Nowy Jork otwiera się na świat, tylko można go nie poznać. Tak zmieniło się "Wielkie Jabłko"
Jeśli nic się nie wydarzy, to od listopada lub grudnia podróżni z Europy znów bedą mogli wpadać do Nowego Jorku, który w czasie pandemii mocno ucierpiał i ciągle walczy ze skutkami kryzysu. Na przyjęcie turystów miasto jednak jest już gotowe.
Trudniej o zakupy
Na przykład z okolic niegdysiejszej Strefy Zero zniknął dom towarowy zajmujący się wyprzedażą, popularny wśród turystów z całego świata Century 21, gdzie można się było ubrać w firmowe ciuchy od stóp do głów. Firma ubezpieczeniowa nie wypłaciła im 175 milionów dolarów, które pokryłyby straty wynikłe z pandemii. Budynek ciągle stoi pusty.Właściciele marki zamknęli też lokalizację przy Lincoln Center. Oraz wszystkie inne w całych Stanach. Dobra wieść jest taka, że dosłownie trzy dni temu ogłosili powrót do NYC, choć jeszcze nie jest jasne, kiedy i gdzie konkretnie, ale będą się starać wrócić na rynek przed powrotem ruchu turystycznego.
Słynny dom towarowy Macy's zamknął swoje lokale w wielu miejscach, ale ten znany turystom na Herald Square ocalał, jest otwarty i bez tłoku można tam robić zakupy.
Wszędzie też – nawet tam, gdzie przed pandemią była księgarnia Barnes&Noble – widać obecnie Target. To sieciówka znana ze swoich gigantycznych lokali, w których można kupić przysłowiowe wszystko, produkty spożywcze, kosmetyki, odzież, meble, elektronikę i tak dalej. Na Manhattanie zdecydowali się otwierać sklepy dużo mniejsze, za to wygląda, że będzie ich bardzo dużo. Dla turystów może to być wygodne.
Restauracje poznikały
Tocqueville – duża, popularna wsród turystów z Europy restauracja w pobliżu Union Square, jest zamknięta, ogłoszono że na chwilę, na czas remontu, ale de facto jest zabita deskami. Nie ma już też sąsiedniej, bardzo modnej Blue Smoke, jak zresztą wielu innych w tej okolicy.Nie działa również, ale ma się za jakiś czas otworzyć, Sylvia’s na Harlemie – restauracja wymieniana w praktycznie każdym przewodniku, do której często trzeba było stać w długiej kolejce przed wejściem, serwująca “soul food” z Południa Stanów.
FR61802 AP/Associated Press/East News
Restauracja działająca przy klubie pozostała jednak otwarta, serwowała amerykańskie dania, tzn. głównie steki i cieszyła się powodzeniem. Obecnie jest ciągle zamknięta i jej dalsze losy nie są znane.
To, co daje się zauważyć spacerując ulicami: zniknęły małe cukiernie i lodziarnie, powstaje bardzo dużo punktów McDonald’s oraz wegetariańskich i wegańskich punktów fast food.
Niespodziankę sprawiła także duża, modna i nigdy nie tania restauracja Eleven Madison Park, znajdująca się na liście 50 najlepszych restauracji świata. Kiedyś podawali tam między innymi homary i wołowinę wagyu, steki z Japonii. Po powtórnym otwarciu przerzucili się na menu całkowicie wegańskie, więc gdyby ktoś miał ochotę na wielodaniowy posiłek z warzyw za ponad trzysta dolarów, to tylko tam.
Mniej hoteli
W Nowym Jorku jest prawie 800 hoteli, z czego aktualnie ponad 200 nieczynnych. Nie znaczy, że te działające się nie zamkną, a niektóre z zamkniętych nie otworzą. Np. Hyatt przy Wall Street ma zacząć działać od 1 grudnia.Pod koniec maja, kiedy miasto zaczęło powoli wychodzić z ograniczeń, część hoteli pozostała nieczynna. Właściciele mówili, że nie opłaca się otwierać dla niewielkiej liczby chętnych. Żeby hotel zarabiał, musi mieć 50-80 proc. zajętych pokoi.
Jeden z najsłynniejszych nowojorskich hoteli, Plaza, gdzie są i apartamenty, i pokoje hotelowe – mimo wszystko uznał, że lepiej będzie wrócić do działalności najszybciej jak się da.
W dni powszednie mieli początkowo ok. 20 proc. pokoi zajętych, w weekendy nieco więcej. Hilton ogłosił, że ma zamiar zamknąć w październiku jeden ze swoich hoteli przy Times Square. Nie przetrwał też już na pewno zabytkowy, działający od prawie stu lat, będący atrakcją turystyczną Roosevelt Hotel przy 45 E 45th Street. Ostatni właściciel, Pakistan International Airlines, ogłosił, że to za duże obciążenie finansowe w sytuacji, gdy ustały także loty. Nie wiadomo jeszcze, co stanie się z budynkiem.
Rezerwując hotel warto zadzwonić i dopytać, jak wygląda sytuacja.
Muzea już nie za dolara
Muzea, każde w swoim tempie, wróciły do działalności. Nowych wystaw jest bardzo dużo. Jednak część spotkań i pogadanek odbywa się ciągle w internecie. Wyspecjalizowało się w tym szczególnie Museum of the Natural History.Proszę pamiętać, że nie ma już dla turystów opcji kupienia biletów w cenie innej niż podana. Jedynie mieszkańcy Nowego Jorku mogą płacić za bilet "wedle uznania”. Przed pandemią oznaczało to najczęściej jednego dolara. Obecnie, gdy muzea poniosły ogromne straty, nowojorczycy płacą, jak wynika z obserwacji w kolejkach do kas, najczęściej 10-20 dolarów za dwa bilety.
Jest to informacja o tyle ważna dla turystów, że nowojorczyk może zaprosić do muzeum swoich gości i kupić im bilety na swoje ID. Bilet normalny dla jednej osoby kosztuje obecnie w zależności od muzeum od 23 do 28 dolarów.
Są i inne zmiany. Metropolitan Museum of Art, gdzie przewijało się w kolejnych latach przed pandemią po 6,5-7,5 mln zwiedzających rocznie, a które stało zamknięte przez 200 dni, zrezygnowało dla oszczędności ze stoiska Informacji i z drukowania ogromnej ilości ulotek, map i folderów. Nie ma szatni i zlikwidowano część siedzisk. Nowością jest też skarbonka na datki przy wyjściu.
Następna nowość: bilety można kupić na miejscu, ale trzeba się zarejestrować przez internet na określony dzień i godzinę. Każda instytucja muzealna ma swój pomysł na rejestrację – od honorowego zgłoszenia, że się będzie, co pomaga zaplanować ilość gości i uniknąć tłoku, po pełną rejestrację z adresem, telefonem i mailem.
Przed wejściem do wszystkich muzeów i na wszystkie imprezy sprawdzane jest świadectwo szczepień. Obowiązują też maski.
Na ulicy po staremu
Tak zwane atrakcje turystyczne są oczywiście dostępne. Na Times Square tłok od rana do wieczora. Na ulicach dużo muzyki i zmieniające się dzieła sztuki. W czwartkowy wieczór przy Union Square grał zespół jazzowy i dwa inne, nie licząc śpiewaczki i kilku hip-hopowców, znów pełno szachistów i sprzedawców książek. W Winter Garden wróciły koncerty, także symfoniczne, w wykonaniu członków New York Philharmonic i jak zwykle za darmo. Ale teraz trzeba się rejestrować, jak do muzeów. Działają kina, to znaczy te, które przetrwały. Działa już Broadway, bilety podrożały, ale nie drastycznie.Fot. naTemat
W zeszłym roku konstrukcję zamknięto na dwa miesiące przed ogłoszeniem pandemii z powodu dwóch samobójstw. Barierki otaczające platformy, po których się chodzi, nie są wysokie. Stowarzyszenia okolicznych mieszkańców wysyłały do właścicieli terenu monity o podwyższenie.
Jednak gdy doszło do powtórnego otwarcia, okazało się, że nie doszło do żadnych zmian, za to ustalono cenę za uprzednio bezpłatne wejście i za uzyskane w ten sposób fundusze zatrudniono dodatkową ochronę, która miała wnikliwie obserwować zwiedzających. Nie wpuszczano też osób samotnych, nie można było kupić pojedynczego biletu. Jedynie w grupie i każdy wchodzący otrzymywał informację na temat National Suicide Prevention Lifeline (infolinii zapobiegającej samobójstwom). Następny wypadek wydarzył się miesiąc później. Od tej pory Vessel jest dla zwiedzających niedostępny.
I uwaga na koniec, ważna dla każdego turysty – osoby, które już w NYC były, planując budżet, powinny go zwiększyć o mniej więcej 30 proc., nie licząc różnic w kursie dolara. O tyle wzrosły koszty utrzymania od zeszłego roku. Daje się też obecnie wszędzie nieco wyższe napiwki.