Kancelaria Premiera o kryzysie w Usnarzu Górnym. "Na granicy z Białorusią nie ma ziemi niczyjej"

Ola Gersz
Premier Mateusz Morawiecki z szefami rządów Litwy, Łotwy i Estonii rozmawiał o sytuacji na białoruskim pograniczu, gdzie koczuje grupa imigrantów. "Na granicy zewnętrznej UE z Białorusią nie ma 'ziemi niczyjej', w rzeczywistości jest to terytorium białoruskie" – wyjaśniono w komunikacie KPRM.
Na białorusko-polskiej granicy koczują uchodźcy z Afganistanu Fot. Wojtek Radwański/AFP/East News
Od trzynastu dni grupa 32 imigrantów, w której są cztery kobiety, dziecko oraz kot, koczuje dokładnie na linii stanowiącej granicę Białorusi i Polski w okolicach miejscowości Usnarz Górny. Migranci twierdzą, że chcą dostać się do Polski i zgodnie z Konwencją Genewską starać się o pomoc międzynarodową.
W sobotę premier Mateusz Morawiecki rozmawiał o sytuacji na granicy podczas wideokonferencji z szefami rządów Litwy, Łotwy i Estonii. W komunikacie KPRM czytamy, że "premierzy wymienili informacje dotyczące prowadzonych działań oraz sytuacji na granicy".


"Rozmówcy zgodzili się, że bieżąca współpraca Polski i państw bałtyckich przebiega płynnie. Podejmowane działania na rzecz ochrony granic z Białorusią przynoszą w ostatnich tygodniach pozytywny skutek. Zanotowano znaczący spadek liczby incydentów związanych z próbami nielegalnego przekraczania granicy" – informuje Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.

Zdaniem szefów rządów ważne jest "przekazywanie prawdziwych informacji na temat rzeczywistej sytuacji na granicach oraz działań podejmowanych przez służby Polski, Litwy i Łotwy", gdyż białoruski reżim prowadzi dezinformację. To on ma oskarżać Polskę o "niehumanitarne traktowanie uchodźców na granicy".

"Na granicy zewnętrznej UE z Białorusią nie ma 'ziemi niczyjej', czyli szarej strefy, na której nikt nie ponosi odpowiedzialności za los przebywających tam osób. W rzeczywistości jest to terytorium białoruskie, a władze tego kraju ponoszą pełną odpowiedzialność za sytuację obywateli innych państw, których legalnie wpuściły na swoje terytorium" – podkreśla KPRM.

Zdaniem szefów rządów Polski, Litwy, Łotwy i Estonii, wzrost nielegalnej imigracji z Białorusi to "działania destabilizujące sytuację na granicy prowadzone przez reżim Aleksandra Łukaszenki". "Wszystkie państwa Unii Europejskiej mają obowiązek ochrony granicy i niedopuszczania do jej nielegalnego przekraczania. Należy podkreślić, że osoby, które faktycznie przekroczyły granicę, zostały otoczone opieką w przygotowanych do tego celu ośrodkach" – czytamy w komunikacie.
Czytaj także: Pojechaliśmy na granicę polsko-białoruską. To co zobaczyliśmy, jest porażające

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut