Elitarność egalitarna. Sprawdźmy, komu spodoba się najnowszy smartwatch od Huawei

redakcja naTemat
Na mój nadgarstek trafił właśnie Huawei Watch 3 Elite – mniejszy i bardziej przystępny cenowo kuzyn modelu Watch 3 Pro Elite, czyli flagowego smartwatcha koncernu z Shenzhen. Czas ocenić, co oferuje ten sprzęt.
Fot. mat. prasowe
Różnice widoczne na pierwszy rzut oka? Świeżynka, o której dziś mowa, posiada stalową kopertę o średnicy 46,2 mm i grubości 12,15 mm. Tak więc mamy tutaj do czynienia z zegarkiem dużym, choć jednocześnie zauważalnie bardziej kompaktowym od wykonanej z tytanu wersji Pro (odpowiednio: 48 mm i 14 mm).

Cieszy fakt, że pomimo zmniejszenia gabarytów koperty zastosowano tutaj identyczny co w olbrzymim krewniaku wyświetlacz. Czytaj: świetny (również w ostrym słońcu) panel AMOLED o przekątnej 1,43 cala i rozdzielczości 466 x 466 pikseli. Ekran przykryty został – w tym miejscu przechodzimy do pierwszej z interwencji księgowych odpowiadających za cięcie kosztów – szkiełkiem mineralnym (w wersji Pro użyto syntetycznego szafiru).

Czym natomiast wersja Elite różni się od "mądrych" zegarków Watch 3 Classic oraz Watch 3 Active? O ile te ostatnie producent zestawia z paskami (odpowiednio: skórzanym i gumowym; dodajmy, iż kopertę wersji Active pokryto czarną powłoką PVD), tutaj otrzymujemy metalową bransoletę…

… czyli wielką rzadkość w świecie smartwatchy. Dla jednych to niezbyt istotny szczegół, dla innych – włączając w to mnie, zadeklarowanego bransoletofila – ogromna zaleta. Dodajmy, że w pudełku znajduje się również silikonowy pasek, dzięki czemu Watch 3 Elite sprawdzi się w niemal każdej sytuacji; począwszy od imprezy imieninowej u wujka-eleganta, a skończywszy na wylewaniu z siebie siódmych potów w trakcie treningu. Oprócz tego: podczas wycieczek, dalekich wojaży i… w łóżku.

Czytaj także: Elegancja na sportowo, czyli rzecz o tym, jak spaliłem 333 kcal z najnowszym smartwatchem Huawei

No dobrze, czas przejść do konkretów, sprawdzając, czym wyróżnia się ów sprzęt i u kogo może wywołać szybsze bicie serca.

Tarcze, tarcze i jeszcze raz tarcze!

Niechaj pierwszy rzuci kamieniem ten miłośnik smartwatchy, który nie lubi pobawić się – okazjonalnie lub parę razy na dobę – wyglądem ekranu. W tym przypadku do wyboru mamy ok. sześciu tysięcy tarcz; darmowych i płatnych. Co istotne, możemy pobierać je bezpośrednio na zegarek, bez konieczności sięgania po smartfon (dodajmy, że w taki sam sposób możemy ściągać aplikacje).

Nie możesz znaleźć ekranu idealnego? Nic straconego: na wyświetlaczu możesz umieścić dowolne zdjęcie bądź też trwające od pięciu do dziesięciu sekund wideo. Marzy ci się animowana tapeta przedstawiająca ukochaną, ukochanego, słodkiego kotka, groźnego nietoperza, Lucy Liu albo swojego szefa (niepotrzebne skreślić)? Działaj, kombinuj, zmieniaj!
Fot. mat. prasowe
Polubisz go, jeżeli jesteś grzybiarzem

… tudzież miłośnikiem jakiejkolwiek formy włóczykijstwa. Gdy postanowisz zejść z ciepłej kanapy i pospacerować po bliższej lub dalszej okolicy, docenisz wzorowo spisującą się (co, powiedzmy sobie szczerze, w przypadku smartwatchy nie jest rzeczą oczywistą) nawigację GPS.

Choć zastosowano tutaj moduł jednozakresowy (wersja Pro obsługuje dwa zakresy), to podczas testów nie odnotowałem jakichkolwiek problemów z określaniem lokalizacji – Huawei Watch 3 Elite naprawdę sprawnie komunikuje się z satelitami, prowadząc nas tam, gdzie chcemy.

Świetną sprawą jest tzw. tryb trasy powrotnej. Uznałeś, że czas zakończyć wyprawę i chcesz przemieścić się w miejsce, z którego wyruszyłeś? Zegarek poprowadzi cię do celu, dając do wyboru dwie możliwości: trasę identyczną, jak ta, którą przebyłeś oraz najkrótszą.

Dobra rzecz dla każdego sportowca

Zegarek oferuje tryby dedykowane ponad stu rodzajom aktywności fizycznej, włączając w to dyscypliny tak niszowe, co np. wyścigi smoczych łodzi, w których rywalizują osady składające się z dwudziestu wioślarzy, sternika i bębniarza. No a skoro o wilgoci mowa: sprzęt jest wodoszczelny do 50 metrów, posiada również funkcję osuszania głośnika.

Co ciekawe, sztuczna inteligencja, która zamieszkuje owego smartwatcha, potrafi rozpoznać najpopularniejsze aktywności fizyczne. Jeżeli zaczniesz biec, po około dziesięciu minutach zegarek zorientuje się, iż ma do czynienia z nowym Eliudem Kipchoge'em. Wsiądź na rower, a będzie wiedział, że znajduje się na nadgarstku kogoś, komu Julian Alaphilippe mógłby czyścić szprychy. Po czym odpali właściwy tryb sportowy.

Pozostając w temacie zdrowia: Huawei Watch 3 Elite oferuje pomiar tętna, saturacji oraz temperatury skóry, tudzież szereg funkcji pozwalających monitorować na bieżąco kondycję organizmu. Oczywiście warto pamiętać, iż wszelakie odczyty należy traktować jedynie poglądowo, gdyż różnica pomiędzy smartwatchem a profesjonalnym sprzętem medycznym jest taka, jak pomiędzy konsultacją u "Doktora Google'a" i wizytą u doświadczonego lekarza.
Fot. mat. prasowe
Sprzęt, który zachwyci każdego śpiocha

Dzięki funkcji monitorowania snu Huawei Watch 3 Elite nie tylko poinformuje cię nad ranem, jak długo przebywałeś w fazach NREM i REM. Posiada również funkcję inteligentnego budzenia, dzięki której wczesna pobudka przebiegnie (możliwie) bezboleśnie.

Jak to działa? Załóżmy, że budzik nastawiłeś na ósmą, jednak smartwatch orientuje się, że o tej godzinie będziesz znajdował się w głębokiej fazie snu. Wówczas odpali sygnał dźwiękowy wcześniej (samodzielnie ustalasz margines czasowy – może to być zarówno parę minut, jak i pół godziny), w fazie płytkiej. Tak, aby pobudka – choć wcześniejsza – stała się łatwiejsza i przyjemniejsza.

Nie chcesz nosić smartfona? Żaden problem

Huawei Watch 3 Elite jest reprezentantem nowej generacji smartwatchy, które są naprawdę niezależnymi bestiami. Dzięki funkcji eSIM (w tym momencie usługa dostępna jest w sieciach Orange i T-Mobile) zegarek pozwala m. in. na prowadzenie rozmów telefonicznych, a także pobieranie i wysyłanie wszelakich danych samodzielnie, bez konieczności łączenia go ze smartfonem.

Dzięki temu telefon możesz zostawić w domu zarówno wówczas, gdy ruszasz na przebieżkę, jak i… dłuższą podróż. Czy podczas takiej eskapady smartwatch zapewni komunikację ze światem? Tak. Czy zapewni rozrywkę? Oczywiście.

Wystarczy połączyć go ze słuchawkami bluetoothowymi – np. świetnym modelem Huawei Freebuds 4i, który w przedsprzedaży dodawany jest do zegarka w gratisie – aby słuchać muzyki zapisanej na urządzeniu (na pliki muzyczne przeznaczono tutaj dziewięć z szesnastu gigabajtów pamięci wewnętrznej, podobnie jak w wersji Pro) bądź też internetowych stacji radiowych.

W tym miejscu ciekawostka na miarę naszych pandemicznych czasów: ściągnij na Watcha 3 Elite aplikację z Unijnym Certyfikatem COVID, a smartfon przestanie być niezbędny nawet podczas przekraczania kolejnych granic państwowych.
Fot. mat. prasowe

Nie czuje kompleksów przy "prawdziwych" zegarkach

Ową cechę Watch 3 Elite przejął po swoim droższym krewniaku, tym z dopiskiem Pro: niezależnie od tego, czy omieciemy wzrokiem tzw. całokształt, czy też weźmiemy pod lupę detale, oceniając z bliska precyzję wykończenia koperty i bransolety (wykonanych ze stali nierdzewnej 316L), dojdziemy do wniosku, że mamy do czynienia z naprawdę dobrze wykonanym sprzętem.

Nie tylko "dobrze, jak na smartwatcha", gdyż – umówmy się – wiele tego rodzaju sprzętów, nawet z wysokiej półki cenowej, może pod tym względem rywalizować co najwyżej z zegarkami modowymi, zwanymi również majtkowcami. Natomiast ów Huawei może stawać w szranki z wieloma szwajcarskimi lub japońskimi zegarkami za kilka tysięcy złotych.

Nadszedł czas podsumowań

Zacznijmy od elitarności i egalitarności, o których wspomniałem w tytule. Bohatera powyższego tekstu wyceniono na 1999 zł, tak więc nie mamy tutaj do czynienia ze smartwatchem budżetowym (dla porównania: edycje Classic oraz Active kosztują po 1699 zł). Lecz jednocześnie jest to kwota o 400 zł mniejsza niż w przypadku wersji Pro.

Co tracimy, decydując się na taką oszczędność? Jeżeli pominąć wspomniane wcześniej szkiełko szafirowe, stajemy się posiadaczami zegarka stalowego, nie tytanowego. Lecz to – podobnie jak rozmiar koperty – jest kwestią mocno subiektywną, a więc jedni potraktują to jako minus, natomiast inni jako plus.

Największą z różnic jest w tym przypadku czas działania: wersja Pro, przełączona na energooszczędny tryb ultra, może działać przez trzy tygodnie, natomiast jeżeli eksploatujemy ją intensywnie, to ładowarki należy poszukać raz na cztery, pięć dni.

W tym przypadku zmniejszenie gabarytów koperty wymogło na inżynierach zastosowanie mniej pojemnego ogniwa, co w połączeniu z takim samym rozmiarem wyświetlacza sprawia, że Watch 3 Elite może pracować dwa tygodnie w trybie ultra oraz około trzech dni, jeżeli postanowisz korzystać w pełni z tego, co potrafi. A postanowisz, bo ten smartwatch potrafi naprawdę wiele.

Materiał powstał we współpracy z firmą Huawei.