Mocny komentarz Zandberga ws. imprezy urodzinowej Mazurka. "Kurtyna opadła"

Agata Sucharska
Wrzaski, wyzwiska i wytykanie palcami to już stały element każdego posiedzenia Sejmu. W najnowszym felietonie dla "Super Expressu" współzałożyciel partii Razem Adrian Zandberg zdradza jak zachowują się politycy, gdy gasną światła kamer oraz co sądzi o aferze związanej z imprezą urodzinową Roberta Mazurka.
Mocny komentarz Zandberga ws. imprezy urodzinowej Mazurka: Kurtyna opadła. Fot. Artur Szczepanski/REPORTER
Przy okazji ostatniego posiedzenia Sejmu mieliśmy do czynienia z wydarzeniami, które oburzyły opinię publiczną. Najpierw Grzegorz Braun z mównicy sejmowej wykrzyknął do Adama Niedzielskiego "Będziesz pan wisiał!", za co poseł Konfederacji został ukarany przez Prezydium Sejmu najwyższą możliwą karą finansową.

Później prezes NIK Marian Banaś przedstawił wyniki kontroli w sprawie tzw. wyborów kopertowych, które miały się odbyć 10 maja zeszłego roku. Musiał jednak przemawiać do niemal pustej izby, co było spowodowane tym, że większość posłów z Prawa i Sprawiedliwości opuściła w tym momencie salę.


Jak się później okazało niektórzy z nich, ale także politycy opozycji, zdecydowali się wyjść wcześniej z posiedzenia, śpiesząc się na urodziny dziennikarza RMF FM Roberta Mazurka. Na imprezie wspólnie bawili się politycy, którzy na co dzień nie pałają do siebie sympatią, wprawiając w zdziwienie swoich wyborców.
"Cała Polska po prostu zobaczyła to, co my oglądamy od dwóch lat na sejmowych korytarzach. Kiedy weszliśmy do Sejmu, ten kontrast też nas szokował. Potem przywykliśmy do tego, że gdy kamery się wyłączają i nikt nie nagrywa "setki", rytualna nienawiść nagle znika. Ci sami ludzie dowcipkują między sobą, wymieniają się radami, gdzie pojechać na wakacje, albo po prostu idą na piwo..." – zdradził Adrian Zandberg.
Adrian Zandberg dla "Super Expressu"

Skoro kurtyna opadła i wszyscy zobaczyli bohaterów wojny polsko-polskiej in flagranti, to może czas przestać udawać, że nie podają sobie ręki. Spór od tego z polityki nie zniknie. Są oczywiste podziały: na konserwatystów, liberałów i lewicę. Będziemy się spierać, czasem ostro, o podatki dla milionerów, aborcję, stosunek do Europy czy prywatyzacji szpitali. Na tym polega polityka. Ale naprawdę nie potrzeba do tego udawać, że trwa wojna domowa, a jedyną metodą na zbawienie ojczyzny jest to, żeby "tych drugich" natychmiast szlag trafił.

"Kto wie, może wtedy znalazłoby się w końcu trochę czasu, żeby porozmawiać o sprawach ważnych: rozpadającej się energetyce, kryzysie klimatycznym, rosnących nierównościach, ucywilizowaniu stosunków pracy, opiece nad seniorami... Tematów nie zabraknie. Sugerowałbym tylko, żeby zrobić to na trzeźwo!" – podsumował polityk Lewicy.
Czytaj także: Cymański bagatelizuje aferę po imprezie u Mazurka. Powiedział, co sądzi o swoim zaproszeniu