DJ Hiena: Twin Heart z dumą promuje lesbijki w całej Polsce [NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA #6]
– Pomysł na Twina wykiełkował z mojej ówczesnej miłości – mówi Anna Tryskuć, która jest bohaterką szóstego odcinka mojego wakacyjnego cyklu "NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA". Na rodzimej, klubowej scenie jest znana pod pseudonimem DJ Hiena. Jest także rezydentką wielu klubów LGBTQ, ale przede wszystkim organizatorką pierwszego i wiąż jedynego cyklu kobiecych imprez "Twin Heart". Hiena opowiedziała o kulisach lesbijskich eventów i szeroko pojętej "branży".
Mój wakacyjny cykl dla naTemat pozwoli Wam zapoznać się z bohaterami nietuzinkowymi. To barwni ludzie, którzy realnie zmieniają szarą Polskę i pokazują, że w naszym społeczeństwie i kraju wciąż są siła, kolor i potencjał na przyszłość. Rozmowy o emocjach, strachu, obawach, przeczuciach, ale także pragnieniach. Wsiadaj! "#NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA".
Szukasz imprez LGBTQ? Anna Tryskuć (DJ Hiena) szczerze o kulisach cyklu kobiecych imprez "Twin Heart"
Ten kto bywa lub bywał w warszawskich klubach na pewno kojarzy jej buzię i sety. Anna Tryskuć czyli DJ Hiena to współzałożycielka "Twin Heart" - największego w Polsce cyklu imprez lesbijskich. Hiena działa na rzecz LGBTQ, współtworząc od ponad 8 lat bezpieczną, rozrywkową przestrzeń dla kolorowej społeczności.DJ Hiena: Twin Heart z dumą promuje lesbijki w całej Polsce [NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA #6]•Fot. Maciej Stanik
Asia Stawczyk: Nie jesteś już zmęczona?
DJ Hiena: Czym?
Byciem jedną z bardziej rozpoznawalnych lesbijek w stolicy. Jednak jesteś osobą publiczną i mocno udzielasz się w przestrzeni rozrywki.
Powiem ci, że nie jestem zmęczona. Mi to odpowiada. Problemem jest inna kwestia. Zauważyłam, że te wszystkie dziewczyny boją się do mnie podchodzić i zagadywać. Nie wiem, dlaczego tak jest. Potem, gdy już odważą się ze mną porozmawiać, to mega często zwierzają się i mówią mi: "wydajesz się być groźna i niedostępna, a w rzeczywistości jesteś super zabawna i luźna". Ostatnio dostałam nawet wiadomość, że dziewczyna bała się i wstydziła do mnie podejść, bo ją rzekomo onieśmielałam. Podziwiają mnie z daleka, a ja tu wciąż singielka (śmiech).
Wielokrotnie bywa też tak, że ktoś podchodzi i mówi mi, że się poznaliśmy lub gawędziliśmy na jakieś imprezie, a ja niestety nie wszystkich kojarzę. Jakby nie było, gram w naprawdę wielu miejscach i poznaję masę ludzi na każdym kroku. Nie sposób zapamiętać każdej twarzy. Szczególnie kłopotliwe jest to, gdy ktoś podchodzi do mnie w niewłaściwym momencie, kiedy gram i mam słuchawki na uszach. Wtedy nie jestem w stanie skupić uwagi na kilku rzeczach. Gdy tylko mam przerwę i wolną chwilę na imprezach czy eventach, zawsze chętnie porozmawiam lub napiję się czegoś. Z natury jestem bardzo otwarta i lubię poznawać nowych ludzi. Zmęczona natomiast totalnie nie jestem. Śmieję się, że czasem mogłabym być nawet bardziej.
Ile lat jesteś już po coming-outcie?
Mój coming-out można podzielić na rodziców i znajomych. Na początku byli oczywiście znajomi i było to już w gimnazjum. Miałam zatem jakieś 12 lub 13 lat. Nie pamiętam niestety dokładnie. Rodzicom natomiast powiedziałam, gdy miałam już 18 lat i byłam w klasie maturalnej. Wystrzeliłam z takim newsem w dzień dziecka. Byłam zwyczajnie nieszczęśliwie zakochana w takiej Marcie i płakałam non stop. Byłam zrozpaczona, jak to bywa przy pierwszej miłości. Moja mama zaczęła się mocno niepokoić i dopytywała, co się ze mną dzieje. Powiedziałam jej zatem prawdę.
Skąd miałaś na tyle odwagi, żeby niemal dekadę temu targnąć się na organizowanie lesbijkich imprez? W Polsce wciąż jest to rzadkością, a co dopiero, patrząc tyle lat wstecz.
W marcu tego roku Twin Heart świętował 8. urodziny. Muszę podkreślić jednak, że jeszcze wcześniej odbywały się imprezy kobiecie. Organizowała je chociażby śp. Daria "Jedyna" Chmielewska. Można powiedzieć, że ona była matką wszystkich lesbijek w Warszawie. Była bardzo znana w tych kręgach. Ja sama miałam okazję zorganizować z nią jedną imprezę ponad dekadę temu. Potem zrodził się pomysł na Twina. Wykiełkował z mojej ówczesnej miłości. Byłyśmy zakochane z Hanią i stwierdziłyśmy, że chcemy zrobić coś jeszcze. Stworzyłyśmy koncept, którego zamysł skupiał się na zachęcaniu do coming-outów. Głównym trzonem było natomiast promowanie artystycznej strony lesbijek i ich działalności.
DJ Hiena: Twin Heart z dumą promuje lesbijki w całej Polsce [NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA #6]•Fot. Maciej Stanik
Dzięki Twinowi wiele osób zdecydowało się na przysłowiowe "wyjście z szafy". Dostałyśmy z Hanią bardzo dużo maili i wiadomości z podziękowaniami. W wielu z nich dziewczyny piszą także, że dzięki naszej imprezie poznały miłość życia, z którą są do tej pory. Inne piszą nawet, że są już po ślubie albo w ogóle go planują. Nie jestem w stanie opisać, jak miło jest dostawać tego typu wiadomości. To naprawdę uskrzydla. Można powiedzieć, że Twin łączy w pary i daje furtkę do wolności.
Jak to wyglądało na początku? Przychodziły osoby, które wiedziały, na co się piszą czy było trochę przypadkowych świeżynek?
Te 10 lat temu miałam 24 lat, więc też byłam gówniarą. Nie ukrywam, że zależało mi na tym, aby po prostu się wybawić jako młoda osoba. Zaczęłam grać w Glamie czyli jednym z bardziej znanych, warszawskich klubów LGBT. Potem jako DJ-ka zaczęłam jeździć po Polsce i występować w klubach sieci HAH. Byłam zatem dość znaną osobą w tym środowisku. Osoby, które wpadały na te imprezy puszczały dalej w świat, że jest taka Hiena i od słowa do słowa na naszych wydarzeniach pojawiały się coraz to nowe twarze. Nie było więc dużo dziewczyn, które trafiały do nas tak totalnie "przypadkiem".
DJ Hiena: Twin Heart z dumą promuje lesbijki w całej Polsce [NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA #6]•Fot. Maciej Stanik
Jak to wygląda w kwestii wieku dziewczyn, które odwiedzają wasze eventy? Można mówić o jakichś widełkach wiekowych?
Trudno mi powiedzieć. Jest to uzależnione od wielu czynników. Zależy od imprezy, miejsca i miesiąca. Gdy w czerwcu organizowałyśmy imprezę po warszawskiej Paradzie Równości, to wachlarz rozkładał się od 18 do 40 lat. Było ponad 400 osób, więc naprawdę ciężko jest to obiektywnie zmierzyć. Myślę jednak, że najbardziej liczna grupa wiekowa, to przeważnie 20-35 lat.
Wakacje też rządzą się swoimi prawami, bo jest sporo przyjezdnych z całej Polski, a nawet zagranicy. My też z premedytacją ogłaszamy imprezy z co najmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem, żeby dziewczyny z całej Polski miały możliwość zaplanowania sobie takiego weekendu czy podróży. Na każdej imprezie jest spora różnorodność geograficzna, jeśli mogę tak to nazwać. Przeważnie do Warszawy przyjeżdża sporo dziewczyn z Łodzi, ale są to także Katowice, Białystok czy Poznań. Totalnie polski mix.
Od początku wasze imprezy nazywały się "Twin Heart"?
Nazwa "Twin Heart" towarzyszy temu cyklowi niemal od początku. Na samym starcie nazywało się to Twin Heart Les Selekcja. Potem zostałyśmy już tylko przy pierwszym członie, żeby dopisek "les" nie drażniły niektórych w klubach ukierunkowanych na osoby heteronormatywne.
A ciebie drażni to słowo? Lubisz określenie "lesbijka"?
Ja nie mam wielkiego problemu z tym określeniem, jednak jest masa osób, którym to wadzi. Co prawda, słowo "lesbijka" tak samo w sobie, strasznie mi się nie podoba. Lesba, lesbijka... To słowo jest po prostu brzydkie. Na przestrzeni wieków zostało włożone w nie tyle negatywnej energii i stereotypów, że nawet mnie ono razi. Wolę mówić, że spotykam się z kobietami albo po prostu, że mam dziewczynę.
Działacie już tyle lat jako firma, organizująca jedną lub dwie imprezy w miesiącu. Ty sama najlepiej jesteś w stanie powiedzieć, co zmieniło się na przestrzeni lat?
Na przestrzeni lat oczywiście grono naszych imprezowych gości znacznie się powiększyło, ale to jest logiczne w nurcie tego, że jednak świat idzie do przodu. Może w Polsce nie tak bardzo, ale jednak. Od początku naszej działalności informowałyśmy na bramkach, że to jest impreza dla kobiet z branży LGBTQ i dawałyśmy jasno do zrozumienia, że jeśli jesteś tolerancyjny, to możesz śmiało wejść. W znacznej liczbie przypadków pary hetero, które do nas trafiają, nie mają nic przeciwko takiemu klimatowi i co więcej, zostają i dobrze się bawią. Trzeba zauważyć, że to jednak nie jest jakaś mistyczna, zamknięta kraina i świat, który jest niedostępny dla ludzi innych niż z branży. Każdy z nas ma przecież wśród znajomych, rodziny czy w pracy osoby LGBTQ. Może czasem nie są tego świadomi, ale tak po prostu jest.
Używasz słowa "branża". Jak wygląda zatem branża w Polsce i co oznacza w praktyce?
Branża to określenie, które utarło się trochę w slangu środowiska LGBTQ. Będąc jego częścią, muszę przyznać, że jest ono bardzo hermetyczne, a przez to momentami nawet toksyczne. I wcale nie chodzi tylko o Polskę, ale też o cały świat. Mam wrażenie, że to nie jest kwestia LGBTQ tylko tego, że jeśli cokolwiek zamykasz w jakichś ramach, to narażasz to na większą liczbę konfliktów i nieporozumień.
DJ Hiena: Twin Heart z dumą promuje lesbijki w całej Polsce [NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA #6]•Fot. Maciej Stanik
Czujesz się spełniona społecznie dzięki temu, że założyłaś coś takiego, a tym samym pomogłaś grupie reprezentującej pierwszą literkę z "LGBTQ" w Polsce?
Nie chcę ujmować tego w tak wielkie słowa, ale jest to na pewno bardzo miłe. Cieszę się, że ludzie czują się bardziej wolni lub bardziej sobą, przychodząc na Twina albo imprezy LGBTQ, gdzie gram. Czuję, że robię coś nie tylko dla siebie i daje mi to sporo satysfakcji. Taka już jestem. Super miłe jest to, że wiele dziewczyn dziękuje za stworzenie otwartej i bezpiecznej przestrzeni na to, żeby mogły poimprezować, a co ważniejsze, żeby mogły poznać same siebie, co lubią i czego tak naprawdę pragną.
Prowadzenie Twina wpłynęło jakoś na twoje życie prywatne? Jednak imprezowy światek lubi dać w kość.
Nie da się ukryć, że miało to bardzo negatywny wpływ. Ciągle słyszę wymyślone przez kogoś historie, które nie miały miejsca. Tylko ja i ktoś z kim się spotykam wie, jak jest naprawdę. Ludzie gadają i będą gadać, ale ja nie biorę tego do siebie. Jestem z tych osób, które nie lubią, gdy ktoś wchodzi mi do związku i życia z buciorami. Ja nie wchodzę w cudze życie i sprawy, więc nie pozwalam, żeby ktoś wpływał na moje. Kiedy byłam z Hanią, masa osób, a w tym nawet moi "znajomi", próbowali ingerować w naszą relację. Sprawdzali, która będzie lojalna. To było chore. Ludzie niestety lubią ładować się wszędzie i mówić, na kogo masz uważać albo co masz robić.
Cały czas mówimy na dobrą sprawę o pozytywach, zdarza się, że ludzie dziękują ci za twoją działalność i wsparcie. Powiedz, a spotyka cię czasem hejt i nienawiść?
Może nie taka odpowiedź jest oczekiwana, ale ja nigdy nie doświadczyłam hejtu z uwagi na to, że jestem LGBTQ. Przysięgam, że nie miałam jakichś ekstremalnych sytuacji. Nie dostawałam wiadomości z wyzwiskami czy pogróżkami, tak jak miało to miejsce w wypadku moich znajomych Agnieszki Skrzeczkowskiej i Karoliny Brzuszczyńskiej. To co wypisywali im ludzie, jest totalnie z kosmosu. Mnie na całe szczęście nie dotknęła taka przemoc, a pochodzę z Podlasia (śmiech). Tego nie ma co porównywać, bo dziewczyny są popularne w całym kraju. Ja natomiast jestem bardziej znana w branży, więc liczba odbiorców jest kompletnie inna.
Stosunkowo od niedawna mówi się "kluby LGBTQ". Wcześniej były to raczej kluby gejowskie, bo proporcje bywalców i bywalczyń znacznie się różniły. Jak jest teraz? Grasz co środę w Glamie i to obserwujesz.
Dokładnie. Jestem w Glamie co środę i muszę powiedzieć, że potrafi być nawet tyle samo dziewcząt, co chłopców. Patrząc na 5 ostatnich lat, to znacznie się to wyrównało. Nie ma jakichś ekstremalnych różnic w proporcjach imprezowiczów.
DJ Hiena: Twin Heart z dumą promuje lesbijki w całej Polsce [NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA #6]•Fot. Maciej Stanik
No właśnie on nie miał być stricte lesbijski, tylko LGBTQ. To miał być klub dla wszystkich, bez wyjątku. A co się wydarzyło... pandemia. Nie chodziło co prawda tylko o lockdown i obostrzenia. Przy "odmrażaniu" okazało się, że właściciel miejscówki, którą chciałam przejąć, zadłużył lokal. Kompletnie pokrzyżowało to plany. Był już stworzony cały koncept i nazwa tego miejsca, ale cóż mogę poradzić.
Wciąż chciałabyś otworzyć klub, czy pandemia cię skutecznie odciągnęła od tego pomysłu?
Nie teraz. To wciąż zły czas. Nic nie jest pewne. Widmo czwartej fali covidu i kolejnego lockdownu daje się we znaki. Myślałam, żeby ewentualnie zmienić lokalizację. Póki co, muszę jednak odłożyć ten pomysł.
Widziałam, że byłaś obecna na tegorocznej Paradzie Równości. Jak oceniasz to wydarzenie? Marsz powinien być częściej organizowany?
Częściej? Nie wiem w sumie. Chyba raz do roku jest w porządku. Ja bardzo lubię parady równości. Bawię się tam przednio razem z przyjaciółmi. Spotykam też sporo znajomych, z którymi mam okazję zatańczyć na ulicy.
Jesteś kobietą orkiestrą. Organizujesz Twina, na co dzień jesteś DJ-ką, tatuujesz, masz firmę Terra Life. Nawet nagrałaś własną piosenkę i teledysk. Skąd bierzesz na to siłę?
Z tym tatuowaniem nie przesadzajmy. Ja chciałam po prostu spróbować zrobić sobie i komuś dziarkę. Kupiłam sprzęt i zaczęłam działać. Ja tak mam, że gdy wpadnę na jakiś pomysł, to nie myślę długo i tego próbuję. Zawsze uprzedzam, że jestem amatorką w tej dziedzinie natomiast, jeśli ktoś się zgłasza do mnie, że chciałby jakiś mały tatuaż, to chętnie się tego podejmuję. Kilka dziarek wyszło mi całkiem nieźle jak na początek. Skąd biorę na to siłę? Nie wiem. Czasem bywa też ciężko.
Prowadzę bardzo intensywny tryb życia, dlatego co najmniej dwa razy do roku potrzebuję wyjechać na wakacje, żeby się zresetować. Taki city break jest czasem naprawdę potrzebny. Co do mojej działalności muzycznej, właśnie znalazłam wytwórnię, która wyda moje nowe tech-house'owe kawałki. Pierwszy track wyszedł już 6 sierpnia i nazywa się "Toxic Girl".
Gram, organizuję imprezy, pasjonuje się terrarystyką także cały coś się dzieje. Nie lubię nudy i stagnacji. Nie potrafiłabym dlatego pracować w korporacji. Siedzenie w jednym miejscu jest nie dla mnie.
Zdarzyło się, że ktoś cię hejtował z uwagi na to, że "robisz", a nie narzekasz i wpatrujesz się w Instagram, myśląc "tak bym chciała".
Ludzie są przeraźliwie zazdrośni. Niestety największy ból czterech liter mają kobiety. Zdarzyło mi się, że otrzymałam jakieś tajemnicze telefony, gdzie ktoś nie miał odwagi przyznać się, że to on. Często ktoś nie ma odwagi powiedzieć mi czy napisać czegoś wprost, tylko potem docierają do mnie głosy o obgadywaniu. Dno i kilometr mułu. Mam to kompletnie w nosie. Jeśli ktoś ma tak nudne życie, żeby wysyłać sobie screenshoty moich zdjęć czy Instastories, to serdecznie współczuję. Szczerze? Nawet fajnie mieć hejetrów. Ktoś mówi coś za twoimi plecami, a ty masz poczucie, że i tak idziesz do przodu. Tak trzeba. Zawiść jest najgorszą ludzką cechą. Zamiast wspierać się w działaniu, ludzie podkładają sobie kłody i non stop marudzą. Ja nie należę do tych ludzi i stronię od takich klimatów.
Lubisz tutaj żyć? Czujesz się związana z Polską?
Kiedyś mieszkałam w Londynie i mam wrażenie, że gdybym nie wróciła, to osiadłabym też gdzieś za granicą. Wracając do Polski - na pewno nie wyobrażam sobie żyć w innym mieście niż Warszawa. Zjeździłam całą Polskę, grając po klubach i wiem, że nigdzie nie czułabym się tak dobrze i swojo. Lubię duże miasta i barwnych ludzi. Lubię, gdy coś się dzieje. To pewnie też z uwagi na mój zawód. Nie ukrywam, że nie przepadam za małymi miastami, bo zwyczajnie szybko się nudzę.
Jaka jest według ciebie recepta na szczęśliwe życie w Polsce?
Trudne pytanie. Wydaje mi się, że nie tylko w Polsce, ale tak w ogóle w życiu, ważna jest otwartość, lojalność i szczerość. Dążmy do swoich celów i nie oglądajmy się na innych. Oczywiście bardzo ważni w tym wszystkim są przyjaciele, ale tylko ci, którzy są naprawdę. Nie rozpraszajmy się głupotami. A! I jeszcze jedno. Jak ja to mawiam - Haters gonna hate, makers gonna make!
Czytaj także: Aleksandra Radomska: Internet bardzo łatwo ukochuje i morduje [NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA #5]
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut