"Wygląda na prowokację". Zastępca naczelnego "Wyborczej" komentuje akcję policji
– Akcja wygląda na wymierzona w niezależne media prowokację. Na komputerze są materiały objęte tajemnicą dziennikarską, dlatego nie zgadzamy sią na wydanie komputera – powiedział Mikołaj Chrzan, zastępca redaktora naczelnego "Wyborczej" w specjalnym komentarzu dla naTemat.
Dziennikarz Piotr Bakselerowicz nie zgodził się oddać funkcjonariuszom swoich narzędzi pracy. Argumentował to brakiem nakazu prokuratury. Podkreślił także, że sąd nie zwolnił go z tajemnicy dziennikarskiej.
Policja argumentuje, że powodem do zatrzymania służbowego sprzętu miały być wiadomości elektroniczne pogróżkami wobec jednego z lokalnych posłów PiS, które mogły być wysłane z IP routera, z którego korzysta dziennikarz. – Nikomu nigdy nie groziłem. Dla mnie to prowokacja albo zemsta za pisanie niewygodnych artykułów – przekonuje Bakselerowicz.
Mikołaj Chrzan o akcji policji ws. dziennikarza. Mówi o prowokacji
Skontaktowaliśmy się z przełożonym dziennikarza, Mikołajem Chrzanem, który od początku relacjonował przebieg wydarzeń w Zielonej Górze.– Do mieszkania Piotra Bakselerowicza, dziennikarza Wyborczej Zielona Góra w sobotę rano przyszło czterech nieumundurowanych policjantów, którzy zażądali wydania służbowego laptopa. Twierdzili, ze z tego adresu IP wysyłane były groźby pod adresem polityka PiS. Nie mieli żadnego nakazu, a jedynie okazali swoje policyjne legitymacje – podkreślił.
– To absurdalne insynuacje, nasz dziennikarz nikomu nie groził. Nie wydał laptopa, a na miejsce przyjechali inni dziennikarze "Wyborczej" Zielonej Góra oraz adwokat – dodał.
Chrzan jest zbulwersowany i zastanawia się, czy nie doszło do prowokacji, która ma uderzyć w media, które prześwietlają rządzących. – Akcja wygląda na wymierzoną w niezależne media prowokację – podsumował.