Prokuratura sprawdzi organizację gali PunchDown. Czy musiało dojść do tragedii?

Krzysztof Gaweł
Raper Piotr Witczak oskarżył organizatorów gali PunchDown o złe zabezpieczenie imprezy, co mogło mieć tragiczne skutki dla życia i zdrowia Artura Walczaka, który po swoim pojedynku wylądował w szpitalu w stanie krytycznym. Ci odcinają się od jego słów i straszą sądem. Tymczasem do akcji wkroczyć ma prokurator, który prześwietli organizację imprezy. Jedno się nie zmieniło, "Waluś" wciąż walczy o życie w szpitalu.
Artur Walczak przed galą PunchDown, w tle zawodniczki i zawodnicy walczący dla federacji Fot. TOMASZ GOLLA/AGENCJA SE/East News
W piątkowy wieczór podczas gali PunchDown 5 we Wrocławiu doszło do poważnego wypadku. Artur Walczak stracił przytomność i trafił do szpitala, gdzie walczy dziś o życie. Lekarze wprowadzili "Walusia" w stan śpiączki farmakologicznej, pojawiły się komplikacje neurologiczne, a stan wojownika jest krytyczny. Informacje na jego temat publikuje raper Piotr "Bonus BGC" Witczak.

Poprosiliśmy Piotra Witczaka o komentarz ws. sytuacji jego przyjaciela i w ogóle gali PunchDown, której kulisy zna bardzo dobrze, bo sam walczył podczas jednego z pierwszych tego typu wydarzeń. Raper odmówił, poniżej treść jego wiadomości:


"Dziękuję, z szacunku nie udzielam żadnych wywiadów rozmów. Teraz najważniejszy jest stan zdrowia Artura. On musi się wybudzić, zobaczymy, w jakim stanie i będziemy uruchamiać pomoc. Proszę o wyrozumiałość". Jak sam przyznał, przyjaciele i bliscy "Walusia" mają przygotować internetową zbiórkę na leczenie wojownika.

"Bonus BGC" zamieszcza na swoim instagramowym profilu nowe informacje ws. całego zdarzenia, te najczęściej dostępne są na InstaStories. To tam dowiadujemy się, że lekarze walczą o życie wojownika, ale ten na razie musi pozostać w stanie śpiączki farmakologicznej.

Raper zaatakował też PunchDown za brak karetki na miejscu. Później skrytykował organizatorów gali.

"Organizacja umywa ręce, tak jak było wiadome od początku. Ja zapytałem o pomoc w rehabilitacji Artura po wybudzeniu ze śpiączki, a właściciel odpowiedział mi pozwem. Żenada. Zero miłości do człowieka i zero współczucia Arturowi. Tak jak się spodziewałem. Koniec tej organizacji" – napisał na swoich InstaStories Piotr Witczak.

Do jego słów i zarzutów odniósł się właściciel federacji Punchdown. – To totalna bzdura – uważa Jakub Henke, który przerwał milczenie w rozmowie z WP Sportowymi Faktami. Federacja wydała też oświadczenie, w którym odcina się od zarzutów formułowanych przez "Bonusa BGC". Poniżej pełna treść oświadczenia:

Co na to "Bonus BGC"? "Wszystkie kłamstwa Jakuba Henke zostaną ujawnione w swoim czasie. Wszystko jest czarno na białym. Teraz priorytetem jest Artur. Ja tego nie zostawię" – odgraża się raper i publikuje treść wiadomości, które dostał od federacji PunchDown.

"Panie Witczak. Za wszystkie kłamstwa, oszczerstwa pod adresem naszej federacji, a także budowanie swojego fame'u na krzywdzie swojego kolegi Artura Walczaka, odpowie pan przed sądem. Proszę się więcej ze mną nie kontaktować. Resztę formalności będzie przekazywał panu nasz dział prawny" – napisali "Bonusowi BGC" ludzie z PunchDown.

Poprosiliśmy o komentarz przedstawicieli PunchDown. Do momentu publikacji powyższego artykułu nie otrzymaliśmy od nich żadnej odpowiedzi.

Tymczasem jak ustalił Onet, organizację gali pod lupę weźmie Prokuratura Wrocław Stare Miasto, która przeprowadzi czynności sprawdzające, czy doszło do zaniedbań. Atmosfera wokół PunchDown gęstnieje, a prawdziwa walka dopiero się chyba rozpoczyna...

Czytaj także: Sport dostał potężnego "liścia". Po co w ogóle nam takie brutalne rozrywki?

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut