Meller: Łazarewicza zabrakło w Wenecji. Co na to twórca "Żeby nie było śladów"? Zapytaliśmy
Twórcy filmu "Żeby nie było śladów" pojawili się na czerwonym dywanie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Marcin Meller na Facebooku zamieścił zdjęcie naszej reprezentacji i zwrócił uwagę na to, że zabrakło na nim autora książki, dzięki której powstała ta produkcja. – Nie czuje się pominięty – podkreślił w rozmowie z naTemat Cezary Łazarewicz.
"Łazarewicz tylko napisał książkę, dzięki której się dzisiaj pysznią. W ostatniej chwili przypomnieli sobie, żeby w ogóle go do Wenecji zaprosić. Ale przecież nie na czerwony dywan" – dodał.
Meller nazwał producentów "Żeby nie było śladów" aroganckimi dzbanami
W kolejnej części wpisu zwrócił się do producentów. "Słuchajcie aroganckie dzbany! Gdyby nie pasja Cezarego, gdyby nie jego wrażliwość i poszukiwanie prawdy, lata pracy, gdyby nie jego genialna książka to by was tam nie było. Jak to mówi pewien mój młody kolega z pracy: ja je**e!" – czytamy we wpisie Mellera.
"PS. Nie mam nic do Tomasza Ossolińskiego. Spoko gość z tego co pamiętam. Na zdjęciu jest po prostu (nie ze swojej winy) dowodem na patologię systemu producenckiego, a określenie 'aroganckie dzbany' kieruję do producenta Bodzaka i jego pomagierów" – stwierdził.
Cezary Łazarewicz w rozmowie z naTemat odniósł się do publikacji Marcina Mellera. Wyjaśnił, że został zaproszony i był w Wenecji. – Nie czuję się pominięty – mówi autor książki "Żeby nie było śladów".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut