Grupa aktywistów przecinała zasieki na granicy polsko-białoruskiej. Zostali zatrzymani

Alicja Cembrowska
Informacje, że "grupa kilkunastu aktywistów właśnie tnie zasieki na granicy polsko-białoruskiej" pojawiły się w sieci w niedzielne popołudnie. Wiadomo, kim są osoby, które zdecydowały się uszkodzić ogrodzenie. Straż Graniczna poinformowała o zatrzymaniu 13 osób.
Grupa aktywistów pojechała na granicę polsko-białoruską, by uszkodzić postawione tam zasieki Zrzut z ekranu/twitter.com/mycielski

"Przemyślana strategia"

O zajściu poinformował członek ruchu społecznego "Obywatele RP" Paweł Kasprzak. Według jego relacji 13 osób pojechało pod granicę, by uszkodzić postawione tam zasieki. Autor wpisu wymienił ich nazwiska: Grzegorz Antoszewski, Julka Bednarek, Dominik Berlinski, Angelica Domańska, Julia Gościńska, Isa, Leokadia Jung, Anna Kulesza, Bartosz Kramek, Zuzanna Lesiak, Tomasz Mysłek, Kajetan Wróblewski, Bernard van der Esch.

"13 zdeterminowanych i imponująco odważnych ludzi pojechało nie tylko po to, by w płocie Błaszczaka wyciąć jak największą dziurę. W tej sprawie nie mają wielkich złudzeń. Pojechali tam po wyroki za zniszczenie mienia i naruszenie granicznej instalacji. Po to, by te właśnie wyroki stanowiły koszt polityki okrutnego egoizmu. Być może wtedy ta polityka przestanie się tak bardzo opłacać" – napisał Kasprzak. Dodał, że akcja nie jest tylko "odruchem serca", a "przemyślaną strategią". "Od opinii publicznej zależy, czy ta akcja przysłuży się ofiarom okrucieństwa w Usnarzu, czy im zaszkodzi. Opinie o tym, że ona nakręci pisowską wojenną propagandę, da jej paliwa i ją umocni, usprawiedliwiając niebywałą brutalność i okrucieństwo strażników, nie są przecież puste. Ludzie, którzy właśnie tną zasieki daleko od Usnarza, mają tę świadomość dramatycznego wyboru" – czytamy we wpisie.

Oświadczenie aktywistów

Na stronie obywatele.news pojawiło się oświadczenie pt. "Brońmy granicy przed Łukaszenką i Putinem, nie ich ofiarami", podpisane przez trzynaście wcześniej wymienionych osób.


"Graniczne zasieki z drutu kolczastego instalowane w ostatnich tygodniach ku uciesze Piotra Glińskiego, Macieja Wąsika i Mariusza Błaszczaka nie stanowią obrony przed rosyjskimi czołgami, specnazem, ani przemytem. Powstają w odpowiedzi na kryzys spowodowany obecnością grupy trzydziestu dwóch (!) afgańskich uchodźców na naszych granicach – osób uciekających przed wojną i szariackim terrorem" – pisze grupa aktywistów. Dodają, że "rządowa propaganda dehumanizuje uchodźców, traktując ich jak broń hybrydową Łukaszenki i Putina, odwołując się do najniższych i najpodlejszych instynktów" a "ksenofobia i rasizm są legitymizowane pod płaszczykiem dbałości o bezpieczeństwo narodowe".

"Tak, polskie granice są także granicami Unii Europejskiej. Jesteśmy w pełni świadomi zagrożeń militarnych i hybrydowych stwarzanych przez nasze wschodnie sąsiedztwo. Nie uchronimy się jednak przed nimi prymitywnymi instalacjami z drutu kolczastego" – czytamy w oświadczeniu.

"Jesteśmy tu, gdzie w naszym imieniu dzieją się rzeczy straszne. Nasz protest ma charakter pokojowy i podejmujemy go z otwartą przyłbicą – w duchu obywatelskiego nieposłuszeństwa. Jesteśmy gotowi ponieść wszelkie idące za nim konsekwencje. Niech spadną one na sumienia tych, którzy cynicznie zamykają oczy na desperację, cierpienie, tortury i groźbę śmierci. Uważamy, że solidarność nie jest tylko pustym hasłem, a wolność kosztuje i wymaga upartego oporu" – piszą aktywiści.
Z jego pełną treścią można zapoznać się na stronie obywatele.news. Aktywiści poinformowali również, że przy okazji akcji dowiedzieli się, że przy granicy jest jeszcze jedno koczowisko, o którym "nikt jeszcze nie wie".

Straż Graniczna już potwierdziła, że cała grupa 13 aktywistów została zatrzymana. SG przekazuje, że zniszczenia w ogrodzeniu nie są duże. Wkrótce ma zapaść decyzja ws. zarzutów wobec zatrzymanych.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut