Rodzina z Wałbrzycha zagłodziła suczkę. "Serce krwawi na sam jej widok"

Joanna Stawczyk
Dramat suczki Yoko. Rodzina lekarzy zagłodziła ją i niemal doprowadziła do śmierci. Psa uratował Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. "Na miejscu zastaliśmy obraz nędzy i rozpaczy - śpiąca na osikanej kołdrze i rozpadającej się palecie suczka, bez dostępu do wody, z licznymi odleżynami na ciele, brudna i niewyobrażalnie śmierdząca" – przekazali pracownicy organizacji.
Bezduszni lekarze z Wałbrzycha zagłodzili psa. Suszka ledwo stoi na łapach Fot. Facebook.com / @Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt
"Całodniowe próby skontaktowania się z właścicielami willi, przed którą dogorywała Yoko, skończyły się niepowodzeniem. Po kilku godzinach oczekiwania na reakcję ze strony domowników osoby zgłaszające poprosiły o naszą pomoc" – relacjonowali inspektorzy Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt za pośrednictwem Facebooka. Po przybyciu na miejsce zobaczono skrajnie wycieńczoną i zaniedbaną suczkę. Wciąż nikt z rodziny nie reagował na prośby o kontakt. "Właściciele kolejny raz nie kwapili się do rozmowy z nami, dlatego zapadła decyzja o jej odbiorze" – wyjaśnili.


Wałbrzych: zagłodzona suczka odratowana cudem. Bezduszni właściciele psa są lekarzami

Po interwencji pies został przewieziony do kliniki weterynaryjnej, gdzie stwierdzono u niego m.in. anemię, apatię, odleżyny i przeraźliwe zapalenie pęcherza. "Przerośnięte pazury, gnój w uszach i śmierdząca trupem sierść tylko potwierdziły, że pies został po prostu skrajnie zaniedbany" – stwierdzono na wstępie.
Suszka Yoko trafiła pod skrzydła DIOZ-u, który współpracuje z fundacją Akity w Potrzebie. Oni opisali stan psa jako "skrajnie dramatyczny".

"Po odbiorze skontaktowali się z nami opiekunowie, którzy zapewniali o świetnej opiece sprawowanej nad psem. Ostatni raz Yoko miała być u lekarza w ubiegłym roku, a jej zaniedbanie tłumaczyli podeszłym wiekiem i chorobą. Na każdy zarzut mieli wytłumaczenie, jednak nie byli w stanie wskazać chociażby karmy weterynaryjnej, którą pies miał być rzekomo karmiony" – przekazali ratownicy psa.

"Mimo ogromnego niezadowolenia rodziny medyków, psa im nie oddamy, będziemy o niego walczyć" – grzmią wolontariusze DIOZ-u. Yoko jest teraz na specjalnej diecie. Dostaje także kroplówki i potrzebne leki. Za zaniedbanie właścicielom może grozić do 3 lat pozbawienia wolności.
Czytaj także: "Właściciele robią ze swoich psów narkomanów". To już prawdziwa plaga

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut