Przestańmy uczyć dziewczynki, jak mają NIE zostać zgwałcone. Uczmy chłopców, by ci nie gwałcili

Żaneta Gotowalska
To nie kobieta jest ubrana jak dziw*a, tylko mężczyzna myśli jak gwałciciel. Czas skończyć z patrzeniem na kobiety jak na te, które prowokują, które sprawiają, że mężczyzna nie może się powstrzymać. To nie kobieta powinna być obciążana odpowiedzialnością. Nie ma nic bardziej obrzydliwego. Przestańmy uczyć dziewczynki, jak mają NIE zostać zgwałcone. Uczmy chłopców, by ci nie gwałcili.
WOJCIECH STROZYK/REPORTER
W środę sieć obiegła informacja, że w niektórych szkołach w Gdańsku, Gdyni i Pszczółkach dziewczynki otrzymały odgórny nakaz skromnego i schludnego ubioru. Zakazane miały być m.in. bluzki na ramiączkach i spodenki odkrywające nogi. Co prawda informacja ta została zdementowana przez Monikę Chabior, zastępczynię prezydent Gdańska ds. rozwoju społecznego i równego traktowania, ale historia ta sprawiła, że jak bumerang wrócił temat tego, że to kobiety są obwiniane za czyny i myśli mężczyzn.

"Nie ubieraj się w krótką spódniczkę do klubu, bo jeszcze cię ktoś zaczepi i zrobi ci krzywdę"; "Nie noś wydekoltowanej sukienki na zajęcia, bo rozpraszasz wykładowców", "Biedny ksiądz patrzy na ciebie na lekcji religii, więc nie noś obcisłych koszulek", "Nie śmiej się głośno, będąc na mieście, bo zwracasz na siebie uwagę i prowokujesz mężczyzn" – takich i podobnych zwrotów, jakie słyszą kobiety, jest całe mnóstwo.


Doprowadziliśmy do sytuacji, że winą za mężczyzn, którzy nie potrafią zapanować nad swoją chucią, chłopców, którzy nie potrafią się oprzeć przed klepnięciem w tyłek koleżankę w obcisłych spodniach, obwiniamy dziewczyny i kobiety. To one przecież prowokują, to one zachęcają do molestowania swoim strojem czy zachowaniem.

Na piramidzie kultury gwałtu znajduje się wiele czynów, które sprawiają, że przechodzimy od normalizacji, przez degradację do przemocy. Na samym dole piramidy mamy więc seksistowskie postawy, męskie przechwałki, żartowanie z gwałtów, na samej górze gwałt i odurzenie. Gdzieś pomiędzy jest właśnie obwinianie i stygmatyzacja ofiar.

Czytaj więcej: Uważam na siebie i nie prowokuję mężczyzn. Potem słyszę, że jestem suką, za którą gwiżdżą na ulicy

Martha Burt (w "Cultural myths and supports for rape" w "Journal of Personality and Social Psychology”) opracowała kwestionariusz, którego celem jest określenie, jak dalece rozpowszechnione są mity wspierające kulturę gwałtu.

Wśród nich są m.in. takie stwierdzenia:


Wiele osób uważa, że takie stwierdzenia mogą być prawdziwe. A według założeń kultury gwałtu wiele obowiązujących przekonań przekierowuje winę za zgwałcenie na ofiarę. Większość Amerykanów powyżej 50. roku życia uważa ofiarę zgwałcenia za współwinną, jeżeli ubierała się wyzywająco. Tymczasem badania pokazały, że wyzywający ubiór ofiary nie zwiększa ryzyka zgwałcenia, a wręcz onieśmiela napastnika.

Każde z takich przekonań podważa krzywdę, jaka wynika z seksualnej napaści, przenosząc część winy na samą ofiarę. W ten sposób tworzy się klimat pobłażliwości dla sprawców i braku współczucia dla ofiar.

Czas powiedzieć to wyraźnie: to nie kobieta jest ubrana jak dziwka, tylko mężczyzna myśli jak gwałciciel. Czas skończyć z patrzeniem kobiety jak na te, które prowokują, które sprawiają, że mężczyzna nie może się powstrzymać. My kobiety mamy dość takich bzdurnych komentarzy. To nie kobieta powinna być obciążana odpowiedzialnością. Nie ma nic bardziej obrzydliwego. Przestańmy uczyć dziewczynki, jak mają NIE zostać zgwałcone. Uczmy chłopców, by ci nie gwałcili.