Chwile grozy w Ochotnicy Górnej. "Głowa górala zniknęła pod grzbietami owiec"

Joanna Stawczyk
Sceny, które wydarzyły się w Ochotnicy Górnej, zmroziły krew w żyłach. "Spory tłum turystów i chaos spowodował, że owce wybrały nie tę drogę co powinny. Niestety na ich drodze znalazł się góral, który przyszedł podziwiać to wydarzenie" – relacjonuje fotoreporter Bartłomiej Jurecki, który udał się na redyk, aby uwiecznić wydarzenie.
Mężczyzna taranowany przez spłoszone stado owiec. Redyk w Ochotnicy Górnej Fot. Jan GRACZYNSKI/East News
Redyk to uroczyste wyjście pasterzy ze stadami owiec na wypas na górskich halach, a także ich powrót z wypasu. Redyk jesienny zwany jest gwarowo osod, co wywodzi się od słowa osadzić, osadzić owce z powrotem do poszczególnych gospodarstw.

W sobotę 2 października takie wydarzenie miało miejsce w Ochotnicy Górnej (wieś w Polsce, położona w województwie małopolskim, w powiecie nowotarskim, w gminie Ochotnica Dolna). Sytuacja wymknęła się jednak spod kontroli. Opisał to fotoreporter Bartłomiej Jurecki, który był na miejscu zdarzenia.

Redyk w Ochotnicy Górnej. O krok od tragedii

Powodem chaosu mieli być turyści, którzy zdezorientowali owce. Te wybrały więc złą trasę. "Niestety na ich drodze znalazł się góral, który przyszedł podziwiać to wydarzenie. Rosły mężczyzna nie miał szans z wielką falą napierających owiec i baranów" – opisuje fotograf, który zamieścił także zdjęcia, na których widać całe zdarzenie.


"Spoglądając na to wydarzenie przez swój obiektyw wiedziałem, że za chwilę może zdarzyć się tragedia. Nagle głowa górala zniknęła pod grzbietami owiec. Rzuciłem sprzęt i wbiegłem w kierdel bo wiedziałem, że teraz liczą się już tylko sekundy" – dodał mężczyzna.

"Na szczęście razem z wójtem Ochotnicy Górnej zdążyliśmy w ostatniej chwili. Pan przeżył i już czuje się dobrze" – zapewnił fotoreporter. Post ze zdjęciami skomentowały setki internautów. Gratulowali Jureckiemu odwagi i zachowania zimnej krwi w patowej sytuacji. Chwalili go także za to, że przestał fotografować, zapewne kosztem świetnego ujęcia, a zamiast tego rzucił się na ratunek.

Na wpis zareagował także wójt Ochotnicy Górnej, który pomagał uratować starszego mężczyznę z opresji. "Panie Bartku, To była bardzo dobra decyzja! Bardzo dziękuję za pomoc w uratowaniu człowieka! Owce w swojej masie, to nieprzewidywalny żywioł… To była dramatyczna i całkowicie zaskakująca sytuacja dla nas wszystkich. Nawet dla Pana Franciszka, który hoduje owce i zna je od dziecka…" – napisał Tadeusz Królczyk.

"Na szczęście były to właściwe decyzje… Pan Franciszek czuje się dobrze. Owce, które tonęły, również zostały odratowane. Redyk w dalszej części przebiegał już spokojnie i bez niespodzianek, czyli jak w poprzednich latach" – uspokoił wójt.
Czytaj także: Martwe lub ranne zwierzę przy drodze. Wszystko, co musisz wiedzieć o potrąceniu zwierzęcia
[photo position=“inside”]923975[/photo]