Michał Rozmys w czołówce biegu na 1500 metrów w Tokio. Piękna walka i złoty medal dla Norwegii
Michała Rozmysa mogło nie być w olimpijskim finale biegu na 1500 metrów, ale pobiegł i wywalczył ósme miejsce, bijąc swój rekord życiowy o ponad dwie sekundy. Wygrał niesamowity Norweg Jakob Ingebrigtsen, który genialnym finiszem zapewnił sobie złoto i rekord olimpijski.
Polak dobrze rozpoczął, biegł w środku stawki, ale rywale podyktowali mordercze tempo, grupa biegaczy szybko poszarpała się na mniejsze grupki i Michał Rozmys stracił szansę na medal. Do mety dotarł ósmy, bijąc swój rekord życiowy o dwie sekundy (3:32,67 sek.), co jest z pewnością świetnym wynikiem dla chłopaka, którego w tym biegu mogło w ogóle nie być. Przy okazji jego wynik jest drugim w historii 1500 metrów w Polsce.
"Ruszyłem dość mocno, kontrolowałem stawkę. Ingebrigtsen zaczął napierać, wiedziałem, że trzeba puścić nogi i iść ile jest. Ten bieg bez buta dużo mnie kosztował, dzięki pomocy sztabu medycznego mogłem stanąć na nogi. Byłem zrozpaczony, ale się pozbierałem i pokazałem, że jak prawdziwy polski żołnierz potrafię walczyć. Dałem z siebie wszystko" - mówił przed kamerami TVP Sport polski biegacz.
Na czele Kenijczyk Timothy Cheruiyot dyktował tempo, ale na ostatnich dwustu metrach wściekle zaatakował go Norweg Jakob Ingebrigtsen, który popędził do mety po złoty medal w fantastycznym stylu (3:28,32 sek.) i pobił rekord olimpijski. Kenijczyk został pokonany, był drugi (3:29,01 sek.), a trzeci finiszował Brytyjczyk Josh Kerr (3:29,05 sek.). Bez medalu został inny wielki faworyt, Kenijczyk Abel Kipsang (3:29,56 sek.), który był czwarty.
Czytaj także: Polak dobiegł na metę bez buta. Protest uwzględniony, Rozmys pobiegnie w finale igrzysk
[ranking-io][/ranking-io]
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut