Obywatelskiej żadnych kontestatorów, bo przecież po okresie wielkiej smuty, ze spadającymi na łeb, na szyję sondażami, zaczęła się zwyżka poparcia, a wiatr w końcu dmuchnął w skrzydła, a nie w oczy. Otwarte pozostaje pytanie, czy uratowana przed upadkiem Platforma Obywatelska będzie potrafiła z kolei uratować kraj przed trzecią kadencją populistów. Sama raczej nie da rady.

Reszta opozycyjnej sceny jest w rozsypce. Polska 2050, żywiąca się słabością PO, siłą rzeczy po umocnieniu się Platformy zaczyna słabnąć. Szymonowi Hołowni po raz drugi polityczna szansa wymyka się z rąk. Za pierwszym razem tlen zabrał mu Rafał Trzaskowski, za drugim odbiera go Donald Tusk.

Polska 2050 zasysała przede wszystkim tych wyborców, którzy byli rozczarowani liderowaniem Borysa Budki, ale którzy dziś z nadzieją patrzą na byłego premiera. Stąd partia Hołowni spadła na trzecie miejsce w sondażach, a dylematy, przed którymi stoi, są nie do pozazdroszczenia. Z jednej strony łatwo zrozumieć, że bronią się przed jakimś przyszłym sojuszem z PO, obawiając się losu przystawki, powtórki z Nowoczesnej. Z drugiej – obie partie zjadają się nawzajem, a nic tak nie pomaga prezesowi Kaczyńskiemu, jak bijąca się o ten sam kawałek elektoratu opozycja.

PiS nadal silny słabością opozycji

PSL wciąż szuka swojej drogi, w dodatku ma ona w założeniu prowadzić przez tę samą krainę, w której pobudowały się już PO i Polska 2050. To tzw. Polska centrowa. Tyle że rozkład głosów wyborców centrowych, co pokazały ostatnie analizy Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, jest taki, że 42% zbiera Hołownia, 39% PO, a ludowcom ostało się niespełna 5%. Nie jest to fundament do zbudowania potęgi politycznej.



A innych pomysłów na siebie brak, na wieś zaś wrócić trudno, bo nawet jeśli wyborca wiejski zraża się do PiS-u, to wybiera sobie z dostępnych opcji jednak wciąż nowość: Szymona Hołownię, a nie PSL.

I wreszcie Lewica, która z przytupem wkroczyła w okres burzy i naporu. Przydarzyło się jej to, co najgorsze, czyli zażarta walka wewnętrzna. Bój między stronnikami Włodzimierza Czarzastego a buntownikami pod wodzą Tomasza Treli, z coraz bardziej osobnym Razem, to wstęp do dalszej utraty poparcia, i tak ostatnio mizernego.

Jeśli Lewica nie wyjdzie na prostą do jesieni, to będzie dalej więdła, a na horyzoncie pojawi się groźba, że ponownie wypadnie za sejmową burtę. A niedobrze byłoby, gdy parlament miał tylko jedną nogę, prawą, zaś lewej był całkowicie pozbawiony.

Tym samym nadal aktualna jest stara prawda, że PiS jest silny słabością opozycji. Jeśli Kaczyński wciąż będzie mógł powtarzać, że nie ma z kim przegrać, to jego wewnętrzne kłopoty i kolejne kompromitacje na arenie międzynarodowej nie będą miały aż tak wielkiego znaczenia. Żeby PiS przegrał, musi być dla niego alternatywa. I to nie podzielona, skłócona, rozbita i szukająca wiatru w polu.

Czytaj także: Lewicka: Kaczyński chce walczyć z nepotyzmem? Wolne żarty!