Sprawa aborcji Polki w Strasburgu. “Może się okazać, że rząd będzie musiał zapłacić tysiącom kobiet”

Anna Dryjańska
Europejski Trybunał Praw Człowieka w 3 miesiące przyjął skargę Polki, która pozwała państwo za nieludzkie traktowanie. Pani ML musiała przerwać uszkodzoną ciążę w Holandii, bo polski szpital z dnia na dzień odwołał wyznaczony zabieg pod wpływem stanowiska Trybunału Julii Przyłębskiej. Teraz kobieta dochodzi swoich praw w Strasburgu, a reprezentuje ją mec. Kamila Ferenc z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny wraz z radczynią prawną Agatą Bzdyń.
Mec. Kamila Ferenc reprezentuje w Strasburgu Polkę, której odmówiono przerwania uszkodzonej ciąży. Mateusz Grochocki/East News
Anna Dryjańska: Czy w Europejskim Trybunale Praw Człowieka wydarzyło się coś wyjątkowego? Pytam, bo oceniła pani na Twitterze, że Trybunał błyskawicznie zajął się sprawą Polki.

Dr Kamila Ferenc: Bo ETPC jak na siebie zadziałał zaskakująco szybko. Sprawy potrafią czekać na rozpoznanie nawet po 10 lat. A tu niespodzianka: złożyłyśmy skargę w lipcu, a już w październiku Strasburg ją przyjął. Gdybym miała zrobić porównanie do biegania, to zwykle w Trybunale odbywa się maraton, a w przypadku naszej pani ML mamy do czynienia ze sprintem.

Skąd ta szybkość?


Domyślam się, że dużą rolę odegrał fakt, że zakaz aborcji embriopatologicznej w Polsce jest – mówiąc potocznie – nielegalny. Ogłosiła go instytucja kierowana przez nieprawidłowo wybraną Julię Przyłębską, w nieprawidłowo dobranym składzie…

To jest ten moment, gdy "nieprawnicy" zaczynają się robić senni.

Może ich obudzi nazwisko prof. Krystyny Pawłowicz? Jako posłanka PiS podpisała się pod wnioskiem do Trybunału Julii Przyłębskiej ws. aborcji embriopatologicznej. Potem jako członkini tej instytucji zagłosowała za tym, by odebrać Polkom prawo do przerwania uszkodzonej ciąży. Nie trzeba być prawnikiem, by dostrzec, że to wpływa na jej bezstronność.

W Polsce nie ma zakazu aborcji embriopatologicznej, bo to, co ogłosił Trybunał Julii Przyłębskiej, to nie jest wyrok. Lekarze, którzy odmawiają zabiegu kobietom nawet w ciąży pozamacicznej, zagrażającej ich życiu i zdrowiu, poszli za narracją partii rządzącej.

Na szczęście są i tacy lekarze, którzy stoją po stronie życia i zdrowia swoich pacjentek – psychiatrzy dają im zaświadczenie o zagrożeniu dla zdrowia psychicznego, a ginekolodzy na tej podstawie przeprowadzają zabieg. Tylko Federacja pomogła w ten sposób już 300 kobietom.

Pani mówi “to nie wyrok”. Ja nazywam to spełnieniem życzenia Jarosława Kaczyńskiego, który już w 2016 roku, po pierwszym Strajku Kobiet, powiedział, że chce, by kobiety musiały rodzić uszkodzone płody po to, by je chrzcić i grzebać. Ale wróćmy do pani ML – czy ma szanse na wygraną w Strasburgu?

Myślę, że te szanse są bardzo duże. Państwa należące do Rady Europy, w tym Polska, mają obowiązek przestrzegać praw człowieka. Oczywiście przegłosować można wszystko, zwłaszcza jak się upartyjni kluczowe organy państwa, ale to nie zmienia faktu, że jeśli zmiany lansowane przez władzę łamią prawa człowieka, to ludzie mogą poprosić o pomoc Europejski Trybunał Praw Człowieka.

Tak właśnie zrobiła pani ML, bo jej państwo potraktowało ją nieludzko. W noc poprzedzającą zabieg dostała sms-a, że przerwania ciąży nie będzie, bo Trybunał Julii Przyłębskiej opublikował swoje stanowisko. Wyobraża pani sobie ten stres, tę rozpacz?

Wolałabym sobie nie wyobrażać.

No właśnie. A pani ML nie miała wyboru na wielu różnych płaszczyznach. Własne państwo potraktowało ją w sposób poniżający, naruszyło jej prywatność, postawiło ją pod ścianą. A pani ML i tak już była w bardzo trudnej sytuacji, bo gdy osoba w chcianej ciąży dowiaduje się, że są poważne powikłania, to jest to już dramat w sam sobie. A tu jeszcze obrywa od własnego państwa, które nieludzkimi przepisami mówi jej, że jej życie i zdrowie – fizyczne i psychiczne – się nie liczą, że ma rodzić za wszelką cenę.

Pani ML pod przymusem donosiła ciążę?

Nie, bo wyjechała do Holandii, kraju, który potraktował ją jak człowieka. Ale to, że nasza klientka własnymi siłami i środkami doprowadziła do przeprowadzenia zabiegu za granicą, nie znaczy, że polskie władze mogą udawać przed ETPC, że nic się nie stało. Ta Polka została skrzywdzona przez władzę. Dlatego teraz będzie żądać zadośćuczynienia – za krzywdy materialne i moralne.

Ile kosztowała prywatna aborcja w Holandii?

1200 euro, czyli ponad 5,5 tys. zł. To pieniądze, które pani ML wyciągnęła z własnej kieszeni, choć należało jej się świadczenie w polskim szpitalu. Pani ML, mimo dramatu, który przeżywała, musiała to sobie wszystko szybko ogarnąć, gdyż jej własne państwo zdecydowało, że jej nie pomoże, bo kobiety mają cierpieć i już.

W tym miejscu chcę dodać, że pani ML zachowała się bardzo altruistycznie. Mogła się zwrócić do Aborcji Bez Granic z prośbą o środki finansowe na wyjazd, ale ponieważ była w stanie zgromadzić fundusze sama, to nie skorzystała z tej opcji. Nie chciała uszczuplać funduszy dla innych kobiet, które są w gorszej sytuacji finansowej niż ona i bez pieniędzy z ABG nie miałyby wyboru.

Do Strasburga trafiła sprawa pani ML, ale w Polsce jest więcej osób w podobnej sytuacji.

Tak, dlatego mamy w toku już 5 kolejnych takich spraw, które trafią do ETPC. Zachęcam wszystkie osoby, którym odmówiono przerwania ciąży z powodu uszkodzenia płodu, by do nas pisały na adres prawniczka@federa.org.pl. Nasza pomoc jest bezpłatna i anonimowa. Nie trzeba się stawiać na żadne przesłuchania. I nie ma znaczenia, czy kobieta tę ciążę donosiła, czy przerwała.

Czy jeśli pani klientka wygra w Strasburgu, to automatycznie te kobiety też dostaną odszkodowanie?

Jeśli pyta pani, czy dostaną zadośćuczynienie bez składania skargi w Strasburgu, to nie. Ale będą już miały przetartą ścieżkę przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, więc wyroki powinny zapadać szybciej, bo to ten sam typ sprawy. W tym sensie można mówić o pewnym automatyzmie. Nagle może się okazać, że polskie władze muszą wypłacać pieniądze dziesiątkom, setkom, a może nawet tysiącom kobiet.

Muszą? PiS ma w nosie wyroki, gdy przegrywa. "Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”.

Jak dotąd rząd płaci kwoty zasądzone przez Trybunał w Strasburgu. Może obstawać przy swoim, nie dawać się przekonać, ale robi przelew. Łamanie praw człowieka kosztuje. Teraz od kobiet zależy, ile państwo zapłaci. Dlatego jeszcze raz apeluję: jeśli zostałyście skrzywdzone przez państwo nielegalnym zakazem aborcji, walcie do nas jak w dym.
Czytaj także: "Nie jesteście same". Kolejne państwa oferują kobietom z Polski pomoc w aborcji [poliTYka]

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut