El. Ligi Konferencji: Kuriozalna sytuacja w meczu Rakowa. Cenna wygrana Śląska u siebie
Raków Częstochowa zremisował 0:0 z Rubinem Kazań, a goście zaskoczyli negatywnie. Także przygotowaniem do meczu, bo ich koszulki po prostu się rozsypały i w drugiej połowie sędzia długo nie chciał wznowić gry. Śląsk Wrocław pokonał 2:1 (2:1) Hapoel Beer Szewa, ale mecz na kilkanaście minut przerwano, bo kibice urządzili sobie racowisko.
Goście wyrównali w piątej minucie doliczonego czasu gry, po rzucie rożnym świetnie uderzył Lucas Bareiro. Ale jeszcze przed zmianą stron Śląsk odzyskał prowadzenie, w szesnastej minucie dodatkowego czasu Abu Abaid faulował w polu karnym Roberta Picha, a ten pewnie wykorzystał rzut karny. Śląsk kontrolował grę, Peter Schwarz trafił jeszcze w słupek, ale jego zespół wygrał pierwsze starcie.
Śląsk Wrocław - Hapoel Beer Szewa 2:1 (2:1)
Bramki: Erik Exposito (28), Robert Pich (45) - Lucas Bareiro (45)
Bramki nie padły w Częstochowie, a wielki Rubin Kazań okazał się nie tak groźny, jak by wskazywała jego nazwa. Goście mieli dwie znakomite okazje, świetnie bronił jednak Vladan Kovacević. Rosjanie nie zachwycili, za to zaskoczyli po przerwie amatorskim przygotowaniem do meczu. Zdjęcia z Bielska-Białej - gdzie rozgrywano zawody - obiegną świat.
Otóż kilku piłkarzom Rubina Kazań po pierwszej połowie odpadły z koszulek numerki. W szatni zastąpiono je prowizorycznie wykonanymi markerem, ale sędzia nie chciał wznowić gry i zażądał od piłkarzy, by założyli zapasowe stroje. Jak się okazało, te nie były wiele lepsze od podstawowych, ale Rubin zdołał dokończyć mecz. Rewanż za tydzień w Tatarstanie.
Raków Częstochowa - Rubin Kazań 0:0
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut