"Ze mną się nie napijesz?". Namawianie do picia alkoholu ulubionym sportem Polaków
Przyznaj się, ile razy zdarzyło ci się usłyszeć lub powiedzieć ten tekst: "No ze mną się nie napijesz?" Brzmi znajomo, prawda? Mimo tego, że sami wiemy, jak upierdliwe potrafi być tłumaczenie się z tego, dlaczego tym razem nie napijemy się nawet "jednego piwka", to i tak sami powtórzymy złotą regułkę, gdy następnym razem to my będziemy w nastroju do zakrapianej imprezy.
Narodowy eliksir śmiałości i solidarności. Alkohol paliwem Polaków
Mimo tego, że kultowy serial "Blok Ekipa" pokazuje perypetie warszawskich dresów - Wojtasa, Wala i Spejsona - to nie da się ukryć, że Bartosz Walaszek z dużą dozą humoru, a jedocześnie do granic możliwości dosadnie puentuje polską "kulturę" spożywania napojów wyskokowych. Nawet wódkę, którą główni bohaterowie tankują na osiedlu nazwał poetycko - "OJczysta".Można się śmiać do momentu, w którym nie rozejrzymy się dookoła i nie zauważymy, że niektórym wcale nie jest tak daleko do serialowych chłopaków z Gocławia. A przynajmniej do ich zachowania. Dla nas Polaków każda okazja jest dobra, żeby się napić. Wesele, chrzciny, parapetówka, kawalerski, panieński, wigilia, czy nawet lunch z przyjaciółką. Bez piwa, wódki czy lampki wina niespełniona pozostanie bowiem "narodowa" celebracja chwili.
Uzależnieni od alkoholu. Polska kultura namawiania do picia
Głębokie zakorzenienie picia w rodzimej kulturze daje o sobie znać na każdym etapie naszego życia. Jakiś czas temu Agnieszka Miastowska zwróciła uwagę na zjawisko, które uwidacznia się w co drugim polskim domu. W końcu nastoletni syn wraca pijany, a mama szykuje mu śniadanie na kaca. Klasyk. – Polscy rodzice nie pytają, czy ich dziecko pije - to jasne. Zastanawiają się raczej, czy robi to odpowiedzialnie – zauważa redaktorka mama:Du."Ze mną się nie napijesz?". Wyrzuć to ze słownika i przestań namawiać do alkoholizacji•Fot. pexels.com
Poza tym, że Lidka z natury jest duszą towarzystwa i uwielbia chodzić na domówki, to ma problem niedoczynnością tarczycy i łatwo tyje od winka, piwka i innych drinków. Z roku na rok z jej metabolizmem jest coraz gorzej, mimo tego, że stara się trzymać dietę i ćwiczyć. Wystarczy, że przychodzi piątek i cały misterny plan idzie... w siną dal.
– Aby mieć motywację do niepicia i solidny argument dla znajomych, zamówiłam sobie od razu na dwa miesiące dietę pudełkową. Z natury mam dość silną wolę, ale przy tym brak mi wystarczającej asertywności. Utrzymanie diety pudełkowej i niepodjadanie było paradoksalnie moim najmniejszym problemem. Wystarczy, że poszłam na zwykłą posiadówkę do znajomego z pracy i już się zaczęło. Policzyłam, że aż 5 osób dopytywało o powód i namawiało mnie co najmniej po trzy razy, żebym napiła się chociaż lampki wina, bo ktoś przywiózł je z nie wiadomo jakiej winnicy we Włoszech – wspomina.
Uzależnieni od alkoholu. Polska kultura namawiania do picia•Fot. pexels.com
– Za każdym razem była na mnie wywierana presja tłumaczenia się. Naprawdę aż odechciewa się chodzenia gdziekolwiek, bo nawet obce osoby nie mają na tyle wyczucia, żeby przestać dopytywać i przekonywać. Nikt nie wpadnie na pomysł, że może mogłam mieć problem z alkoholem i jest to dla mnie trudne. A mówi się w końcu, że zaprzestanie tłumaczenia się z czegokolwiek, to pierwszy krok do wyjścia z uzależnienia – dodaje.
Jak rzucić alkohol? Edukacja natarczywych "namawiaczy" to podstawa
Przypadek 24-latki nie jest jednostkowy. Wychowując się w polskich realiach, doświadcza to masy młodych ludzi. I nie tylko młodych. Wkurza cię, że ktoś nawet nieświadomie naciska cię i przekonuje do napicia się? Uświadom mu to i edukuj. Jeśli ktoś nie zrozumie za pierwszym razem, to przeanalizuj, czy wasza relacja lub interakcja ma w ogóle jakikolwiek sens. Daj mu do zrozumienia, że jeśli szanuje cię jako człowieka, to powinien szanować twoje zdanie.Jak rzucić alkohol? Edukacja natarczywych "namawiaczy" to podstawa•Fot. Piotr Jedzura/REPORTER
– Pierwsze pół roku, jak przestałem pić, było koszmarem. Nie miałem z tym nigdy problemu ani specjalnego powodu. Zacząłem ćwiczyć sztuki walki i jakoś tak zostało. Czułem się kompletnie wyalienowany na różnych spotkaniach. Na początku to irytuje, ale później mija. Teraz, gdy nie piję alkoholu od prawie dwóch lat, znajomi przyjęli, że tak jest. Przestali namawiać i oczekiwać wymówki od innych i sami niosą tę myśl dalej w świat. Nowo poznanym daję zawsze krótkie info i po reakcji wiem, czy rozmowa popłynie dalej, czy podziękuję za gadkę i towarzystwo – podkreśla 30-letni Kuba.
Nie musisz zasłaniać się tłumaczeniem. Możesz prowadzić auto, być w ciąży, brać silne leki, być na diecie, mieć wrzody żołądka lub zmianę w pracy na siódmą rano kolejnego dnia, ale przede wszystkim możesz być alkoholikiem, próbującym wyjść z uzależnienia - każda z tych ewentualności jest faktem, z którego tylko ty musisz zdawać sobie sprawę. Nie czuj się zobligowany do wyjaśniania swojej abstynencji. Zdziwisz się. Zobaczysz, kto ma na tyle wyobraźni i taktu, aby nie wiercić ci dziury w brzuchu i przyjąć to jako informację, a nie płaszczyznę do dyskusji i negocjacji.
Jak odmawiać picia alkoholu? Tłumaczenie abstynencji to horror
W tej kwestii w grę wchodzi masa mechanizmów, które od dziecka programuje nam społeczeństwo. Od spijania pianki z piwa wujka Zbyszka, aż po "kielona na jedną i drugą nóżkę", gdy chociażby przechodzisz na "Ty"."Ze mną się nie napijesz?". Wyrzuć to ze słownika i przestań namawiać do alkoholizacji•Fot. unsplash.com
Joanna Stawczyk: Czy naprawdę za każdym razem musimy tłumaczyć się po 10 razy, każdemu z osobna, dlaczego akurat dzisiaj albo w ogóle nie pijemy?Psycholog kliniczny - terapeuta, socjolog. W swojej praktyce z klientami stosuje podejście transpersonalne (łączy ciało, umysł i duszę). Poza tym prowadzi swoje konto na YouTube (ZOBACZ TUTAJ), gdzie wchodzi w zakamarki ludzkiej psychiki, zgłębia rozmaite zagadnienia oraz mechanizmy.
Daria Żukowska: Tak naprawdę, to nic nie musimy, jeżeli zdamy sobie z tego sprawę. Dlatego trafniejszym pytaniem, byłoby zadanie sobie pytania: Czy naprawdę chcę po raz 10, tracić na tę odpowiedź swoją energię? Jeżeli pada odpowiedź, że tak, to dlaczego jest to dla ciebie takie ważne, żeby np. ktoś zrozumiał twój punkt widzenia, ciebie? Kiedy odpowiesz sobie na te pytania, może okazać się, że tego typu sytuacje przestają się pojawiać w twoim życiu.
Często jest tak, że osoba, która z różnych powodów - dieta, choroba - decyduje się zaprzestać picia alkoholu albo zrobić sobie dłuższą przerwę, automatycznie rezygnuje z udziału w różnych imprezach i wydarzeniach. Abstynencja równa się izolacja społeczna? Popularny tekst pt. "nie ufam ludziom, którzy nie piją" - niby płytkie słowa, ale jednak dla wielu coś w tym jest.
Jeżeli faktycznie tak jest i ktoś ma takie przekonanie, taki schemat myślowy, to kwestia jest taka, czy my również decydujemy się w to wierzyć, czy nie. Ktoś może wybrać picie, a ty niekoniecznie i nie musi to oznaczać zdystansowania. Tylko tutaj pojawia się też kwestia ilości spożywanego alkoholu. Jeżeli mówimy o jednej lampce wina, to spędzając czas z taką osobą, nadal możemy miło spędzać czas. Natomiast, jeżeli jest to już cała butelka wina, no to trudno nam będzie rozmawiać z osobą, która tyle wypiła.
Jak wiemy bądź nie, wraz ze wzrostem spożywanego alkoholu we krwi, coraz więcej ośrodków w mózgu jest nim dotkniętych: układ limbiczny (emocje), kora mózgowa (logiczne myślenie), podwzgórze, przysadka, móżdżek. Nie bez powodu mówimy, że nie rozmawia się z osobą pijaną, ponieważ w takim stanie jest ona odcięta od swoich płatów czołowych, czyli od logicznego myślenia. Wtedy może być to dla osoby niepijącej naprawdę trudne doświadczenie.
Zatem tak naprawdę osoba, która ma zamiar się upić, sama wybiera zdystansowanie się i to niekoniecznie tylko od nas, ale od być może swoich nierozwiązanych problemów, swojego bólu np. emocjonalnego. Absolutnie proszę nie traktować tego, jak usprawiedliwienie tej osoby. Jednak ze swojego doświadczenia osobistego i klinicznego, wiem, że zawsze za nadmierną ilością używek (w tym przypadku alkoholu) stoi ogromny ból.
Namawianie kogoś do spożycia alkoholu jest na miejscu? Mimo wszystko przeważnie jest podszyte intencją spędzenia miłego czasu.
Zależy, czy na to przyzwolimy, czy nie. Chciałabym tutaj podkreślić wydaje mi się dość istotną rzecz. Przestańmy przerzucać odpowiedzialność na jedną stronę, czyli np. namawiającą. Weźmy odpowiedzialność za to, jak my na to reagujemy, co my z tym robimy, bądź nie. Dajmy sobie prawo wyboru. Tak, nikt inny nie da ci tego prawa, jeżeli sam/a go sobie nie dasz.
Ty zdecyduj, czy nadal chcesz słuchać tych pytań, czy nie. Czy postawiasz granicę, czy nie. Będą dwa wyjścia z tej sytuacji, albo jedna strona uszanuje to, że nie chcesz być o to pytany 10 raz i nie będzie o to pytać, albo nie. Ale to, co ty z tym zrobisz (utrzymasz relacje, zmodyfikujesz ją lub ja zakończysz), jest twoja odpowiedzialnością.
Jak raz na zawsze nauczyć się mówić stanowcze "nie, dziękuję" lub "nie, nie tym razem"?
Nauczyć się szanować siebie samego, docenić to kim jesteś. Pokazać drugiemu człowiekowi instrukcję siebie i zobaczyć, czy będzie to relacja pełna szacunku, czy nie. Przypomnieć drugiej stronie, że już odpowiadałeś/ odpowiadałaś na to pytanie, i że jeżeli coś się zmieni, dasz znać. Ale na ten moment, nie chcesz po raz 100 mówić, to samo "nie".
Pamiętajmy, jeżeli nie ma szacunku w naszych relacjach, nie ma nic: relacji, związków, niczego. Jest za to iluzja i nasza projekcja danej relacji. Bierzmy za siebie odpowiedzialność. Włącza się w to również to, jakie osoby cię otaczają, zdrowe czy toksyczne. A to już zależy od ciebie. Tak, od ciebie.
Czytaj także: https://natemat.pl/zdrowie/370470,alkohoreksja-co-to-przyczyny-skutki-picie-alkoholu-zamiast-jedzenia
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut