Dlaczego poparcie dla PiS nie spada? Odpowiedź jest prosta

Eliza Michalik
publicystka
Dlaczego poparcie dla PiS nie spada, choć zniszczył niezależne sądownictwo, właśnie niszczy wolne media, zalicza aferę za aferą, podwyższa podatki, powiększa dług publiczny, łamie prawa kobiet, zachęca do przemocy w rodzinie i do przemocy w ogóle (dając zielone światło fundamentalistom religijnym i naziomom), wybrał faceta, który zachowuje się w niezrównoważony sposób na rzecznika praw dziecka, zrobił z Piotrowicza i Pawłowicz sędziów Trybunału Konstytucyjnego i wolał dać 2 miliardy złotych TVP niż przeznaczyć tę kasę na chorych na raka? A w dodatku w partii trwa walka buldogów pod dywanem, a szef rządu kłamie jak najęty?
Eliza Michalik przyjrzała się kwestii poparcia PiS. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Odpowiedź jest prosta: bo PiS umie to wszystko odpowiednio sprzedać opinii publicznej.

Tak, to aż takie proste.

PiS oferuje Polakom bardzo zły produkt: dyktaturę. Żeby zobrazować, jak bardzo zły, nazwę rzecz po imieniu: PiS wciska obywatelom polityczny azbest. Ale mimo prezentacji przez część polityków opozycji, ekspertów i niezależne media prawdziwych i strasznych badań, dowodzących, że ten azbest ich zabija, 30 procent Polaków nadal chce go od PiS kupować. Niesamowite prawda?

Owszem, ale tylko wtedy, gdy nie rozumie się, jak to działa.

A działa tak, że polityka jest dziś formą bez treści, opakowaniem bez zawartości, które trzeba wcisnąć ludziom i sprawić, żeby za nie zapłacili. Oczywiście później, gdy zaczną dzwonić z reklamacjami i mieć pretensje, nikt nie odbierze telefonu.

PiS zmienił politykę w marketing

Polityka działa już tylko na zasadach marketingu, ba! - sama stała się marketingiem, a partie korporacjami, o specjalizacji PR marketing i social media. PiS od dawna nie sprzedaje wartościowego ideowego towaru, tylko nędzne podróby: nacjonalizm, faszyzm, bezprawie i szaleństwo religijne przebrane za konserwatyzm — ale wszystko jest dobrze, dopóki wierzy w to wystarczająco wiele osób.


Powrót Tuska był świetnym chwytem marketingowym (czy tylko marketingowym, to się okaże) i dlatego natychmiast podniósł notowania PO o 10 procent, ale mam wrażenie, że wyszedł przypadkiem. Uznam, że się mylę, jeśli następne ruchy marketingowe PO będą równie świetne pijarowo.

PiS natomiast zna te mechanizmy doskonale, także dlatego, że to ta partia ostatecznie zamieniła politykę w marketing (ten proces zaczął w największym stopniu Andrzej Lepper) i to jest powodem, dla którego, mimo że niszczy Polskę i zachowuje wysokie poparcie społeczne.

Dał TVP miliardy złotych, bo wie, że dyktatura sprzeda się jak świeże bułeczki, trzeba ją tylko opakować i sprzedać jako patriotyzm, konserwatyzm, religijność i propaństwowość, a wyprowadzenie nas z Unii w objęcia Putina jako wstawanie z kolan.

I dopóki odbiorcy nie staną się bardziej świadomi, to będzie działać, a produkt konkurencji — demokracja — nie ma żadnych szans.

I dopóki opozycja nie nauczy się, jak zrobić demokracji równie dobry PR, to nieważne, że demokracja to oryginał, a dyktatura szkodliwa podróba. W dzisiejszej polityce nie liczy się rzeczywistość, tylko skuteczna kreacja.

Tak jak kobieta, która kupując szampon z reklamy wierzy, że dzięki temu stanie się tak piękna i kusząca jak modelka, obywatele wierzą, że jeśli kupią dyktaturę Kaczyńskiego, dostaną bezpieczeństwo, kasę, wieczną radość i szczęście, a w dodatku zyskają godność i szacunek.

Z tego punktu widzenia panie polityczne są tylko handlowcami sprzedającymi towary: demokrację i dyktaturę.

I, choć przykro to przyznać, strona demokratyczna ma znacznie gorszy marketing.

Nie wygra większy mąż, tylko większy marketingowiec

Wiem, jak trudno jest przyjąć do wiadomości i pogodzić się z tym, że świat się bezpowrotnie zmienił i że polityka, jaką pamiętają i jaką szanowali obywatele — polegająca na ścieraniu się poglądów i idei, poświęcaniu dla spraw „wyższego” rzędu odchodzi bezpowrotnie, a zastąpiła ją wojna handlowa, w której wszystkie chwyty są dozwolone.

Niemniej tak właśnie jest: choć to brutalne, toczącej się teraz rozpaczliwej walki o normalność, praworządność, wolność i prawa człowieka nie wygra większy mąż stanu, tylko większy marketingowy spec. Albo inaczej, poprawka — mąż stanu może wygrać, ale tylko pod warunkiem, że armia znakomicie wyszkolonych i skutecznych PR-owców z powodzeniem go wykreuje i sprzeda. Bo to właśnie oni zastąpili dziś politycznych „doradców”, których pamiętam jeszcze z innego świata.

Polityka stała się handlem i żeby wygrać politycznie, trzeba dziś myśleć nie ideowo, ale biznesowo. Nawet gdy nad państwem wisi widmo dyktatury.
Czytaj także: Eliza Michalik: Rząd pozbawiony kontroli zamienia się w dyktaturę, na końcu zawsze krwawą