Pogromcy Polaków wyszarpali złoty medal olimpijski Rosjanom. Dramatyczny finał siatkówki
Francuzi, którzy wyrzucili za burtę turnieju olimpijskiego reprezentację Polski, stoczyli w finale igrzysk w Tokio heroiczny bój o złoty medal z Rosją. Trójkolorowi prowadzili już 2:0, by dać się doścignąć Sbornej i wygrać dramatyczny finał 3:2 (25:23, 25:17, 21:25, 21:25, 15:12). Bohaterem meczu został Earvin N'Gapeth, który grał jak z nut i dał drużynie triumf. Brązowy medal dla Argentyny, czwarta była Brazylia.
I to zwycięstwo to nie był przypadek, co potwierdziło finałowe starcie w Tokio. Rosjanie zrazu toczyli wyrównaną walkę z Trójkolorowymi w secie pierwszym, ale wyszli na prowadzenie 10:8, gdy atak w aut posłał Jean Patry. Sborna poczuła krew, trafiali raz po raz Dmitrij Wołkow i Maksym Michajłow, prowadzili 16:13 i wydawało się, że kontrolują ten mecz bez większego trudu. To było jednak mylne wrażenie.
Les Bleus przegrywali w końcówce partii już 18:22 po kolejnym bloku rosyjskich gigantów, ale wtedy najpierw Earvin N'Gapeth trafił w bardzo trudnej pozycji, Antoine Brizard dołożył asa serwisowego, a rywale się pogubili i zrobiło się nieoczekiwanie 22:22. Jeszcze Earvin N'Gapeth skończył dwa ataki, zadziałał w międzyczasie francuski blok i pogromcy Polaków wrócili z dalekiej podróży, zgarniając pierwszego seta (25:23).
Porażka mimo pewnego prowadzenia odbiła się mocno na psychice siatkarzy Sbornej, którzy zaczęli fatalnie drugą odsłonę. Rosjanie grali bez przekonania, po bloku na Maksymie Michajłowie przegrywali już 3:6, a to był początek problemów. Trafiał jak najęty Earvin N'Gapeth, przewaga rosła (9:4, 13:8), a trener Tuomas Sammelvuo nie miał pomysłu na ożywienie swoich siatkarzy.
W końcówce partii Rosjanie zerwali się jednak do odrabiania strat, wzmocnili serwis i grali świetnie blokiem, od stanu 12:18 doprowadzili już tylko do 16:19, ale wreszcie przełom dał drużynie Earvin N'Gapeth (21:17). Po chwili kolejną efektowną "czapę" dostał Maksym Michajłow, a partię zamknął Trevor Clevenot (25:17). Triumf olimpijski Trójkolorowych był bardzo blisko, Sborna znalazła się pod ścianą.
Trzecia partia miała dać odpowiedź na pytanie, czy są w stanie się podnieść siatkarze z Rosji, czy też Les Bleus dokończą finał i wezmą upragnione złoto. Bardzo zacięta i bardzo wyrównana była walka, po asie serwisowym Earvina N'Gapetha Francja prowadziła 8:7, chwilę później nawet 12:9, ale zaraz Sborna ruszyła do walki. Sygnał do ataku dał Maksym Michajłow, po chwili jego zespół prowadził 17:16.
W samej końcówce partii Rosjanie zyskali przewagę, a wszystko przez błędy lidera Francuzów. Earvin N'Gapeth dwa razy zepsuł atak (19:21), po chwili nie przyjął zagrywki Jarosława Podleśnycha, a jeszcze ten sam siatkarz znakomicie wykończył kontratak (23:20). Les Bleus wpadli w dołek, z którego już nie potrafili się wydobyć. Antoine Brizard popsuł zagrywkę i Rosjanie 25:21 wygrali partię numer trzy. Wracając do gry w finale.
I znów karta się odwróciła, Rosjanie seta czwartego rozpoczęli od błędów i stanu 3:7 po tym, jak Trevor Clevenot zablokował Maksyma Michajłowa. Les Bleus mieli rywali na widelcu, ale nie zjedli ich. Zaraz Sborna zabrała się do roboty, punktowe bloki i kontry dały jej prowadzenie 9:8 po ataku Jegora Kliuki. A jeszcze Jarosław Podleśnych trafił bardzo ważną piłkę w ataku, jego zespół budował przewagę (16:14).
Francuzi musieli się szybko skupić i zacząć grać równo, ale nie byli w stanie złapać swojego rytmu gry. A po drugiej stronie siatki płonął ogień zwycięstwa, Maksym Michajłow obił ręce francuskich blokujących i dał drużynie prowadzenie 21:18. Laurent Tillie przecierał oczy ze zdumienia, nie pomogły nawet asy serwisowe Earvina N'Gapetha, po bloku na Jeanie Patrym partia czwarta dobiegła końca (25:21).
Reprezentacja Rosji złapała swoje granie, naciskała na rywali od początku partii piątej i prowadziła 6:3 Jarosław Podleśnych obił blok francuski z wielką mocą, on i Paweł Pankow dali genialną zmianę i prowadzili zespół do złotego medalu. Les Bleus mieli jednak w składzie Earvina N'Gapetha, który bronił, atakował i nakręcał kolegów do walki. Po jego ataku znów był remis (6:6), znów emocje sięgały zenitu.
A Earvin N'Gapeth zaczął nękać Rosjan zagrywką, po jednej z nich świetnie piłkę podbił Jenia Grebennikov, a Trevor Clevenot dał drużynie prowadzenie 10:8. Sborna odpowiedziała pięknym za nadobne, w ataku szalał Jegor Kliuka i był remis 11:11. Jean Patry w kluczowym momencie zaserwował asa (13:11), po chwili Antoine Brizard kiwnął drugą piłkę i reprezentacja Francji miała piłkę meczową (14:12). I szybko wywalczyła złoto, bo Maksym Michajłow posłał akcję później atak w aut!
Francuzi po raz pierwszy w olimpijskich zmaganiach dotarli do strefy medalowej i od razu zdobyli złoty medal. A Sborna zdobyła czwarty srebrny medal igrzysk olimpijskich w siatkówce. Bohaterem meczu został Earvin N'Gapeth, który poprowadził zespół do najważniejszej w historii wygranej.
Francja - Rosja 3:2 (25:23, 25:17, 21:25, 21:25, 15:12)
Sędziowali: Vladimir Simonović (Serbia), Paulo Turci (Brazylia)
Francja: Antoine Brizard, Jean Patry, Earvin N'Gapeth, Trevor Clevenot, Nicolas Le Goff, Barthelemy Chinenyeze, Jenia Grebennikov (libero) oraz Yacine Louati, Kevin Tillie, Stephen Boyer
Rosja: Igor Kobzar, Maksym Michajłow, Jegor Kliuka, Dmitrij Wołkow, Ivan Jakowlew, Iljas Kurkajew, Walentin Gołubiew (libero) oraz Paweł Pankow, Jarosław Podleśnych, Wiktor Połetajew.
[ranking-io][/ranking-io]