Niebywała sensacja w Tokio! Dawid Tomala ze złotym medalem w chodzie na 50 km!

Krzysztof Gaweł
31-letni Dawid Tomala wywalczył sensacyjnie złoty medal olimpijski w chodzie sportowym na 50 km. Polak uciekł rywalom w połowie trasy i zdobył mistrzostwo olimpijskie w wielkim stylu. Tym bardziej, że nikt na niego nie stawiał przed zawodami. Wygrał z czasem 3:50,08 i zapisał się w historii polskiego sportu.
Dawid Tomala poszedł śladem Roberta Korzeniowskiego i wywalczył olimpijskie złoto w chodzie sportowym Fot. GIUSEPPE CACACE/AFP/East News
Chód sportowy na 50 kilometrów był rozgrywany podczas igrzysk olimpijskich po raz ostatni, w Paryżu w 2024 roku dystans ma zostać skrócony i zmagania nie będą już tak intensywne. Nasz 31-letni Dawid Tomala, mistrz Polski rodem z Tychów, zdecydował się na śmiały atak i wywalczył złoty medal w stylu samego Roberta Korzeniowskiego. Polak zaskoczył cały świat.

Jak sam mówił po zakończeniu rywalizacji, nawet nie spodziewał się, że może wpaść na metę pierwszy i że nikt mu nie dorówna. "Zaczęło mi się nudzić, więc przyspieszyłem, poszedłem swoje i wygrałem" - mówił skromnie mistrz olimpijski, który na półmetku zaczął budować przewagę i nie dał szans rywalom, ocierając się o swój rekord życiowy.

Do rywalizacji w Sapporo - gdzie odbywał się chód z racji na panujące w Tokio upały - był przygotowany perfekcyjnie. Zaatakował w połowie dystansu, później było już tylko lepiej, bo zdeklasował rywali. Dziesięć kilometrów przed metą Polak miał blisko trzy minuty przewagi nad resztą stawki.


Słońce nie ułatwiało zadania chodziarzom, ale Dawid Tomala był tak daleko, że nikt już nie był w stanie go dogonić. Zrobiło się gorąco, 30 stopni Celsjusza. W końcówce nasz reprezentant jeszcze powiększył zapas, szedł po złoto w sposób niekwestionowany. Rywale opadli szybko z sił, złoty medal stał się więc bardzo przyjemnym faktem.

Choć jak przyznał sam zawodnik z Tychów, uwierzył w niego dopiero, gdy minął linię mety. Swoim fenomenalnym występem Polak zapisał się w historii igrzysk olimpijskich i polskiego sportu w ogóle, takich emocji w chodzie nie przeżywaliśmy od czasów Roberta Korzeniowskiego, naszego najwybitniejszego lekkoatlety w historii, czterokrotnego mistrza olimpijskiego. Artur Brzozowski był dwunasty i uzyskał czas 3:54,08, a Rafał Augustyn nie ukończył rywalizacji w olimpijskim finale.

Polak od początku zmagań nie był zaliczany do grona faworytów, jego ostatni sukces międzynarodowy to młodzieżowe mistrzostwo Europy wywalczone w Ostrawie w 2011 roku. Złoty medal Dawida Tomali to największa polska sensacja podczas igrzysk olimpijskich w Tokio i z pewnością jedna z największych w Biało-Czerwonym obozie podczas kilku ostatnich igrzysk.
Czytaj także: Leć Maria, Maria po (złoty) medal. Kolejne szanse Biało-Czerwonych, oczy na zapaśników


[ranking-io][/ranking-io]

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut