"Mam dużą wiedzę o nieprawidłowościach". Banaś straszy PiS w rozmowie z "Newsweekiem"

Rafał Badowski
Marian Banaś udzielił wywiadu "Newsweekowi". Jak przekonuje szef Najwyższej Izby Kontroli, ma "dużą wiedzę na temat różnych nieprawidłowości", które obecnie mają miejsce i może taką wiedzą "służyć w razie potrzeby". – Rządzący robią wszystko, by się utrzymać u władzy, nawet kosztem łamania prawa – ocenił szef NIK.
Marian Banaś w rozmowie z "Newsweekiem" opowiedział o najważniejszych nieprawidłowościach w państwie, jakie bada NIK. Fot. Tomasz Jastrzębowski / Reporter
Marian Banaś wymienił w rozmowie z Konradem Sadurskim najważniejsze nieprawidłowości, jakie w ostatnim czasie wykryła NIK.

– Ostatnia kontrola budżetu pokazała, że mamy do czynienia z kreatywną księgowością, nie pokazujemy, jak naprawdę wygląda sytuacja finansowa państwa. W ciągu jednego tylko roku nasz dług publiczny wzrósł o 290 mld zł – tyle co przez ostatnie 10 lat. Poza budżetem znalazło się ponad 224 mld zł, co jest rzeczą niedopuszczalną, chociaż zgodną z prawem. – powiedział Banaś.

Druga najważniejsza – jego zdaniem sprawa – to nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości podległym Zbigniewowi Ziobrze.
– Skończyła się też kontrola w Ostrołęce, gdzie po wydaniu 1,3 mld zł likwiduje się niedokończoną elektrownię na węgiel, a na jej miejscu ma powstać elektrownia na gaz, co będzie znowu kosztowało kolejne miliardy. Powstaje pytanie, kto za takie decyzje odpowiada? – pytał.


Marian Banaś ocenił działania państwa wobec jego rodziny. Szef NIK nie ma wątpliwości, że gdyby nie to, że stał się prezesem NIK, która kontroluje wydatki rządu i ujawnia poważne nieprawidłowości, nikt nie zajmowałby się jego synem.  – To jest przykład, że właściwie każda osoba, każdy polityk, nawet z ekipy rządzącej, może stać się ofiarą, kiedy będzie niewygodny dla obecnej władzy – ocenił.
Szef NIK odpowiedział na pytanie o związek między dwoma wydarzeniami: informacji o zakończeniu przez NIK kontroli w sprawie wyborów kopertowych i przeszukaniu przez CBA domu jego syna.

– Ależ oczywiście, to jest jeden z przykładów, w jaki sposób się traktuje obywateli, którzy są niewygodni dla władzy. Jak nie można wywrzeć presji na człowieka takiego jak ja, żeby się podał do dymisji, to się stosuje działania represyjne wobec jego rodziny. Jeżeli tak sprawne są służby, to ja się pytam: dlaczego do dziś nie ustaliły, kto wysłał e-maile o rzekomym samobójstwie mojego syna? – mówił prezes NIK.

Zauważył też, że przypadkiem nie mogło być zatrzymanie Jakuba Banasia, gdy Kolegium NIK zajmowało się wnioskami z kontroli w podległym Zbigniewowi Ziobro Funduszu Sprawiedliwości.

– Na kolegium rozpatrywaliśmy uchwałę dotyczącą nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Jeden z wiceprezesów, Tadeusz Dziuba, próbował zrobić wszystko, by do tego nie doszło. A tydzień później mój syn został aresztowany, mojej synowej też postawiono zarzuty, i w tym samym dniu jest wniosek o uchylenie mojego immunitetu – wyliczał Banaś.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut