Sikorski nie powinien imponować tekstem o waleniu w "zatłuszczony łeb". Chamstwo należy piętnować

Żaneta Gotowalska
"Walnij się w zatłuszczony łeb" – napisał Radosław Sikorski do Beaty Kempy. Wielu, rechocząc, chwaliło to, jak bardzo jej pocisnął. A ja powiem tylko jedno: chamskie komentarze, poniżej jakiegokolwiek poziomu, nie tylko psują debatę publiczną, ale i odbierają autorom jakikolwiek szacunek. Nawet dyplomatom z tytułami.
JACEK DOMINSKI/REPORTER
Taka ładna, a taki śmietnik w buzi – można usłyszeć wielokrotnie, kiedy jakaś kobieta używa słów nie do końca cenzuralnych, takich, które – jak mówią – nie przystoją damie. Kiedy przeczytałam we wpisie Radosława Sikorskiego, skierowanego do Beaty Kempy, słowa "walnij się w zatłuszczony łeb", pomyślałam: taki dyplomata, taki człowiek, zdawać by się mogło, na poziomie, a hasła jak z rynsztoka. "Herr Lord, miałam jednak rację - toczy Cię nieuleczalna choroba. Są ludzie, którzy są wyhodowani, a nie wychowani. Wyśpij się i przemyśl na trzeźwo swoje agresywne zachowanie" – odpisała na ten komentarz.


W idealnym świecie za Beatą Kempą, pomijając sympatie i antypatie polityczne, stanęlibyśmy murem. Powiedzielibyśmy: halo, panie Sikorski, to nie przystoi, szczególnie mężczyźnie i to na takim poziomie, jaki chciałby pan reprezentować.

Tymczasem rechoczemy z tego, jak to, hehe, Sikorski dowalił Kempie. Pod wpisem polityka przeważały oklaski i pochwała tego, co zrobił. "Język dostosowany do poziomu", "Beatka, chyba najwyższy czas zapisać się na jakiś jogging, bo niedługo może być ciężko", "Radek, ależ ty mi teraz zaimponowałeś. Nieźle. Taka lepa prosto w kołtun" – to tylko niektóre z wpisów, jakie można znaleźć pod tweetem Sikorskiego.

Chamiejemy, to jasne. Doskonale określił to ks. Mieczysław Maliński, który, w obronie podstawowych wartości, przeciwko promocji chamstwa, wygłosił kazanie zawierające to jedno słowo. Ale zupełnie nie wiem, kiedy wielu z nas utraciło kontrolę nad bezczelnymi, chamskimi wręcz wypowiedziami skierowanymi do kobiet.

Czytaj więcej: Gdyby arogancja była dyscypliną olimpijską, politycy byliby wielokrotnymi medalistami

Napięcie polityczne wzrasta coraz bardziej, więc i emocje są jak najbardziej zrozumiałe. Jednak doprowadzamy do sytuacji, w której wszystkie chwyty są dozwolone i nie ma czegoś takiego, jak kultura wypowiedzi czy szacunek do kobiet.

A takich wpisów jak ten Sikorskiego jest więcej. Wystarczy przypomnieć choćby ten Ryszarda Czarneckiego. "O ciągnięciu Pani pewnie wie lepiej ode mnie ... Ja pracuje i otrzymuje pensje. Musi to Pani przeboleć" – napisał, odnosząc się do słów Ann Rogowskiej, która napisała o "ciągnięciu euro" przez polityka z Parlamentu Europejskiego. A że przykład idzie z góry, obrywa się nie tylko polityczkom, ale i "śmiertelniczkom". I to nie tylko od polityków. Wezmę przykład ze swojego podwórka. Pozwólcie, że zostawię to bez komentarza. A uwierzcie, to nie są odosobnione przypadki.

I mężczyźni nie są jedynymi, którzy nie potrafią zachować klasy. Te przykłady, niestety, można mnożyć.

Beata Mazurek, kiedy była jeszcze wicemarszałkinią Sejmu, powiedziała podczas jednej z debat do posłanki: "Mam dużo cierpliwości i wyrozumiałości dla pani. Szczególnie dla takich blondynek jak pani".

I to nie była jedyna taka sytuacja. W 2014 roku, kiedy Maria Wanke-Jerie krytykowała Monikę Olejnik, Beata Mazurek napisała: "Blondynka, ta blondynka nie wie, co mówi". W podobnym tonie wypowiadała się też o innych. Kolejnym przykładem jest nienawistny komentarz Krystyny Pawłowicz skierowany do Brigitte Macron, żony prezydenta Francji.

Pretekstem był wpis użytkowniczki, która zamieściła na Twitterze zdjęcie całującej się pary prezydenckiej. "A podobno eksponatów w muzeum nie wolno dotykać..." – napisała Pawłowicz, komentując tym samym różnicę wieku pary prezydenckiej. Brigitte Macron jest starsza od swojego męża o 24 lata. I dalej: "Wprawdzie jestem starsza o 2 lata [w rzeczywistości Pawłowicz jest starsza o rok], ale nadal 'liceum'". Na tym oczywiście nie poprzestała.

Ktoś kiedyś stwierdził, że my-kobiety musimy spać dłużej, ponieważ walka z patriarchatem nas wyczerpuje. Nie tylko ona, bo śmiało do listy można dodać seksizm, paternalistyczny ton, ale i hejty w nas wymierzone i... nienawiść innych kobiet wobec nas. Jedno jest pewne: chamskie komentarze, poniżej jakiegokolwiek poziomu, nie tylko psują debatę publiczną, ale i odbierają autorom jakikolwiek szacunek. Nawet tym dyplomatom z tytułami.