Zaskakujące wyznanie Lecha Wałęsy. Powiedział dziennikarzowi, jak chciałby zostać pochowany
"Dobijam do osiemdziesiątki, a więc już jestem spakowany i gotowy do dalszej drogi. Wiem, że w każdym momencie mogę być odwołany. Przeżyłem już swoich rodziców" – podkreślał Lech Wałęsa w rozmowie z Grzegorzem Wysockim z "Gazety Wyborczej". Były prezydent opowiedział także, jak chciałby być pochowany.
"Jeszcze żyję, ale jestem już przygotowany. Nie chcę, żeby znowu pogrzeb trwał cztery godziny. Po co? Żeby ludzie przeklinali, że tak długo? (...) Zakopać, wysmarkać się i koniec. (...) Żadnych [przemówień]. Żadnego zawracania głowy. Przeżegnać się, zdrowaśkę odmówić, wieczny odpoczynek i wystarczy. Było, minęło" – wyjaśnił.
Zaprzeczył także plotkom dotyczącym zbiórki pieniędzy na grobowiec. "Bzdury i żarty. Nic nie zbieram. Gdzie grobowiec, panie, jak ja chcę być spalony i rozsypany na morze?! I koniec kłopotów, po sprawie" – mówił.
Z kolei na pytanie, czego się boi, Lech Wałęsa odpowiedział, że wyłącznie Boga i żony, choć oczywiście Boga bardziej.
Lech Wałęsa w szpitalu
W połowie sierpnia tego roku Lech Wałęsa trafił do szpitala z powodu stopy cukrzycowej. Były prezydent przekazał tę informację za pośrednictwem swojego konta na Facebooku. Z kolei w marcu były prezydent przeszedł operację wymiany rozrusznika serca w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku.Źródło: Gazeta Wyborcza