Tak, ten film powinien zobaczyć cały świat. Recenzja "Nadzieja umiera ostatnia"
Nowy film twórców “Można panikować" – “Nadzieja umiera ostatnia” to obraz młodych polskich aktywistów klimatycznych, którzy, pomimo przeciwności losu i wszelkich konsekwencji, wołają, że jeszcze chwila i zaraz będzie po wszystkim. Film będzie dostępny na YouTube od 23 października, za darmo.
Głos młodych aktywistów
"Nadzieja umiera ostatnia" to film dokumentalny o grupie młodych aktywistów działających w Młodzieżowym Strajku Klimatycznym z sześciu regionów Polski: Mazowsza, Śląska, województwa łódzkiego, Opolszczyzny, Podlasia i Małopolski. Każda z tych osób opowiada historię swojej walki o uświadomienie innych, że czasu jest coraz mniej. To przejmujący obraz młodych i wrażliwych ludzi, którym odebrano beztroski czas dorastania, w którym problemem powinien być kolejny sprawdzian z fizyki czy nieodwzajemniona miłość. Zamiast tego wychodzą na ulicę i tłumaczą dorosłym i rządzącym, że gra toczy się o najwyższą stawkę. I muszą być na ulicy, żeby ich młodsze rodzeństwo mogło myśleć o przyszłości. Aby ta przyszłość w ogóle była.Czytaj także: "Wspólnie działamy lub wspólnie wymieramy". Dziś młodzież na całym świecie walczy o klimat
Poprzedni film Ramseya miał jednego bohatera, tym razem jest ich więcej. To przejście jest symboliczne, pokazuje, że idee prof. Malinowskiego są przekazywane kolejnym osobom. Dużą wartością tego filmu jest przedstawienie aktywistów z różnych regionów Polski. Reżyser pokazał nam kontrast między działalnością aktywistyczną w dużym mieście a tą w niewielkich miejscowościach. To też brutalny obraz, bo okazuje się, że działanie na rzecz klimatu jest często niebezpieczne. Łączy się z wyzwiskami, fizycznymi atakami, hejtem, a nawet wizytą kuratora sądowego i zarzutem demoralizacji. Kadr filmu "Nadzieja umiera ostatnia"•Fot. YouTube/Ramsey United
Z pandemią w tle
"Zaraz będzie po wszystkim" – mówi jedna z bohaterek i uświadamia, jak palący jest to problem. Film Jonathana L. Ramseya jest też rozliczeniem bohaterów z nimi samymi i refleksją nad skutecznością swojego ruchu - Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Tłem tych rozliczeń jest pandemia, która jest tu symboliczna. Która rysuje się jako moment zatrzymania i refleksji.Na ekranie widzimy wrażliwych i jednocześnie silnych młodych ludzi, którzy mimo przeciwności walczą o lepszy świat. Może właśnie tego nam potrzeba. Tej młodzieńczej wrażliwości i empatii, która pozwala poczuć, że to właśnie oni muszą coś zrobić. Doskonale pamiętam siebie sprzed siedmiu, ośmiu lat, gdy byłam w liceum i moja wrażliwość była na ekstremalnie wysokim poziomie. Byłam też bardziej odważna, potrafiłam wierzyć, że mogę zmienić świat. Po drodze ten sam świat mnie utemperował, zaczęłam mieć więcej wątpliwości, mniej brawury, bardziej przejmowałam się opiniami innych. Dlatego tak ważne jest, aby świadomość ekologiczną budzić w młodym wieku, bo wtedy jest największa szansa na dotarcie tego przekazu do jak najszerszej grupy osób. I trafienia na podatny grunt.
Tego chcą bohaterowie tego filmu – edukacji klimatycznej. Pokazania tych problemów na szerszą skalę. I mają prawo tego żądać. Bo to ich przyszłość jest zagrożona. Mają prawo bać się, że zostanie im odebrana szansa życia w miejscu, gdzie możliwe jest zdrowe funkcjonowanie. Dorośli zdają się tego nie rozumieć, a młodzi widzą, jak marnujemy czas, którego zostało nam niewiele. I wybierają drogę buntu.
Projekt "Prezydent"
Ten młodzieńczy bunt pokazali podczas projektu "Prezydent", kiedy pojawiali się na wiecach kandydatów w wyborach prezydenckich i przypominali o najważniejszym dla nich postulacie, czyli wprowadzeniu rozwiązań ograniczających skutki zmian klimatycznych. Ich ruch nie ma barw politycznych. Przemawiali na wiecu Kidawy-Błońskiej (ówczesnej kandydatki KO w wyborach prezydenckich), wykrzykiwali na spotkaniu wyborczym Kosiniaka-Kamysza i Hołowni. Stali w tłumie wyborców Andrzeja Dudy.To właśnie tam spotykają się z największym niezrozumieniem ludzi. Brutalnie stykają się z odrzuceniem ich postulatów. Kilkuminutowa scena z wieców wyborczych Andrzeja Dudy w całej Polsce stała się pretekstem do ukazania kontrastu pomiędzy częścią społeczeństwa, która odrzuca narrację katastrofy klimatycznej a młodymi aktywistami. To obraz bardzo podsycanych nastrojów społecznych, niechęci i obawy przed nieznanym. Ale też niepojętej nienawiści. Skąd ta niechęć? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie po obejrzeniu filmu.
Czytaj także: Prof. Malinowski: Jesteśmy na statku kosmicznym, który się psuje, a dookoła jest pustka
Najbardziej chyba przejmująca jest obojętność polityków, którzy nie uświadamiają sobie, że za kilkanaście lat ich wojny ideologiczne, afery podsłuchowe i niekończące się dyskusje na Twitterze będą pieśnią przeszłości. Będą musiały ustąpić poważnym debatom o tym, jak zapewnić obywatelom warunki do życia w miejscu, gdzie będą mieli wodę pitną. Dyskusje o tym, jak poradzić sobie z setkami tysięcy migrantów klimatycznych, którzy muszą szukać domu gdzie indziej, bo tam skąd przychodzą, nie da się już żyć. Czy nie będą żałować swojej obojętności?Twórcy filmu chcą, aby mógł go zobaczyć cały świat. Dlatego przygotowano transkrypcję w wielu językach, m.in. angielskim, polskim, rosyjskim, ukraińskim, niemieckim, holenderskim, czeskim, hiszpańskim, portugalskim i włoskim. Tak, ten film powinien zobaczyć cały świat, bo cały świat powinien się zmienić. Żyjemy w momencie, gdy jeszcze coś można zrobić, bo nadzieja umiera ostatnia.
Film będzie dostępny na YouTube od 23 października, za darmo.