Aleksandra Kowalczuk nie zdołała awansować do półfinału, znakomity finisz rywalki
Aleksandra Kowalczuk nie awansowała do półfinału rywalizacji taekwondzistek w kategorii +67 kilogramów na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Polka prowadziła w ćwierćfinale z Serbką Milicą Mandić, ale po słabej końcówce przegrała walkę 4:11. Teraz musi czekać na wyniki rywalek, by dostać szansę w repasażach.
I to jak walczyć. W 1/8 finału wygrała walkę z Australijką Rebą Stewart 7:2 i zameldowała się w ćwierćfinale. Awans do czwórki był blisko, ale by stał się faktem, trzeba było pokonać wyżej notowaną Serbkę Milicę Mandić. Aleksandra Kowalczuk stała przed życiową szansą, z Serbką już wygrywała w przeszłości i nie stała na straconej pozycji przed pojedynkiem.
Polka szybko trafiła rywalkę, prowadziła 2:0 i kontrolowała walkę. Do tego Serbka dostała karę i Aleksandra Kowalczuk miała coraz wyższą przewagę (3:0). Milica Mandić zdołała jeszcze w pierwszej rundzie skontrować naszą faworytkę, po pierwszej rundzie przegrywała 2:3. W drugiej rundzie walka była dość pasywna, żadna z zawodniczek nie trafiła rywalki.
Ale w trzeciej sytuacja diametralnie się zmieniła, Serbka trafiła Polkę kopnięciem w głowę i wyszła na prowadzenie 5:3. Sędziowie dali jej karę za pasywność, Aleksandra Kowalczuk zyskała punkt, ale wciąż przegrywała (4:5). Pozostała minuta do końca, emocje buzowały, ale Milica Mandić dwa razy trafiła Polkę, która zaczęła popełniać błędy (4:11). Nic już nie dało się zrobić, Serbka awansowała do półfinału.
Aleksandra Kowalczuk musi teraz czekać na wyniki pozostałych walk i jeśli Milica Mandić wygra w półfinale, będzie miała szansę walki w repasażach. Jeśli Serbka przegra - stawi czoła Francuzce Althei Laurin - wówczas Biało-Czerwona znajdzie się za burtą rywalizacji w Tokio.
Czytaj także: Co nas czeka piątego dnia igrzysk w Tokio? Hubert Hurkacz w akcji, szpadzistki po medal
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut