Puda chce zwolnić urzędnika Ministerstwa Rolnictwa. Powód? Nie zapewnił mu obsługi VIP

Sebastian Kaniewski
Według informacji "Gazety Wyborczej" Grzegorz Puda chce zwolnić urzędnika Ministerstwa Rolnictwa. Wszystko przez to, że ten nie zapewnił mu obsługi VIP na lotnisku w Rzeszowie.
Według informacji "Gazety Wyborczej" Grzegorz Puda chce zwolnić urzędnika Ministerstwa Rolnictwa. Fot. WOJCIECH STROZYK/REPORTER
Chodzi o sytuację z dnia 5 sierpnia, kiedy to Grzegorz Puda w ostatniej chwili dotarł na samolot, który o godzinie 18:55 leciał z Rzeszowa do Warszawy. Finalnie samolot odleciał bez niego, ponieważ polityk nie zdążył przejść przez odprawę pasażerów. Puda nie ukrywał złości z tego powodu, dzwoniąc nawet do ministerstwa, dlaczego nie została załatwiona mu szybka odprawa przez bramkę VIP.

Przypomnijmy, że tego typu usługa jest zazwyczaj dostępna na wszystkich lotniskach i znacznie skraca czas oczekiwania oraz przyspiesza procedury. Za taką obsługę w Polsce dopłaca się około 400 złotych.


Minister nie mógł polecieć do Warszawy samolotem, więc czekał, aż do Rzeszowa przyjedzie po niego służbowa limuzyna. Puda za całą sytuację obwinił Adriana Maliszewskiego, który w resorcie jest inspektorem ds. obsługi wyjazdów służbowych.

– Już 5 sierpnia usłyszałem: "Szykuj się na najgorsze". Nie pomogły tłumaczenia, że nikt mi nie zgłosił zapotrzebowania na obsługę VIP dla pana ministra. Mój przełożony twierdził, że wydał mi takie polecenie telefonicznie mówiąc "proszę załatwić VIP-a dla pana ministra w Rzeszowie", ale ja sobie czegoś takiego po prostu nie przypominam –mówi urzędnik w rozmowie z "GW".

Maliszewski dostał informację, że zostanie zwolniony i do dnia dzisiejszego odczuwa skutki tej wiadomości. – Wstrząsnęło mną to do tego stopnia, że poszedłem do lekarza i teraz jestem na zwolnieniu i na lekach – opowiada urzędnik.

Adrian Maliszewski należy jednak do związków zawodowych i aby go zwolnić, pracodawca musiał poinformować go o zamiarze rozwiązania umowy o pracę. "GW" dotarło do pisma, w którym "Solidarność" sprzeciwia się tej decyzji, broniąc urzędnika.

Szybko okazało się, że nie był to pierwszy raz, kiedy to inspektor Maliszewski miał narazić się Pudzie. Wcześniej taka sytuacja miała mieć miejsce przy okazji przylotu ministra z Lizbony do Warszawy oraz przy "nieprawidłowej" rezerwacji hotelu dla Pudy w Luksemburgu.

Czytaj także: "Jakby mi ktoś napluł w twarz". Ledwo Puda został ministrem, a już wywołał wściekłość rolników

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut