"Nie mieliśmy wyboru, to nasze być albo nie być". Ich dotyczy Lex Izera. Tak tłumaczą, o co chodzi

Katarzyna Zuchowicz
Lex Izera zaskoczyła Polaków. Wielu nie miało pojęcia, że PiS szykuje taką specustawę. Wszystko rozegrało się szybko, jakby po cichu, choć nie bez protestów. Nagle dowiedzieliśmy się, że skorzystają z niej dwa miasta i będą mogły ciąć lasy pod inwestycje. – To była kwestia wyboru. Nasze być albo nie być – słyszymy w obu. Tak tłumaczą prawo, które według obrońców przyrody może stać się niebezpiecznym precedensem dla Polski.
Prezydent Andrzej Duda podpisał tzw. Lex Izera, specustawę dotyczącą Stalowej Woli i Jaworzna. Ustawa wzbudziła kontrowersje. Fot. Screen/Twitter/Kancelaria Prezydenta


Stalowa Wola i Jaworzno – te miasta rozsławiły Lex Izera na całą Polską. Oddalone od siebie o ponad 260 km (ponad 3 godziny drogi samochodem), położone w dwóch różnych województwach.


– Tutaj, w Stalowej Woli i Jaworznie, mamy do czynienia ze szczególnym przypadkiem. Jest tu konieczność przemysłowej odbudowy. Ta ustawa stwarza dzisiaj niespotykaną szansę dokonania skoku rozwojowego – mówił o nich Andrzej Duda.
Na czym polega szczególny przypadek tych miast? Dlaczego kontrowersyjna specustawa, którą prezydent uroczyście podpisał właśnie w Stalowej Woli, dotyczy akurat tej dwójki? I o co w niej dokładnie chodzi? Dlaczego, jak ostrzegają środowiska przyrodnicze, może być niebezpieczna i jaki precedens tworzy?

W Stalowej Woli o Lex Izera


Zacznijmy od Stalowej Woli. Ustawę "ochrzczono" Lex Izera, ponieważ – jak usłyszeliśmy – umożliwia wycinkę lasu pod fabrykę samochodów Izera. Ale fabryka miałaby powstać w Jaworznie na Śląsku. Jaki związek ma to ze Stalową Wolą na Podkarpaciu i co ma powstać tam? Jakby nie patrzeć na mapę, do fabryki samochodów, byłoby stąd dość daleko.

Miasto liczy ok. 60 tys. mieszkańców. Leży w lesie, tym większe emocje z punktu widzenia ekologów wzbudza. Tu, jak wielokrotnie informował prezydent Lucjusz Nadbereżny, ustawa powołuje Strategiczny Park Inwestycyjny "dedykowany pod branże wysokich technologii". – Dla nowoczesnych rozwiązań energetycznych, elektromobilności, tych, które mogą zupełnie odmienić naszą gospodarkę lokalną – podkreślał. Park ma przynieść kilkanaście tysięcy wysokopłatnych i specjalistycznych miejsc pracy. I być ogromną szansą na rozwój całego miasta.

"To historyczne wydarzenia otwiera nam drogę do nowego rozwoju Stalowej Woli. (...) Nasz kod genetyczny, nasz stalowowolski charakter gwarantuje, że ta wielka szansa przed którą stanęliśmy, zostanie w pełni wykorzystana. Dziękuję Panu Prezydentowi RP za ten wyjątkowy Patronat nad naszym miastem i wyróżnienie przez złożenie historycznego podpisu pod ustawą w Stalowej Woli" – tak zareagował, gdy Andrzej Duda podpisał ustawę.

Podkreślał wprost, i to nie raz: "Stoimy dzisiaj przed wielką szansą stworzenia nowego COP-u na miarę XXI wieku". Centralny Okręg Przemysłowy był jednym z największych przedsięwzięć gospodarczych II Rzeczypospolitej, budowany w latach 1936-39, dał też początek miastu Stalowa Wola. To ważny punkt historyczny, dziś – jak się okazuje – bez tego nie sposób zrozumieć "Lex Izera" w pełni.

Nadbereżny stwierdził bowiem, że podpisanie ustawy to najważniejszy moment od czasu, kiedy Stalowa Wola powstała. I nie tylko on zwraca na to uwagę, bez względu na opcje polityczne.

– Dzisiejszą ustawę można porównywać do decyzji Eugeniusza Kwiatkowskiego o budowie Centralnego Okręgu Przemysłowego w latach 30. ubiegłego wieku. Wtedy też była wycinka lasu. Można powiedzieć, że Stalowa powstała w lesie. Ale po tylu latach, od 1937 roku, stanęliśmy przed faktem dokonanym. Dziś nie ma tu żadnych terenów inwestycyjnych. Stalowa Wola zamiast się rozwijać, to się zwija. Mieszkańców ubywa, inwestorzy też nie przybędą. To był u nas bardzo trudny temat, bo dziś wiąże się to z ekologią, szacunkiem do lasów. Ja też je szanuję, bo żyjemy w lesie. Wszystko u nas jest w lesie, łącznie z cmentarzem. Mamy dużo dylematów, ale po prostu nie mamy wyboru. Cywilizacja kosztuje – tłumaczy w rozmowie z naTemat Jerzy Augustyn, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Stalowej Woli.

Opowiada o problemach na rynku pracy, o tym, że jeszcze niedawno w mieście było 67 tys. mieszkańców. – Jeszcze trochę a nie wiadomo, czy nadal będziemy mieć prezydenta, bo jeśli zejdziemy poniżej 50 tys. mieszkańców, będziemy mieć burmistrza. Średnio rocznie ubywa nam 1-2 proc. mieszkańców. A czymś musimy przyciągnąć ludzi. Budowa COP i rozbudowa kombinatu huty Stalowa Wola spowodowały przed laty, że napłynęła do nas kadra inżynieryjno-techniczna. Trzeba ich czymś zatrzymać. To duże wyzwanie i odpowiedzialność dla nas – tłumaczy.

Co zakłada specustawa


Mówiąc wprost – dlatego trzeba ciąć lasy, by dziś było miejsce pod inwestycje w tym mieście. Ale w zamian trzeba oddać inne tereny.

Specustawa zakłada bowiem, że w ciągu dwóch lat od wejścia w życie nowych przepisów będzie można dokonać zamiany terenów należących do Lasów Państwowych w Jaworznie i Stalowej Woli na inne nieruchomości należące do Skarbu Państwa, na których możliwe będzie prowadzenie gospodarki leśnej. Chodzi w sumie o ponad 1,2 tys. ha gruntów w obu miastach.

W Stalowej Woli to 996 hektarów. Jak słyszymy w mieście, chodzi o tereny ciągnące się za terenem strefy przemysłowej, daleko od centrum miasta, gdzie diabeł mówi dobranoc. Ludzie raczej nie chodzą tam na spacery. – Kończą się tereny przemysłowe i zaczyna się las. To nie jest gęsty las, nie jest to teren chroniony. Ale nie da się zaprzeczyć, że jest to teren leśny – przyznaje nasz rozmówca.

Oczywiście zdania w Stalowej Woli na temat wycinki są – jak wszedzie – podzielone. "Mamy jednak nadzieję, iż z tym karczowaniem lasu wyjdzie im jak z fabryką maseczek. Będzie, kompromitacja, zakłamanie, obłuda i pośmiewisko w całym kraju" – zakpił lokalny portal Stw24.pl. W internetowych komentarzach część mieszkańców pomstuje pod adresem pomysłu, część gratuluje.

Prezydent "cudownym dzieckiem" PiS


Ale w tym wszystkim aż samo nasuwa się na myśl, że miejsc z podobnymi problemami – wyludnianiem pracą, czy brakiem inwestycji – może być przecież w Polsce więcej.

Jerzy Augustyn przyznaje, że przy zabiegach Stalowej Woli znaczenie mogła mieć opcja polityczna prezydenta miasta.

– Na pewno tak jest. Na pewno pomogło to, że z powodu swojej opcji politycznej prezydent ma dobre stosunki z rządem. Jest wysoko notowany u prezydenta RP. Na pewno w takiej sytuacji było mu łatwiej zabiegać o tereny inwestycyjne. Można to różnie odbierać i komentować. Ja jestem z drugiej strony opcji politycznej, ale jeśli chodzi o rozwój Stalowej Woli, to tu nie ma polityki. Jesteśmy w trudnym momencie, jeśli chodzi o przyszłość i należy się cieszyć, że udaje się te tereny pozyskać – mówi wiceprzewodniczący Rady Miejskiej.

Już dawno w Lucjuszu Nadbereżnym upatrywano nowej gwiazdy Prawa i Sprawiedliwości. Brał udział w kampanii Andrzeja Dudy, chwalił go Jarosław Kaczyński. Pisano o nim: "cudowne dziecko PiS". W jego mieście nie raz gościł i prezydent, i premier, i prezes PiS. Tu w 2019 roku odbył się finał pisowskich Pikników Rodzinnych. Nadbereżny był też widoczny na konwencjach, a nawet je prowadził. Na przykład tę, gdy inaugurowano Polski Ład.

W sierpniu sam informował na Facebooku, że uczestniczył w posiedzeniach komisji Senatu RP, które debatowały nad ustawą, był też z wizytą u prezydenta Andrzeja Dudy. "Pan Prezydent Andrzej Duda, który od początku wspiera i promuje w Polsce zmiany gospodarcze w kierunku innowacji i nowoczesnych technologii, z dużym zainteresowaniem zapoznał się z odważnymi planami rozwoju miasta Stalowej Woli" – pisał. W innym poście dziękował premierowi Mateuszowi Morawieckiemu "za rządową inicjatywę w tej sprawie oraz całe wsparcie związane z przygotowaniem Stalowej Woli do lokalizacji innowacyjnych inwestycji gospodarczych na naszym terenie". Były też podziękowania za wsparcie dla posła ze Stalowej Woli, Rafała Webera.

– Sami długo nie wiedzieliśmy, że zabiega o tereny inwestycyjne. Długo nie było to ujawniane. W sierpniu przyjęliśmy uchwałę, żeby było to stanowisko Rady Miejskiej i żeby przekonać posłów. Mówiąc ogólnie, inwestycje mają dotyczyć lżejszego przemysłu, elektromaszynowego. Sami jeszcze dokładnie nie wiemy. Myślę, że dowiemy się w najbliższym czasie, jak wrócimy po urlopach – mówi nam wiceszef RM.

Na początku sierpnia wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka wspomniał, że w Stalowej Woli miałyby powstać m.in. zakłady związane z mikroprocesorami.

W Jaworznie o Lex Izera


Jaworzno, drugie miasto, którego dotyczy specustawa, liczy ok. 90 tys. mieszkańców. Jego prezydent również był w Stalowej Woli i uczestniczył w spotkaniu z prezydentem Dudą. – Dzisiaj otwieramy nowy rozdział w historii Stalowej Woli, Jaworzna, regionu i kraju – mówił Paweł Silbert.

Tu ma powstać Jaworznicki Obszar Gospodarczy. – To skutek zabiegów prezydenta w Ministerstwie Klimatu, jak i Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Bez tego nie byłoby szans na powodzenie – mówi naTemat Tadeusz Kaczmarek, przewodniczący Rady Miasta Jaworzno.

To tu, według doniesień medialnych, ma powstać fabryka Izera. – Na ostatniej sesji podjęliśmy deklarację, która wspiera działania prezydenta w zakresie utworzenia na terenie miasta Jaworzna Jaworzynickiej Strefy Gospodarczej. Miasto stara się o jej utworzenie i fabryka samochodów elektrycznych może być jej elementem. Strefa daje jednak potencjalne możliwości dla innych przedsiębiorców, inwestorów. Nie wiązałbym tego terenu tylko z budową fabryki samochodów elektrycznych. Choć bardzo bym chciał, aby taka fabryka w Jaworznie powstała – zaznacza Tadeusz Kaczmarek.

Podobnie jak w Stalowej Woli, on również wskazuje, że Jaworzno musi dziś podjąć decyzje w sprawie alternatywy, jeśli chodzi o przyszłość miasta.

– Mamy świadomość, że to jest nieuchronne, że w 2049 roku, co wynika z polityki Zielonego Ładu i polityki klimatycznej, nie będziemy mieli jednej z dwóch gałęzi przemysłu albo obydwu. Przemysł węglowy, wydobywczy oraz energetyczny przestaną funkcjonować na terenie naszego miasta. Przed takim dylematem stoją też inne miasta. Jeśli dziś nie skorzystamy z szansy i możliwości zapewnienia miejsc pracy dla mieszkańców Jaworzna oraz pogranicza Śląska i Małopolski, to będziemy mieli kłopot. To odpowiedzialność, przed którą nie możemy uciekać. Czas pozwoli na to, by emocje ostudzić – podkreśla.

Tu chodzi o lasy na terenie poprzemysłowym. – Nie jestem dendrologiem, ale opieram się na raportach, na tym, co wynika z analiz. Według botaników i dendrologów, ocena tego drzewostanu jest niska – wskazuje.

Prezydent Jaworzna odpiera ataki


Ekolodzy jednak się burzą. Głos w sprawie wycinek zabrało już wiele organizacji i polityków. W połowie sierpnia prezydent Jaworzna napisał w tej sprawie list otwarty do Donalda Tuska i stowarzyszeń obrońców przyrody. Odpiera wszystkie zarzuty.

"Reprezentuję samorząd, który jak mało który przejmuje się nadchodzącą, a może nawet już trwającą katastrofą klimatyczną, a Wy – zupełnie bez podstaw – powtarzacie, że chcemy wyciąć w Jaworznie cenny las. To nieprawda" – napisał. Wyjaśniał, że chodzi o teren poprzemysłowy – "pogórnicza hałda wypełniona jałowym kamieniem wydobytym setki metrów spod ziemi, która jest płaska tylko dlatego, że została usypana w wyrobiskach innej kopalni – kopalni piasku".
Paweł Silbert, prezydent Jaworzna

"Teren jest pocięty liniami kolejowymi, liniami wysokiego napięcia i ciepłociągami z leżącego po drugiej stronie ulicy kompleksu trzech węglowych elektrowni. Nie znajdziecie przyrodnika, który znajdzie na tych dwustu kilkudziesięciu hektarach nawet metra kwadratowego naturalnego siedliska – tam spoczywa osiem milionów ton pogórniczych odpadów".

"Zapraszam Was do Jaworzna – przyjedźcie i zobaczcie na własne oczy tę hałdę w wyrobisku kopalni piasku" – zachęcał. Ale burza wokół lasów nie milknie, a tłumaczenia nie przekonują obrońców przyrody. Specustawa szybko znalazła się na ich celowniku.

Posłanka Zielonych o Lex Izera


– Odbieram ją jako bardzo szkodliwą specustawę i bardzo niebezpieczny precedens. Inne miasta mogą również powoływać się na nią i domagać się tego samego – komentuje w rozmowie z naTemat Urszula Zielińska, posłanka z Partii Zieloni, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa (OSZ).

– Rozumiemy potrzeby rozwojowe tych dwóch miast w Polsce, które chcą przyciągnąć inwestorów. Mają tu pełne zrozumienie i szacunek. Ale ta ustawa jest bardzo niebezpieczna – uważa.

Po pierwsze, jak podkreśla, ustawa pozwala na wyrąb olbrzymich połaci lasu w czasach coraz poważniejszego kryzysu klimatycznego. – Dziś każdy hektar lasu jest bezcenny, bo chroni miasta takie jak Jaworzno czy Stalowa Wola przed podtopieniem, upałem, suszą czy toksycznym powietrzem. W dodatku Polsce mamy niższą lesistość niż średnia europejska i znacznie mniej lasów na mieszkańca kraju niż Europa czy średnia światowa. Powinniśmy więc rozmawiać o tym, jak lepiej chronić to, co mamy i jak znaleźć więcej terenów na zalesienie. A tą specustawą robimy coś zupełnie odwrotnego, oddając całe połacie cennej zieleni pod hale i magazyny – wskazuje. 

Po drugie, oddanie terenów leśnych i zamiana ich na inne grunty odbędzie się bez zwyczajowych odszkodowań i opłat, które Lasy Państwowe powinny otrzymać. – Szacunki mówią o przynajmniej 300 mln straty dla Skarbu Państwa, choć prawdopodobnie ta strata będzie jeszcze wyższa.

Dodaje też, że w ustawie jest zapis, który umożliwia oddanie pod wyrąb terenów sąsiadujących z tymi wymienionymi w ustawie, czyli bliżej nieokreślonych powierzchniowo i lokalizacyjnie innych lasów. – To mogą być jeszcze większe połacie lasu i to jest bardzo niebezpieczny zapis – zauważa. 

Tak procedowano Lex Izera


Lex Izera przeszło przez Sejm prawie niezauważone przez przeciętnego Kowalskiego. Nie bardzo było o niej słychać, choć w Sejmie było wokół niej i zamieszanie, i próby jej powstrzymania. – Ona została mocno “przykryta” w Sejmie, została uchwalona, gdy debatowano nad Lex TVN. Staraliśmy się to nagłośnić, ale wobec natłoku innych szkodliwych projektów w Sejmie, było to trudne– przyznaje Urszula Zielińska.

Przypomina, że ustawa pojawiła się w Sejmie już wcześniej w formule projektu poselskiego PiS: – Wtedy udało nam się odrzucić ją na komisji środowiska, mówiąc jednym głosem z Lasami Państwowymi, z NSZZ Solidarność, z ekologami. Ekspresowo wróciła jednak w formie specustawy rządowej. Bez uzgodnień międzyresortowych, bez konsultacji społecznych. Sama procedura była skandaliczna. Na tym etapie Lasy Państwowe, przynajmniej oficjalnie, już nie protestowały.

Co powiedziałaby mieszkańcom, którzy dzięki tej ustawie liczą na inwestycje i miejsca pracy w swoich miastach?

– Powiedziałabym, że nawet w okolicach Jaworzna czy Stalowej Woli można znaleźć inny teren pod inwestycje, a rozwój nie musi odbywać się kosztem zdrowia i bezpieczeństwa ludzi. Ostrzegłabym ich, że po wyrębie lasu będą bardziej narażeni na podtopienia po gwałtownych opadach, dotkliwą suszę, a ich dzieci i starsi rodzice: na choroby wywołane smogiem, zwłaszcza na terenie Śląska. Las w Jaworznie, posadzony na terenach pokopalnianych, jest dziś lasem ochronnym dla tego miasta. Dla dobra Jaworzna wycięcie tak dużej połaci lasu jest bardzo złe ze względu na zdrowie mieszkańców i ich bezpieczeństwo środowiskowo-klimatyczne. Pytanie, czy wolimy mieć fabrykę, czy żyć dłużej w zdrowiu? – odpowiada posłanka. Co z kolei powiedziałby ekologom mieszkaniec miasta, którego dotyczy specustawa? – Dokonujemy wyborów. Mieszkam w jednym z osiedli, gdzie wiele lat temu wytyczono ślad kolei żelaznej. Jak pani myśli, co znajdowało się na tym terenie zanim kolej umieściła tam swoją infrastrukturę i przejechał tamtędy pierwszy pociąg? Lasy i pastwiska. Natura wyglądała zupełnie inaczej. Ale dzięki postępowi cywilizacyjnemu otwarliśmy okno na świat. Taka jest nieuchronna kolej rzeczy – odpowiada przewodniczący Rady Miasta Jaworzno.