Troje uchodźców topiło się w bagnie. Trzymali się konarów drzewa i czekali na pomoc
We wtorkowy wieczór troje migrantów zostało uratowanych z bagna przy granicy polsko-białoruskiej w pod Włodawą w województwie lubelskim. Pomogła straż pożarna. W ostatniej chwili udało się ich uratować.
– Trzy osoby zostały, z tego co mówią ratownicy, w ostatniej chwili wyciągnięte z bagien. Tam jest teren niebezpieczny – powiedziała Podleśna w rozmowie z TVN24.
Ocalonymi są dwie dziewczyny i chłopak w wieku 18-22 lat, którzy pochodzą z Syrii. Podleśna przekazała, że jedna z osób była przytomna i zwróciła się o azyl polityczny w Polsce.
– Zapytana, czy chce azylu politycznego, odpowiedział, że tak. Policja to próbowała zagłuszyć. Mam duży szacunek do straży pożarnej. Jej członkowie dołożyli ogromnych starań, aby namierzyć te osoby, które już słabły – relacjonuje Podleśna.
Czytaj także: Rozwieszała "tęczową Maryję", teraz opowiedziała o kulisach zatrzymania. "Zrównano mnie ze złodziejami"
Aktywistka opublikowała w mediach społecznościowych nagranie, na którym powiedziała, że w pewnym momencie została odciągnięta od miejsca zdarzenia przez "przez bardzo agresywną policję, której głównym zadaniem było to, aby świecić mi w oczy".Podleśna powiedziała, że do zdarzenia doszło na terytorium Polski. – Nikt nie może powiedzieć, że te osoby były na Białorusi – powiedziała. Wyjaśniła, że miejsce, w którym miała być przeprowadzona akcja ratunkowa, znajduje się poza strefą stanu wyjątkowego - około 8 kilometrów od niej.
W ocenie Podleśnej "stan wyjątkowy jest po to, żeby nie móc patrzeć władzy na ręce". – Nie możemy się potulnie zgadzać na to, że nie wiadomo, co się dzieje z osobami, które w poszukiwaniu bezpieczeństwa przechodzą do Polski – powiedziała.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut