Zjednoczenie opozycji? "Newsweek": Liderzy nie chcą być przytroczeni do paska Tuska

redakcja naTemat
Opozycja powinna się zjednoczyć, bo tylko w taki sposób jest w stanie pokonać PiS – mówi się od kilku lat w polskiej polityce. Renata Grochal z "Newsweeka" postanowiła pokazać od kulis, jak wygląda proces zjednoczeniowy partii opozycyjnych. Z ustaleń dziennikarki wynika, że nie jest zaawansowany.
Liderzy partii opozycyjnych podchodzić mają do Donalda Tuska z dystansem. Fot. Jacek Dominski / East News


Zjednoczenie do 2023?

O konieczności zjednoczenia się polskiej opozycji mówi się od lat. Węgrzy pokazali ostatnio, jak to należy zrobić, ale w kraju nad Wisłą nie widać oznak rozpoczęcia tego procesu.

Platforma Obywatelska, której członkowie byli ostatnio mocno zaprzątnięci wyborami do wewnętrznych struktur, ma przejść do ofensywy. – Ludzie oczekują od nas determinacji. Musimy ją pokazać – powiedział Renacie Grochal z "Newsweeka" współpracownik Donalda Tuska.


PO planuje wykorzystać fakt, że PiS walczy z UE i musi się rakiem wycofać się ze zmian w wymiarze sprawiedliwości. Platforma chce też użyć argumentacji odnoszącej się do portfeli Polaków, które są coraz cieńsze przez wysoką inflację. Partia zamierza przedstawić plan, jak rozwiązać problem galopujących cen.

Hołownia nie strzela focha

Tak czy inaczej zjednoczenie opozycji schodzi na dalszy plan. Jest ono możliwe, ale będzie to długi proces zwłaszcza kiedy mowa o wyborach w 2023 roku. Donald Tusk podobno na wstępie nawet nie zaczął rozmów z Włodzimierzem Czarzastym, współprzewodniczącym Nowej Lewicy, któremu, jak pisze Grochal, lider PO nie ufa.

Pozostają więc dwaj liderzy: Szymon Hołownia oraz Władysław Kosiniak-Kamysz. Dogadania się PO i Polski 2050 nie jest proste, co opisała w naTemat.pl Anna Dryjańska.

Mowa o sprawie z zaproszeniem na manifestację prounijną w Warszawie. Tusk i Hołownia nie pojawili się razem na scenie na Placu Zamkowym, a politycy PO i Polski 2050 przedstawiali sprzeczne powody tego stanu rzeczy.

Kosiniak-Kamysz nie chce z jednej listy

Z kolei Kosiniak-Kamysz ewidentnie nie chce iść do wyborów z PO na jednej liście. – Jednej listy opozycji na pewno nie będzie, bo to jest podanie PiS zwycięstwa na tacy. Najlepszym wariantem byłyby dwie listy – centrowa i liberalno-lewicowa, na której byłaby PO. Platforma wybrała jakiś czas temu skręt w lewo i żadne zaklęcia w Płońsku nie pomogły – ocenia w rozmowie z "Newsweekiem" prezes PSL.

Być może prezes ludowców ma już swoją wizję partii centrowej z Porozumieniem Jarosława Gowina i Hołownią na pokładzie. Tak czy inaczej według rozmówców Renaty Grochal wszyscy liderzy partii opozycyjnych odnoszą się do Donalda Tuska z rezerwą i nie chcą dać się zdominować.

– Donald przytroczył sobie Budkę do paska i teraz chciałby przytroczyć Hołownię i Kosiniaka. Ale może mieć problem, bo oni chcą relacji partnerskich, a nie wodzowskich – powiedział Grochal ważny polityk PO.
Czytaj także: Donald Tusk apeluje do nowych władz Platformy. "Jeśli uwierzycie w wygraną..."