Janusz Majcherek: Dzisiaj coraz bardziej wstyd przyznawać się do polskości

Janusz A. Majcherek
Janusz A. Majcherek jest profesorem filozofii, socjologiem, wykładowcą w krakowskim Uniwersytecie Pedagogicznym, publicystą nagradzanym m.in. Grand Press za najlepszy tekst publicystyczny, Nagrodą Kisiela, nagrodą Allianz w kategorii media.
Czy można się wstydzić za swoją rodzinę? Zapewne, jeśli dziadek był donosicielem bezpieki albo gestapo, matka kradnie w sklepach, ojciec chuligani i pije na umór, rodzeństwo regularnie uczestniczy w osiedlowych bójkach i kibolskich porachunkach.
Janusz Majcherek: Polak współczesny ma wiele powodów do wstydu za bezeceństwa popełnione przez byłych i obecnych jego rodaków, w tym sprawujących władzę. Fot. Beata Zawrzel/REPORTER
Czy można się wstydzić za swoją rodzinną miejscowość? Zapewne, jeżeli jej mieszkańcy uczestniczyli podczas okupacji hitlerowskiej w wyłapywaniu Żydów, teraz żyją w większości z drobnych lub grubych szwindli, podwórka i obejścia są zaniedbane, miejsca publiczne zdewastowane i zaśmiecone.

Czy można się wstydzić za swój kraj? Otóż niektórzy twierdzą, że to niedopuszczalne, bo niepatriotyczne. Publicznie, otwarcie, szczerze okazywany wstyd za własny kraj miałby rzekomo ocierać się o zdradę, zaprzaństwa, a co najmniej nielojalność. A do tego jeszcze ten kołtuński nakaz, by „brudy prać we własnym domu”, bo ich wystawianie na widok publiczny sprowadza szyderstwa, kpiny, zgryźliwe uwagi ze strony sąsiadów.


Wielu Polakom bez trudu przyszłoby wskazanie, za co powinni się wstydzić Niemcy, Rosjanie, Serbowie, Francuzi czy Turcy. Zapewne – miejmy nadzieję – u wielu Polaków z szacunkiem spotkałoby się okazywanie przez oficjalnych i nieoficjalnych przedstawicieli tych nacji wstydu za masowe zbrodnie, agresywne napaści, kolonialne podboje i wyzysk czy inne bezeceństwa popełniane niegdyś lub całkiem niedawno przez ich państwowe władze, mniej lub bardziej ochoczo popierane przez obywateli tych państw, lub członków tych narodów.

Czytaj także: Majcherek: To nie posłowie i senatorowie ograbiają nasze wspólne państwo

Ale gdy taki wstyd okazywali lub okazują Polacy, za ohydne i paskudne poczynania dawnych lub obecnych władz państwowych albo zwykłych rodaków, wtedy potępia się to jako „pedagogikę wstydu”, obniżającą rzekomo wartość polskości i poniżającą ją we własnych i – co gorsza – cudzych oczach.

Czy potępilibyśmy córkę lub syna degeneratki, która zamieniła dom w melinę, gdyby poprosili instytucje opieki społecznej, aby nie dawano matce zasiłków, bo zamiast przeznaczyć je na nakarmienie dzieci, organizuje za nie libacje dla okolicznych lumpów? A czy bylibyśmy oburzeni, gdyby mieszkańcy zarządzanej przez skorumpowanego urzędnika miejscowości poprosili władze zwierzchnie i organizacje pomocowe, aby wstrzymały subwencje i dopłaty, które ten przeznacza na rozdawanie członkom rodziny i kumplom?

Czytaj także: Michalik o imprezie urodzinowej Mazurka: Z ludźmi, którzy niszczą Polskę, nie pije się wódki


Są jednak tacy, którzy twierdzą, że kierowanie skarg na władze swojego państwa i domaganie się zaprzestania ich finansowania przez instytucje europejskie, to donos i zamach na własny kraj oraz jego mieszkańców i jeszcze „kalanie własnego gniazda”. Ale to wszak Polak po polsku zadał rodakom pytanie:
„Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala
Czy ten, co mówić o tem nie pozwala?”


Polak współczesny ma wiele powodów do wstydu za bezeceństwa popełnione przez byłych i obecnych jego rodaków, w tym sprawujących władzę.

Począwszy (nie sięgając w głębsze otchłanie historii) od antyżydowskiego pogromu, inaugurującego odzyskanie niepodległości we Lwowie w 1918 r., przez antyukraińskie akcje pacyfikacyjne na wschodnich kresach i antysemickie ekscesy na polskich międzywojennych uniwersytetach, okupacyjne szmalcownictwo, donosy na gestapo, a potem kolaborację z komunistycznym reżimem i masowy zaciąg do komunistycznych organizacji, współcześnie zaś nagonki na współobywateli odmiennej rasy, wyznania czy orientacji seksualnej.

Ale także za kłamstwa, arogancję, bezczelność, głupotę, hucpiarstwo, zinstytucjonalizowana grabież dokonywaną przez obecnie rządzących, którzy przecież dwukrotnie uzyskali poparcie Polaków i w ich imieniu doprowadzili – nadal doprowadzają – do drastycznego zszargania reputacji kraju.

Czytaj także: PiS straszy edukacją seksualną, ale... pokazuje zoofilię. Granice podłości zostały przekroczone

Tak, dzisiaj coraz bardziej wstyd przyznawać się do polskości, bo ona w świecie wywołuje coraz gorsze skojarzenia. Jeszcze niedawno dawała powody do dumy, Polacy byli w awangardzie liberalno-demokratycznych przemian, doceniani za to w świecie. Dzisiaj są w czołówce antyliberalnej, autorytarnej, nacjonalistycznej, ksenofobicznej, mizoginicznej, homofobicznej, klerykalnej reakcji.

Powodów do wstydu za Polskę niestety przybywa.

Mają je też mieszkańcy innych krajów, ale to ich problem. Trudno przecież wstydzić się Polakowi za reżim Łukaszenki i jego popleczników, poczynania Rosji na Krymie i wobec Ukrainy, odradzanie się faszyzmu na Słowacji, mafijne państwo na Węgrzech czy prześladowania dziennikarzy w Turcji, nie mówiąc już o niezliczonych powodach do wstydu, jakie mają muzułmanie za wyczyny ich współwyznawców. My mamy wystarczająco dużo powodów do własnego wstydu.

Przeciwieństwem wstydu jest bezwstyd. Charakteryzuje on przede wszystkim psychopatów – ci się nigdy niczego nie wstydzą, bodaj nie znają nawet takiego uczucia. Bo odczuwanie wstydu wymaga zdolności przeżywania uczuć, innych niż nienawiść.
Czytaj także: Majcherek: Wiara nie usprawiedliwia bezeceństw w jej imię popełnianych