Co chce ukryć władza? Uzbrojeni mężczyźni przed granicą zagrodzili drogę dziennikarzom i lekarce

Weronika Tomaszewska-Michalak
Trzydziestu dwóch imigrantów już trzynasty dzień jest więzionych w Usnarzu Górnym na pasie ziemi niczyjej na granicy polsko-białoruskiej. W sobotę próbowała się do nich dostać lekarka oraz prawnicy. Jednak zamaskowani, uzbrojeni mężczyźni w mundurach Straży Granicznej (bezprawnie odmawiają wylegitymowania się) zagrodzili im drogę. Uniemożliwiają także pracę dziennikarzom przekazującym informacje społeczeństwu.
Mężczyźni w mundurach Straży Granicznej odmawiają wylegitymowania się. Odsuwają wszystkich od uchodźców - dziennikarzy i lekarkę. Fot. Grzegorz Dabrowski / Agencja Gazeta
W sobotę 21 sierpnia Straż Graniczna i wojsko przesunęły kordon o kilkaset metrów od granicy z Białorusią, gdzie koczuje kilkadziesiąt osób z Bliskiego Wschodu. Migranci chcą dostać się do Polski i zgodnie z Konwencją Genewską starać się o pomoc międzynarodową.

Jednak funkcjonariusze straży granicznej i żołnierze uzbrojeni w pistolety maszynowe nie pozwalają zbliżać się tam nikomu. Lekarka, która chciała pomóc chorym ludziom (koczują w chłodzie i deszczu) nie została przepuszczona. – Te osoby są przeziębione. Prawdopodobnie kilka z tych osób ma już zapalenie płuc. Ja przywiozłam leki, antybiotyki i w miarę możliwości chciałabym spróbować pomóc – mówiła kobieta w rozmowie z TVN 24.


Do Usnarza Górnego przyjechali także przedstawiciele fundacji Ocalenie z prawnikami. Oni jednak też nie zostali dopuszczeni do osób potrzebujących pomocy. Radca prawny Patryk Radzimierski wyjaśniał, że jest pełnomocnikiem tych osób. – Mam obowiązek skontaktować się z moimi mocodawcami – mówił.

Co więcej funkcjonariusze odmówili prawnikom wylegitymowania się, więc w tym momencie nie wiadomo nawet, czy osoby w mundurach to naprawdę polscy pogranicznicy.

W okolicach obozowiska są też media. Służby uniemożliwiają im jednak dostęp do uchodźców. Reporterka TVN24 Marta Abramczyk mówiła na antenie, że obecnie dziennikarze są odsunięci na tyle daleko, że nawet nie widzą grupy imigrantów. Pozostaje pytanie, co przed społeczeństwem chce ukryć władza, która decyduje o działaniach mundurowych.
Czytaj także: Pojechaliśmy na granicę polsko-białoruską. To co zobaczyliśmy, jest porażające

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut