Sienkiewicz krytycznie o wyższych karach dla kierowców. Mencwel: Jesteśmy rajem bandytów drogowych
Nadchodzą zmiany w wysokościach mandatów dla piratów drogowych. Krytykuje je Bartłomiej Sienkiewicz, twierdząc, że "państwa dają obywatelom coraz mniej, a chcą zabierać coraz więcej". Polityk zapomina, że to nie zmiany dla kierowców jako takich, ale dla tych łamiących przepisy. – Jesteśmy rajem bandytów drogowych – komentuje sprawę w rozmowie z naTemat Jan Mencwel, aktywista Miasto Jest Nasze.
To nie był jedyny jego wpis na ten temat. "Jeszcze raz, dla średnio rozgarniętych w temacie: gigantyczne kary finansowe dla kierowców to nie jest żadne rozwiązanie, to tylko zwiększenie korupcji. Radary, kontrole, nieuchronność kary zmniejszają ilość wypadków. System, a nie "ziobryzm". Jeszcze nie dotarło po 6 latach?" – napisał. I dalej: "I to co najważniejsze: to państwo jest coraz bardziej okrutne dla obywateli i coraz bardziej się rozkłada: w złodziejstwie władzy, upadku usług publicznych i braku odpowiedzialności".
Zmiany dla piratów drogowych
O co chodzi? O nowy taryfikator mandatów, który ma wejść w życie 1 grudnia 2021 roku. Ma on nakładać na kierowców zauważalnie wyższe kary.Jakie zmiany czekają kierowców? Dla wyprzedzających w niedozwolonych miejscach mandat ma wynieść 1000 zł. Podwoi się, jeśli będziemy mieć na koncie wcześniejsze wykroczenia. Wykroczenia przeciwko pieszym w postaci wymuszania pierwszeństwa lub wyprzedzania na przejściach dla pieszych będą karane mandatem w wysokości min. 1500 zł. Jeśli to nie pierwsza taka sytuacja, mandat wyniesienie nie mniej niż 3000 zł.
Czytaj więcej: Nowe kary za przekroczenie prędkości to nie wszystko. Rząd podwyższy też inne mandaty
Mencwel: jesteśmy rajem bandytów drogowych
– Wydawało mi się, że wydarzyło się coś budującego w tej sprawie i zapanował konsensus. Wyłączając, oczywiście, Konfederację. Nie można ich wypowiedzi na temat bezpieczeństwa komentować na poważnie. Poseł Janusz Korwin-Mikke zachęcał do tego, by jeździć bez zapiętych pasów i mówił, że limity prędkości powinny być zniesione. To jest ten poziom oderwania od rzeczywistości – mówi Jan Mencwel, aktywista Miasto Jest Nasze.– Teraz nagle Bartłomiej Sienkiewicz postanowił wykonać woltę, podejść populistycznie do tego, próbując zbojkotować te zmiany, mówiąc, że to zamach na kierowców. To populizm czystej wody. Zmiany nie są wymierzone w kierowców, jako grupę społeczną, ale w tych, którzy łamią przepisy – podkreśla.
Mencwel zaznacza, że "jesteśmy rajem bandytów drogowych". – Nasze stawki mandatów są śmiesznie niskie. Nie były waloryzowane od lat 90. Ostatni raz najwyższą stawkę mandatu podniesiono w 1997 roku, czyli 24 lata temu! Wtedy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, była powódź na Dolnym Śląsku, a my nie byliśmy jeszcze w Unii Europejskiej, zamierzchłe czasy. A z tamtych czasów pochodzą stawki mandatów, co zupełnie nikogo nie odstrasza od popełniania wykroczeń – zaznacza. I podkreśla, że 500 złotych to maksymalna stawka mandatu, a ludzie zwykle dostają je w wysokości ok. 100-200 złotych.
– Panuje przyzwolenie na jeżdżenie za szybko, na to, by wyprzedzać w niedozwolonych miejscach, nie ustępować pierwszeństwa pieszym. Nic za to nie grozi – dodaje.
Do tego dochodzi kwestia korzystania z telefonów komórkowych podczas jazdy. – To jest osobny problem. Mówi się, że piesi wgapiają się w telefony i to przez nich dochodzi do wypadków. A fakty są takie, co zostało przebadane przez Instytut Transportu Samochodowego, że piesi powodują 1 proc. niebezpiecznych sytuacji na przejściach. Cała reszta spowodowana jest zachowaniem kierowców. Ok. 85 proc. kierowców nie zwalnia, dojeżdżając do przejścia dla pieszych, przekracza prędkość w terenie zabudowanym, wielu z nich używa telefonów komórkowych, prowadząc auta – podkreśla Mencwel.
Czytaj więcej: Pijani kierowcy zabijają, a potem uważają, że mieli pecha. “W wielu przypadkach nie było skruchy”
– Mamy pieszych, tzw. niechronionych uczestników ruchu drogowego, najbardziej narażonych na to, że zginą podczas wypadku. A ci piesi stanowią bardzo dużą grupę ofiar wypadków w Polsce. To właśnie na nich przerzucamy całą winę i odpowiedzialność, zamiast na problem z dużą prędkością kierowców, powszechnym łamaniem przepisów i za szybką jazdą – dodał.
30 proc. mniej ofiar wypadów na pasach
Przy wprowadzaniu zmian dotyczących ustępowania pierwszeństwa pieszym na pasach, sporo ludzi drwiąco mówiło, że teraz piesi wręcz będą rzucać się pod koła nadjeżdżających aut.Jak się okazuje, zmiany przepisów dotyczące pierwszeństwa pieszych poprawiły bezpieczeństwo na przejściach. Dane zgromadzone przez policję pokazują spadek zabitych na przejściach. Zginęło 30 procent mniej pieszych niż w roku 2019, co wynika w głównej mierze z bezpieczniejszej jazdy kierowców. Liczba wypadków na pasach spadła o 20 procent.
– Ostatnie trzy miesiące zweryfikowały sytuację. Nie ma plag pieszych rzucających się pod koła. Już sama zmiana przepisów sprawiła, że kierowcy zaczęli bardziej uważać. To oni powodowali przytłaczającą liczbę zdarzeń na przejściach dla pieszych. Myślę, że z czasem ta poprawa będzie jeszcze większa – dodał Mencwel.
WOJCIECH STROZYK/REPORTER
Wypadki drogowe w Polsce
W 2020 roku w wypadkach drogowych poszkodowane zostały 28 954 osoby. Zginęło2 491 osób, a 26 463 zostały ranne (w tym 8 805 ciężko).
Najczęściej uczestnicy ruchu drogowego ginęli w wypadkach drogowych, które
wydarzyły się poza obszarem zabudowanym. Prawie w co piątym takim zdarzeniu zginął człowiek, podczas gdy na obszarze zabudowanym — w co piętnastym.
Piesi stanowili 18,4 proc. wszystkich poszkodowanych, co wynika z dużego udziału potrąceń w ogólnej liczbie wypadków (21,5 proc. ogółu wypadków) oraz z prawidłowości, iż na styku pojazd–pieszy ten ostatni jest narażony na znacznie większe niż kierujący niebezpieczeństwo – wynika z raportu za 2020 rok, przedstawionego przez Biuro Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.