Projekt "Stop LGBT" procedowany w Sejmie. "Kaja Godek chce mieszać w kotle nienawiści"
Jeśli myślicie, że Kaja Godek zeszłorocznym zamieszaniem wokół ustawy aborcyjnej osiągnęła już swoje apogeum, jesteście w błędzie. Marszałek Elżbieta Witek skierowała do pierwszego czytania jej projekt tzw. "Stop LGBT". Co zawiera? Między innymi zakaz zgromadzeń, których celem miałoby być "kwestionowanie małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny". Jeśli projekt wszedłby w życie, nielegalne byłoby też "propagowanie" praw osób LGBT.
Już na początku zapisano, że w trakcie zgromadzenia zabrania się m.in. posiadania i wykorzystywania jakichkolwiek przedmiotów o erotycznym lub seksualnym charakterze, w szczególności przedmiotów imitujących narządy rozrodcze; posiadania i wykorzystywania artystycznie przetworzonych godła lub barw narodowych; uczestnictwa w przebraniach o erotycznym lub seksualnym charakterze czy uczestnictwa nago.
Czytając tę część projektu trudno nie znaleźć analogii do sytuacji, które już miały miejsce w rzeczywistości. Jak choćby "cipkomaryjki" czy wizerunek Matki Boskiej z tęczą wokół głowy.
Leszek Kowalski/REPORTER
Czytaj więcej: Aktywistki z Warszawy tłumaczą, o co chodzi z tęczową Maryją
Oznacza to ukrócenie możliwości organizowania marszów równości oraz każdych, gdzie poruszane byłyby kwestie społeczności LGBT i ich praw.
Cały projekt pełen jest uzasadnień słuszności wprowadzania zmian. Treść dostępna jest tutaj.
"Kaja Godek próbuje mobilizować ekstremistyczną część społeczeństwa"
O projekt, który ma być procedowany w Sejmie, zapytałam posła Krzysztofa Śmiszka. – Kaja Godek jest osobą, która próbuje ściągnąć uwagę opinii publicznej, przedstawiając radykalne, barbarzyńskie pomysły. Widać, że nie cofa się przed niczym, po to tylko, by od dyskusji wokół tego barbarzyństwa odcinać polityczne kupony – powiedział.– Dzisiaj Kaja Godek jest po prostu polityczką, która próbuje mobilizować najbardziej radykalną, ekstremistyczną część społeczeństwa. Na szczęście ciągle marginalną – dodał.
I zaznaczył, że "sam projekt jest absolutnie skandaliczny". – Projekt proponuje rozwiązania prawne, które stoją w absolutnej sprzeczności z podstawowymi zasadami konstytucyjnymi. Nie ma większej wartości w społeczeństwie niż wolność zgromadzeń, słowa, ekspresji, wypowiedzi. Ten projekt uderza we wszystkie te wartości – zaznaczył Śmiszek.
– Oczekuję od marszałek Witek, żeby nie dopuściła do pierwszego czytania. To jest projekt obywatelski, ale takie projekty, które są sprzeczne z podstawowymi zasadami konstytucyjnymi, nie powinny być procedowane – dodał.
Fundacja Zycie i Rodzina składająca w Sejmie podpisy zebrane pod projektem ustawy "Stop LGBT"•Piotr Molecki/East News
– To polityczna przepychanka, gierka, ale trzeba patrzeć na to z szerszej perspektywy. Sama dyskusja, która będzie najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu w Sejmie, spowoduje nieodwracalne szkody. Bardzo wiele osób, szczególnie młodych, dowie się, że są nienormalni, że nie ma dla nich i ich miłości miejsca. I znowu, nawet jeśli nie ogłosimy Polski strefą wolną od LGBT, to samą tą dyskusją ustanawiamy Polskę właśnie taką strefą nienawiści, pogardy i uprzedzeń wobec tej społeczności – zaznaczył.
Kiedy pytam posła, jakie są nastroje w Sejmie, wokół tego projektu, Śmiszek mówi, że to taki "gorący kartofel, którego prawica nie chce trzymać w ręku, ale musi".
– Wielu parlamentarzystów z lubością będzie znęcało się nad społecznością LGBT z mównicy sejmowej – dodał. I zaznaczył: "to będzie festiwal nienawiści, festiwal pogardy". – To znów będzie zajmowanie się kwestiami, które winny być dawno temu zapomniane, jako średniowieczne wymysły. A znów, jako Parlament, będziemy wysyłać w świat informację, że u nas, niestety, miejsca dla mniejszości, tolerancji, akceptacji nie ma – powiedział na koniec.Kaja Godek chce mieszać w tym kotle nienawiści. PiS nie chcąc ustępować Konfederacji czy innym ekstremistom będzie musiało ten ziemniak w ręce wziąć i się nim zająć. Duża cześć prawicy nie chce o tym dyskutować, ale PiS nie chcąc konkurencji po prawej stronie, będzie ten projekt procedować.