Patologia w dolnośląskiej policji. "Rozmywają" atak nożownika w trosce o własne statystyki

Dorota Kuźnik
Na Dolnym Śląsku w Wałbrzychu grasuje mężczyzna, który zaatakował nożem innego mężczyznę. Co ciekawe, nikt go za konkretnie ten czyn akurat nie szuka. Powód? Bo gdyby poszukiwania skończyłyby się fiaskiem, źle wyglądałoby to w "tabelkach".
Policja w Wałbrzychu nie chce sobie psuć statystyk? GERARD/REPORTER
Idącego nocą przez Wałbrzych mieszkańca miał zaczepić człowiek w kapturze. Zapytał, czy może zadzwonić. Że jest to wręcz filmowa scena, po której dochodzi do kradzieży, mężczyzna odmówił. Po tych słowach człowiek w kapturze wyjął nóż, wykrzykując "dawaj telefon" i kilka inwektyw. Napadnięty się zasłonił, ale mimo to został zraniony w rękę.

Co ważne, była to wewnętrzna strona lewej ręki, czyli mężczyzna zasłonił się przed ciosem zadawanym w okolicę lewej piersi. Potem odepchnął napastnika, który ostatecznie uciekł. 

Jest to książkowy opis rozboju. Kwalifikację takiego czynu, w kodeksie karnym, opisuje drugi paragraf artykułu 280:

Jeżeli sprawca rozboju posługuje się bronią palną, nożem lub innym podobnie niebezpiecznym przedmiotem lub środkiem obezwładniającym albo działa w inny sposób bezpośrednio zagrażający życiu lub wspólnie z inną osobą, która posługuje się taką bronią, przedmiotem, środkiem lub sposobem, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3. 

Zdarzenie takie kwalifikowane jest jako zbrodnia, nawet jeśli nie doszło do skutku, a sprawca jedynie próbował ją popełnić. To także, po zabójstwie, najgroźniejsze przestępstwo w kodeksie karnym.


W związku z powagą sytuacji pokrzywdzony zadzwonił na 112, powiedział, co się wydarzyło, po czym pojawił się patrol policji. Po wizycie w szpitalu i zszyciu ręki, mężczyzna w towarzystwie dwóch nieumundurowanych policjantów opuścił szpital i pojechał z nimi na komisariat. Tam złożył zeznania, które to nieumundurowani policjanci zakwalifikowali, zgodnie z prawdą, jako rozbój. To zaprotokołował dyżurny.

Nagła zmiana kwalifikacji czynu

W tym momencie, co potwierdził rzecznik wałbrzyskiej policji, czyn zakwalifikowany jest jako spowodowanie średniego uszczerbku na zdrowiu (występek), oraz próba kradzieży przedmiotu poniżej 500 zł (wykroczenie). Czyli rozbito sprawę na dwa elementy, zupełnie tak, jakby doszło do nich w dwóch różnych miejscach i w różnym czasie. Dlaczego?

Miało się to stać po telefonie jednego z wysoko postawionych funkcjonariuszy. Zażądał, by kwalifikację zmieniono. W jednej z rozmów miały paść także polecenia, by nóż do tapet, którym zaatakowano pokrzywdzonego, nazwać urządzeniem do regulowania długości tapety, natomiast tego, jak twierdził w rozmowie z nami rzecznik wałbrzyskiej policji, nie ma w protokole. Bronił także stanowiska, że nie można mówić w tej sytuacji o rozboju, bo sprawca nie żądał oddania telefonu wymachując nożem, lecz wyciągnął go dopiero po tym, jak pokrzywdzony odmówił.

Później dodał jeszcze, że pokrzywdzony, przed wyjęciem noża przez agresora, miał go odepchnąć, ale ostatecznie nie autoryzował tej wypowiedzi. Ostatecznie, w pisemnej odpowiedzi, potwierdził, że doszło do zmiany kwalifikacji, ale nie napisał dlaczego.

Co najciekawsze, to nie jedyny atak tego typu, do którego doszło ostatnio w Wałbrzychu. Jak mówi nasz policyjny informator, kilka dni wcześniej zakapturzony mężczyzna zaatakował nad ranem idącą do pracy kobietę. Co ważne, mężczyzna ranił ją w rękę... nożem do tapet. – Zostało to zakwalifikowane jako 280 par. 2 i jakoś nikt nie wpadł na pomysł żeby wtedy zmieniać kwalifikację tego czynu. A nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, żeby domyślić się, że to ten sam sprawca, który zaatakował tego mężczyznę od telefonu – mówi policjant.

Najważniejsze są statystyki

O co tyle zamieszania? Wszystko w imię statystyki. Jak mówi były wałbrzyski policjant kryminalny, który od lat na swoim blogu opisuje nadużycia w policji, od byłych funkcjonariuszy dowiedział się ostatnio o istnieniu zeszytu, do którego wpisuje się trudne do rozwiązania sprawy i protokołuje się je oficjalnie dopiero po wykryciu (najczęściej przez przypadek) sprawcy zdarzenia.

To zaniża liczby i zawyża wykrywalność przestępstw w jednostce. Jednocześnie jednak, samo w sobie, jest przestępstwem fałszowania statystki. Zresztą ta praktyka znana jest w Wałbrzychu nie od dziś.

— To u nas, w Wałbrzychu, żadna nowość. Już w latach 90. tutejsza policja zasłynęła z prowadzenia w zakresie przestępstw kreatywnej statystki. Swego czasu jednostki w całym kraju borykały się z masowymi kradzieżami samochodów. Jednej nocy dochodziło do kilku, a nawet i większej liczby kradzieży, zwłaszcza polonezów. Wszędzie statystyki kulały, ale nie w Wałbrzychu. Tutaj, takie kradzieże z całej nocy, protokołowano jako jeden czyn ciągły. Wystarczyło więc, żeby znalazł się jeden złodziej, a sprawę uznawano za rozwiązaną – mówi podinspektor Janusz Bartkiewicz, ówczesny naczelnik dolnośląskiego Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji.

Patent na poprawę statystki wyszedł na jaw "przy wódeczce", kiedy komendant pochwalił się koledze, jak to robi. Sprawa trafiła do prokuratury, ale została umorzona ze względu na niską szkodliwość popełnionego czynu. Jak będzie tym razem? W końcu tu o czynie ciągłym mówić co prawda się nie da, ale, jak widać, można nie powielać w dokumentach liczby nierozwikłanych zbrodni.

Sytuacja jest niepokojąca, bo wałbrzyscy policjanci skarżą się na presję przełożonych, czego dowodem są między innymi anonimowe zgłoszenia, które masowo trafiają do prokuratury. Te dotyczą, między innymi, zmuszania do służby policjantów chorych na COVID-19, ale prokuratura bada także kilka innych wątków.
Czytaj także: Tak w wałbrzyskiej policji pracuje się z COVID-19. Albo odbierasz nadgodziny, albo udajesz zdrowego
Te, jak twierdzą nasi informatorzy, mają dotyczyć właśnie traktowania przez przełożonych, mobbingu, zmuszania do łamania procedur, ale też, jak w przypadku nożownika, niewłaściwej kwalifikacji zdarzeń, czyli mówiąc wprost zmuszania do popełniania przestępstwa fałszowania statystyki policyjnej. 

I nie zapominajmy, że po Wałbrzychu nadal biega człowiek z nożem, który bez skrupułów zaatakował przypadkowych przechodniów.