Kamil Glik zdecydowanie odniósł się do szokujących oskarżeń Anglików. "Nigdy w życiu"
– Żadnego gestu po meczu czy w trakcie meczu nie wykonałem, dla mnie ta sprawa była od początku jasna i inaczej być nie może – zdecydowanie skomentował oskarżenia o rasizm Kamil Glik, defensor polskiej kadry, który starł się z Anglikami miesiąc temu podczas meczu eliminacji MŚ. FIFA prowadzi dochodzenie, ale wkrótce ma je umorzyć.
W przerwie meczu Polska - Anglia na PGE Narodowym wybuchła awantura, a Kamil Glik został zaatakowany przez Harry'ego Maguire'a, który bronił Kyle'a Walkera. Zdaniem naszych rywali, polski defensor dopuścił się zachowania na tle rasistowskim. Piłkarze skoczyli sobie do gardeł, sędzia musiał zaprowadzić porządek. Rywale nie odpuszczali i sprawa trafiła do FIFA.
– To piramidalna bzdura, bo nic takiego nie miało miejsca – odniósł się do całej sprawy rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski. Jak się okazuje, sprawa nabrała jednak oficjalnego biegu.
Sam Kamil Glik wówczas krótko skomentował całe zamieszanie, ale wrócił do kwestii oskarżeń rywali podczas konferencji prasowej przed meczem z Albanią, której był gościem. Dziennikarze dopytywali, czy jest już decyzja i czy defensor wie, jak może się zakończyć spór z wicemistrzami Europy.
– Żadnego gestu po meczu czy w trakcie meczu nie wykonałem, dla mnie ta sprawa była od początku jasna i inaczej być nie może. Nie ma jeszcze oficjalnego komunikatu w tej sprawie, ale dla mnie wszystko było i jest oczywiste – twardo przyznał Kamil Glik i wydaje się, że nie ma żadnego racjonalnego powodu, by mu nie wierzyć. Wychodzi więc na to, że FIFA umorzy dochodzenie i obie strony zapomną o sprawie na zawsze.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut