"Mamy boom, są pieniądze, to dobry czas". Pytacie, po co Pałac Saski za 2 mld? Zapytaliśmy polityków

Katarzyna Zuchowicz
Odbudowa Pałacu Saskiego od tygodni budzi ogromne emocje. Mnóstwo Polaków nie może zrozumieć, dlaczego nagle teraz, po tylu latach, w dodatku w czasie pandemii. Pytają o pilniejsze potrzeby i punktują, na co można wydać 2 mld zł. Politycy PiS są niezrażeni i nie widzą problemu. Ale również w opozycji przyznają, że popierają odbudowę, choć mają wątpliwości. Dlaczego?
Pomysł odbudowy Pałacu Saskiego od początku budzi duże kontrowersje. Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
Odbudowa ma kosztować ponad 2 mld zł. To ogromna kwota. Ile można za to zrobić? Wiele jest celów, na które ciągle potrzeba pieniędzy i ciągle ich nie widać.

"Kwota ponad 2,4 mld złotych pozwoliłaby na uratowanie około tysiąca zabytkowych obiektów. W naszej ocenie takie działanie miałoby znacznie więcej wspólnego z dbałością o dziedzictwo i historię niż konstruowanie współczesnych, pseudozabytkowych kopii dawno nieistniejących budowli" – napisali w liście otwartym przeciwnicy budowy, wśród nich historycy, a także m.in. reżyserka Agnieszka Holland.


O kosztach i wątpliwościach dużo mówili już posłowie opozycji. – To pomnik pychy władzy. Nie zapytano o zdanie warszawiaków, a przecież to zmieni kształt centrum miasta, wycięta zostanie część drzew ogrodu Saskiego – argumentowała Paulina Matysiak z Partii Razem.

– Jestem sceptyczny wobec odbudowy Pałacu Saskiego. W obecnej tak trudnej sytuacji samorządów jest dużo więcej innych priorytetów – stwierdził też prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.

2 mld wcześniej dostało już TVP. Ludzie pamiętają, porównują te kwoty. I emocje cały czas się nakręcają. Jak widzą je w PiS?

Posłanka Lichocka o Pałacu Saskim


– Gdyby sobie wyobrazić stan ducha takich osób, to nigdy nie byłoby odbudowanej ani Starówki, ani Zamku Królewskiego w Warszawie. I w wolnej Polsce nie zbudowalibyśmy stadionu, żadnej filharmonii. Zawsze można powiedzieć, że są ważniejsze, inne, cele. Pałac Saski jest jedną z takich inwestycji, która jest koniecznie do zrealizowania, bo to jest kwestia naszej tożsamości, prestiżu polskiego państwa, naszej historii i świadomości. To po prostu symbol suwerennej Polski – reaguje na to Joanna Lichocka, posłanka PiS, wiceprzewodnicząca Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu.

Ale za 2 mld złotych? – W tej chwili mamy inwestycje realizowane o dużo większych budżetach. Przypomnę, że wczoraj premier Morawiecki, ogłosił wydanie 300 mld zł na drogi, autostrady. I to w ciągu najbliższych kilku lat. W porównaniu z tymi ogromnymi inwestycjami to jest niedużo – odpowiada w rozmowie z naTemat.

Wątpliwości Polaków budzi jeszcze czas. Jeszcze nie wszyscy podźwignęli się po lockdownie, wciąż jesteśmy w czasie pandemii, i rząd i epidemiolodzy, straszą nas czwartą falą koronawirusa. Skąd taki pomysł właśnie teraz? "Po pandemii najbardziej brakuje pałaców" – kpią niektórzy internauci.

W PiS problemu nie widać. – Jak się ludzie rozejrzą, ci co tak to krytykują, to zobaczą, że jest wielki boom inwestycyjny. Wszyscy się budują. Powstają domy, inwestycje gminne, samorządowe. Na rynku jest ogromny ruch. Jak ktoś pojedzie do sklepu budowlanego, to zobaczy wielkie kolejki po cokolwiek. To jest czas wielkiej budowy, jaką mamy po pandemii, w ramach programów, które uruchamia rząd. Budowa Pałacu Saskiego też wpisuje się teraz w ten klimat budowy – twierdzi Joanna Lichocka.

Uważa nawet, że właśnie teraz jest dobry czas na odbudowę pałacu. – Mamy czas odrodzenia się po pandemii, są pieniądze, mamy w bardzo dobrej sytuacji pieniądze publiczne. Mamy wywalczone fundusze europejskie. Polska gospodarka jest rozkręcona. Naprawdę to jest dobry czas. Zły byłby w prawdziwym kryzysie. A nie mamy kryzysu. Mamy boom – mówi w rozmowie z naTemat.

O Pałacu Saskim w Sejmie i Senacie


Przypomnijmy, projekt ustawy zgłosił prezydent Andrzej Duda, sprawą szybko zajął się już Sejm i Senat i od tamtej pory sprawa nabrała jeszcze większego tempa. W Pałacu Saskim mają się znaleźć instytucje kulturalne, a w przylegającym do niego Pałacu Brühla owa siedziba Senatu RP.

23 lipca Sejm uchwalił ustawę o przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie odbudowy Pałacu Saskiego, Pałacu Brühla oraz kamienic przy ulicy Królewskiej w Warszawie. Za uchwaleniem ustawy głosowało 234 posłów, 173 było przeciw, 35 wstrzymało się od głosu.

Senat, po wprowadzeniu poprawek, przyjął ustawę 6 sierpnia. "Za" głosowało 49 senatorów, przeciw było 34, a 15 – głównie z Klubu Koalicji Obywatelskie – wstrzymało się od głosu.

– Dziękuję Senatowi, że nie sprzeciwił się ustawie dotyczącej odbudowy Pałacu Saskiego. To inwestycja popierana przez większość społeczeństwa – mówił były marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Jednak wielu Polaków było zaskoczonych, że opozycja nie wyraziła zdecydowanego sprzeciwu. "Senat zdecydował, że dwa miliardy złotych pójdzie na Pałac Saski. Ok 300 tys. osób w Polsce żyje bez dachu nad głową", "Ręce opadają" – komentowano na Twitterze i pewnie w niejednym domu.

Senatorowie opozycji o Pałacu Saskim


Pytamy senatorów opozycji, dlaczego wstrzymali się od głosu.

Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu: – Senat musi mieć swoją siedzibę, dla zdrowia instytucji publicznych. Dlatego powinien głosować "za". Ale ponieważ koszty są wysokie, wstrzymałem się od głosowania.

Dodaje, że kwestia nowej siedziby Senatu była poruszana w poprzedniej kadencji. – Gdy byłem marszałkiem, też rozważaliśmy różne lokalizacje Senatu. Pałac Brühla była jedną z możliwym lokalizacji, którą brałem pod uwagę – mówi naTemat. O potrzebie nowej siedziby mówi jeszcze jeden z senatorów, który prosi o anonimowość.

– Uważam, że Pałac Saski powinien zostać odbudowany, a jeśli Warszawa może coś odbudować z budżetu centralnego, to tym bardziej. Uważam też, że Senat fizycznie – w sensie zarządzania terenem – powinien być oddzielony od Sejmu. Na dzień dzisiejszy całym terenem tak naprawdę zarządza marszałek Sejmu. Mieliśmy takie momenty w tej kadencji, gdy utrudniany był przez niego dostęp dla gości zapraszanych przez Senat. A nie ma pieniędzy senackich, by zbudować za nie siedzibę Senatu gdzie indziej – mówi.

On również wstrzymał się od głosu. – Samo zamierzenie jest potrzebne, ale obawiałem się, że tak jak z wieloma innymi rzeczami, albo będą jakieś nieprawidłowości, albo ta ekipa nie da rady. Nie chciałem być tym, który gdyby miało to dojść do skutku, przypadkiem by tę inicjatywę zablokował – mówi.

Pytam o koszt. – Uważam, że jest bardzo duży, ale ten pomysł był od dawien dawna i nie będzie zrealizowany od razu. To może potrwać kilka dobrych lat. Wolę, żeby te pieniądze poszły na Pałac Saski niż na TVP – odpowiada. Senator Kazimierz Ujazdowski też przyznaje, że jest za odbudową Pałacu Saskiego. – Natomiast mam wątpliwości co do formuły prawnej odbudowy i całej procedury. Nie chcąc popierać całości idei i sposobu realizacji, wstrzymałem się od głosu. Przedsięwzięcie o narodowym charakterze powinno być poprzedzone konsultacjami z opozycją, z dbałością o udział ekspertów ze środowisk społecznie zajmujących się dziedzictwem. Najpierw powinny być bardzo długie konsultacje, potem decyzja i formuła prawna. Ale zrobiono inaczej – reaguje w rozmowie z naTemat.

Dlaczego nie było konsultacji


W sprawie odbudowy nie było żadnych konsultacji. Nikt nie pytał warszawiaków o zdanie.
I wielu wytyka to rządzącym.

– One toczą się od kilkunastu, jeżeli nie kilkudziesięciu lat. Dyskusja na temat odbudowy Pałacu Saskiego została zapoczątkowana przez prof. Zachwatowicza. On powiedział bardzo stanowczo, że Pałac Saski musi być odbudowany. Od niego się zaczęło. Dla starej Warszawy, dla starych warszawiaków to oczywista oczywistość – uważa jednak Joanna Lichocka.

Twierdzi, że osoby, które od niedawna są w Warszawie, które dopiero poznają tożsamość tego miasta, może jeszcze tego tak dobrze nie czują. – Ale jeśli zapyta pani starych warszawiaków, dla nich jest jasne, że Pałac Saski musi wrócić. Ja jestem warszawianką, od zawsze byłam związania z tym miastem i moja rodzina także. Dla nas jest to oczywista sprawa, że Pałac Saski trzeba odbudować – podkreśla posłanka PiS.

Kiedy realnie może to nastąpić? – Poczekajmy na ustawę, na to, w jakim kształcie wyjdzie z parlamentu. Potem będzie powołany komitet i wszystko według tej ustawy, krok po kroku, będzie realizowane. Miejmy nadzieję, że poradzimy sobie z tym zadaniem bez podziałów partyjnych. Tak jak odbudowaliśmy Zamek Królewski, Starówkę warszawską i to tak, że jest wpisana na listę UNESCO. Tak, jak po I wojnie światowej odtworzyliśmy Kalisz, który w 95 proc. został zniszczony – odpowiada.

Zauważa, że mało kto wie, że Niemcy, zanim zburzyli Warszawę, zrobili sobie ćwiczenia w Kaliszu i zburzyli miasto. – Jego odbudowa była jednym z ważnych zadań II Rzeczpospolitej. Potem, po II wojnie światowej, czerpiąc z doświadczeń kaliskich architektów i projektantów, odbudowywaliśmy Warszawę. Teraz to jest ciąg dalszy – podkreśla. Ale czy budowa Pałacu Saskiego faktycznie jest niezbędna? Po tylu latach? Gdy państwo i jego obywatele mają większe bolączki na głowie? – Kiedyś trzeba to zrobić. Przypomnę, że Niemcy też teraz odbudowali swój symbol, swój zamek w Berlinie, do tej pory powojenne zniszczenia są tam odbudowywane. Nie chciałabym porównywać do tego Pałacu Saskiego, ale chodzi o sam fakt, że odbudowuje się swoje symbole – odpowiada.