Soaking - miejska legenda czy sposób młodych mormonów na uniknięcie grzechu? "To się dzieje"

Ola Gersz
Soaking, z angielskiego: nasiąkanie. To z pozoru niewinne słowo do dzisiaj doczekało się na TikToku 44,6 miliona wyświetleń. Nieźle jak na… kontrowersyjną technikę seksualną. Technikę, która (podobno) jest popularna wśród młodych mormonów w Stanach Zjednoczonych. Soaking ma być boczną furtką do życia erotycznego wyznawców mormonizmu, który kultywuje prawo czystości. Seks przedmałżeński jest bowiem według mormońskich Kościołów drugim największym grzechem po morderstwie.
Soaking i jump humping zszokowały użytkowników TikToka spoza Kościołów mormońskich Fot. TikTok / funeralpotatoslut
TikTok regularnie zaskakuje. Raz nastolatki "przenoszą się" duchem do Hogwartu, innym razem tematem numerem jeden jest nietypowa praktyka seksualna. Soaking, bo o nim mowa, w październiku opanował TikToka i zwrócił uwagę na mormonów. Uwagę, której mormońskie Kościoły raczej by sobie nie życzyły.


Bo soaking to rodzaj zbliżenia, podczas którego mężczyzna wprowadza prącie do pochwy kobiety i… to wszystko. Nie wykonuje żadnych ruchów, a penis, zgodnie z angielską nazwą, jedynie nasiąka. "Jeśli włożysz go, po prostu tak leżysz i się nie ruszasz, to się nie liczy" – mówi Lexi McDonald (@exmolex), była członkini Kościoła mormonów, w swoim wideo, które stało się viralem.

To nie wszystko. Jest jeszcze "jump humping", określenie, które pojawiło się w tiktokowej dyskusji o soakingu. To rodzaj trójkąta, w którym przyjaciel pary uprawiającej soaking… skacze na łóżku, dzięki czemu dochodzi do stymulacji bez żadnej inicjatywy ze strony kochanków. Czyli niby seks, ale nieprawdziwy. Na niby.Po co takie akrobacje? Według TikToka młodzi mormoni, w których buzują hormony, uprawiają w ten sposób seks bez uprawiania seksu. Ten jest bowiem przed małżeństwem zakazany. Tak jak niektórzy młodzi katolicy tłumaczą sobie, że petting to nie grzech (bo tym, jak sądzą, jest penetracja), tak i mormoni znaleźli sobie tylną furtkę do świata zakazanych przyjemności.

Sekta, religia, subkultura?

"Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich to najbardziej korporacyjne wyznanie na świecie. W USA, gdzie jego członków mieszka najwięcej (...) mówi się na mormonów 'religijny McDonald's'. Bo podobnie jak sieć fast foodów, na całym świecie wyglądają tak samo, praktykują obrzędy w identyczny sposób" – pisał w naTemat Jakub Noch.

Początkiem mormonizmu, są lata 20. i 30. XIX wieku, gdy uważany za proroka Joseph Smith założył Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Do dzisiaj powstało kilka jego odłamów, jednak pytanie, czym tak naprawdę jest mormonizm, do dzisiaj jest żywe.

"Nie można nawet być pewnym, czy (mormonizm) jest sektą, kultem misteryjnym, nową religią, kościołem, ludem, narodem czy subkulturą amerykańską; w różnych czasach i miejscach jest w istocie wszystkim na raz" – pisał w 1982 roku Sydney E. Ahlstrom w artykule "A Religious History of the American People" ("Religijna historia Amerykanów") opublikowanym w periodyku "Journal of American History".
Ta religijna i teologiczna doktryna (bo taka definicja była najbliższa Smithowi) jest szczególnie wpływowa w Stanach Zjednoczonych. Według danych z 2020 roku na świecie jest ponad 16,6 milionów mormonów, z czego 6,5 miliona żyje właśnie w USA. Większość w Utah, bo to właśnie ten stan na środkowym zachodzie amerykańskiego terytorium, jest kolebką mormonizmu.

Mimo że chrześcijanie nie uznają mormonów za wyznawców ich religii, mormoni nazywają siebie chrześcijanami. Wierzą w Jezusa Chrystusa, ale uważają, że odnowicielem założonego przez niego Kościoła jest Joseph Smith. Czytają i Biblię, i Księgę Mormona, a ich doktryna utrzymana jest w kosmologicznym duchu: twierdzą, chociażby, że ludzie są duchowymi dziećmi Boga.

Zakazany seks

Mormonizm obwarowany jest licznymi zakazami. Członkowie mormońskich Kościołów nie mogą pić alkoholu, palić papierosów, pić kawy i herbaty. Słowem, muszą unikać wszelkich używek.

Są rodzinni, wielodzietni, aktywni we wspólnotach. Wierzą, że rodziny są ze sobą połączone nawet po śmierci i chociaż w przeszłości praktykowali poligamię, dzisiaj są wierni monogamicznym heteroseksualnym małżeństwom (Społeczność Chrystusa, czyli drugi co do wielkości Kościół mormoński, uznaje jednak związki LGBTQ). Ich głównym nakazem jest jednak wstrzemięźliwość seksualna i to między innymi dzięki niej – jak czytamy na blogu lekcjareligii.pl – rzadziej chorują na nowotwory.

Podobnie jak w Kościele katolickim, mormoni potępiają seks przedmałżeński. – Mormonizm uczy "prawa czystości", zgodnie z którym "stosunki seksualne są zarezerwowane tylko dla mężczyzny i kobiety, którzy są legalnie małżeństwem" – mówi w rozmowie z portalem BuzzFeed profesor Patrick Mason, kierownik zakładu Historia i Kultury Mormonów na Uniwersytecie Stanowym Utah. – Kościół naucza, że ​​seksualność jest piękna, ale powinna być praktykowana tylko w granicach małżeństwa, ponieważ Kościół nie chce, aby seks zmienił się w pożądanie lub uprzedmiotowienie. Spotykanie się z kimś i uważanie kogoś za seksualnie atrakcyjnego jest w porządku, ale te myśli muszą być ujarzmione – tłumaczy.

Profesor Mason podkreśla w rozmowie z BuzzFeedem, ze seks przedmałżeński jest drugim najpoważniejszym grzechem po morderstwie. – Według teologii Bóg daje bowiem ludziom moc tworzenia i niszczenia życia – są to boskie moce – zaznacza. W praktyce oznacza to, że jakiekolwiek seksualne praktyki przed zawarciem małżeństwa nie są dozwolone.

Edukacja seksualna w Kościołach mormońskich opiera się więc na niemówieniu o seksie, a jej fundamentami są "czystość" i "cnota". I tutaj wchodzi na scenę soaking, dzięki któremu można uprawiać seks… bez seksu. Przynajmniej zdaniem tych, którzy go praktykują. Ale czy na pewno?

Soaking istnieje?

Ale czy młodzi mormoni faktycznie praktykują soaking? Odpowiedzieć na to pytanie jest trudno, bo oficjalnych statystyk oczywiście nie ma. Obecni oraz byli członkowie. Kościołów mormońskich są w tej kwestii podzieleni, co zresztą nie dziwi – seks wciąż jest częstym tematem tabu, szczególnie wśród uczulonej na "grzech" społeczności mormonów.

– Kiedy powróciłem z mojej misji mormońskiej i zamieszkałem w Provo w stanie Utah, słyszałem plotki o "soakingu", czyli praktyce, gdy mężczyzna wkłada swojego penisa do waginy kobiety. I tyle. Żadnych ruchów. Żadnego pchania. Żadnych orgazmów. Rozmawiałem z kilkorgiem przyjaciół, którzy uprawiali soaking i słyszałem, że mormoni nadal to robią – mówi w rozmowie z amerykańskim dziennikiem "New York Post" 36-letni Gary Knauer, który wypisał się z Kościoła mormonów w 2020 roku.

Knauer wyjawia również, że wcześniej często rozmawiał o seksie z innymi misjonarzami. – Niektórzy mówili o soakingu, a inni twierdzili, że seks analny również jest metodą na "zachowanie dziewictwa". Ja sam nigdy nie praktykowałem soakingu. Byłem grzesznikiem, który skończył to, co zaczął – wyznaje 36-latek.

26-letnia Briana O'Neal, była mormonka, również utrzymuje, że soaking jest prawdziwy. – To naprawdę dzieje się w społeczności mormonów – wśród nastolatków lub studentów koledżu, którzy nie są w związku. O soakingu nie mówi się głośno. Każdy wie, że on istnieje, ale raczej nie powiesz publicznie: "A tak, uprawiałem soaking z moją dziewczyną" – mówi w rozmowie z "New York Post".Z kolei pisarka V.G. Anderson, która odeszła z Kościoła w wieku 22 lat, wcale nie jest zdziwiona istnieniem soakingu. – Kiedy byłam nastolatką, chłopcy i młodzi mężczyźni często próbowali znaleźć drogę naokoło. To powszechny i ​​negatywny efekt opresji dużych grup ludzi z powodu seksu. Wiele z nich jest wychowywanych przez rodziców, którzy uważają, że nie powinni nawet rozmawiać o seksie ze swoimi dziećmi, ponieważ nieuchronnie obudzi to w nich aktywność seksualną – tłumaczy.

Inni wątpią w istnienie soakingu. Jak 32-letnia Carah Burrell, która odeszła z Kościoła dwa lata temu. – O soakingu co jakiś czas robi się głośno. Gdy ludzie o nim słyszą, są zszokowani i wybuchają śmiechem. Tak naprawdę w życiu nie słyszałam o osobie, która się do tego przyznała. To zawsze jest koleżanka koleżanki albo plotka – twierdzi.

Jak podkreśla Burrell, soaking wciąż jest bowiem sprzeczny z nakazem czystości. – Kobieta i mężczyzna i tak musieliby powiedzieć o tym biskupom, aby pozostać porządnymi członkami Kościoła. To naprawdę nie ma sensu. Uważam, że w 99 procentach jest to plotka i żart, a próbuje tego garstka idiotów – uważa 23-latka. Osób mających podobne zdanie jest jednak mniej niż ci, którzy w soaking faktycznie wierzą (co widać, chociażby na TikToku).

Co zrobią Kościoły mormonów?

– Nawet jeśli soaking jest żartem lub tajemnicą poliszynela, to dzisiaj – w wyniku tiktokowej popularności i dyskusji w mediach – Kościoły mormońskie są bez wątpienia świadome tego zjawiska.

Zdaniem "The New York Post", kościelni oficjele są zaniepokojeni, podobnie jak rodzice nastolatków, którzy boją się, że sprowadzi to ich dzieci, a zwłaszcza córki, na "manowce", czego skutkiem będą choroby przenoszone drogą płciową albo niechciane ciąże. Niektórzy twierdzą jednak, ze soaking to nic innego jak niebezpieczny fake news wykorzystywany do manipulowania naiwnymi dziewczynami w akademikach.
Czytaj także: Kładą się w pozycji rozgwiazdy i na 8 miesięcy przenoszą się do Hogwartu. Czym jest shifting?
Zdaniem wielu użytkowników TikToka dyskusja o soakingu może narzucić na Kościoły mormońskie presję, aby zmodernizować nauczanie o seksie. – Nastolatki i młodzi ludzie w Kościele odczuwają dużo wstydu i poczucia winy z powodu myśli seksualnych. Od samego początku uczy się ich bowiem, że ​​czystość seksualna jest bardzo ważna, a grzechem jest bycie dotykanym przez kogoś innego – mówi BuzzFeedowi autorka viralowego wideo o soakingu Lexi McDonald.

Tiktokerka odeszła z Kościoła między innymi z powodu "prawa czystości". Ona i jej mąż próbowali zresztą soakingu przed ślubem. – Ale to nie było tak, że byliśmy głupi na tyle , żeby wierzyć, że to nie jest seks – podkreśla McDonald i dodaje, że Kościół powinien zrewidować swoje doktryny. A te są szczególnie surowe dla dziewcząt, które – jeśli nie ubierają się skromnie – uważane są za "chodzącą pornografię".

Pisarka V.G. Anderson, była mormonka, która nadal ma rodzinę i przyjaciół w kościelnej społeczności, podkreśla, że każdy z kim rozmawiała, niecierpliwie czeka, aż hierarchowie publicznie skomentują doniesienia o soakingu.

Jej zdaniem, nawet jeśli mormońscy biskupi rozgrzeszą wiernych za praktykowanie soakingu, to szybciej zostanie to wybaczone chłopcom, niż dziewczętom. – Kobiety wciąż będą postrzegane jako nieczyste i mniej godne małżeństwa – ocenia. Na razie mormońscy hierarchowie nie zabrali jednak głosu w sprawie soakingu. Jeśli to zrobią... trudno będzie podważyć siłę TikToka.