Potężna afera w F1 i oskarżenia o sabotaż. Hamilton zdyskwalifikowany, kara dla Verstappena

Krzysztof Gaweł
Brytyjczyk Lewis Hamilton został zdyskwalifikowany przez sędziów i do sobotniego sprintu kwalifikacyjnego w Sao Paulo ruszy z ostatniej pozycji w stawce. Mistrz świata wygrał piątkowe kwalifikacje, ale technicy dopatrzyli się nieprzepisowej budowy systemu DRS w jego samochodzie. Mercedes twierdzi, że to efekt... sabotażu ze strony Maksa Verstappena, lidera MŚ. Ten dostał karę 50 tysięcy euro, ale do rywalizacji rusza z pierwszego miejsca.
Lewis Hamilton został zdyskwalifikowany, jego bolid nie przeszedł testów po kwalifikacjach Fot. AP/Associated Press/East News
Brytyjczyk Lewis Hamilton w piątek miał bardzo dobry dzień, najpierw był najszybszy podczas pierwszego treningu przed Grand Prix Sao Paulo - wyprzedził Maksa Verstappena i Sergio Pereza z Red Bulla oraz Valtteriego Bottasa - a później zajął pierwsze miejsce w kwalifikacjach, które rozegrano pierwszego dnia rywalizacji, bo po raz trzeci w tym sezonie czeka nas w sobotę sprint kwalifikacyjny.

Znakomite tempo mistrza świata to efekt nowej jednostki napędowej, którą zdecydował się wykorzystać Mercedes. Brytyjczyk traci do liderującego Holendra 19 punktów, musi odrabiać straty, a w ostatnich wyścigach brakowało mu prędkości, co wykorzystali rywale z Red Bulla. Kara za wymianę silnika jest surowa, ale z tym ryzykiem Mercedes musiał się liczyć. Lewis Hamilton w niedzielę miał zostać cofnięty o pięć pozycji względem tej, którą wypracuje w sobotnim sprincie.

Jak się okazuje, dobry wynik w kwalifikacjach mógł być efektem zmian w budowie układu DRS, które zdecydowała się zbadać komisja techniczna FIA pod przewodnictwem Jo Bauera. Śledztwo trwało niemal dobę, mistrz świata zapłacił za nieprawidłowy montaż części albo... sabotaż. Tempo Srebrnych Strzał było świetne, w piątkowych kwalifikacjach Brytyjczyk był szybszy od Maksa Verstappena o ponad 0,4 sekundy.


Holender tak się zaciekawił budową DRS-u rywali, że złamał przepisy i po kwalifikacjach ruszył do bolidu Mercedesa, by z bliska zbadać jak wygląda nowy element. Wszystko uwiecznił na wideo jeden z kibiców, Max Verstappen uważnie lustruje bolid rywali i dotyka tylnego skrzydła, gdzie umieszczone są elementy systemu DRS. Wszystko szybko wyszło na jaw, Holender dostał 50 tysięcy euro kary.

Przedstawiciele Mercedesa oskarżyli rywala o sabotaż, ich zdaniem kierowca Red Bulla celowo uszkodził tylne skrzydło w samochodzie Lewisa Hamiltona. FIA uważa inaczej, jej zdaniem "w tym przypadku nie wyrządzono żadnej bezpośredniej szkody” i "jest mało prawdopodobne, aby działania Maksa Verstappena spowodowały uszkodzenie bolidu Mercedesa".

Komisja techniczna FIA w sobotni wieczór oceniła też, że nieprawidłowości w budowie DRS nie są efektem działania Holendra, ale najpewniej świadomego zabiegu ze strony Mercedesa, albo błędu mechaników, którzy źle złożyli tylne skrzydło przed kwalifikacjami. Przedstawiciele mistrza świata argumentowali, że DRS nie dał w piątek żadnej przewagi Lewisowi Hamiltonowi, ale karę i tak utrzymano. Tyle skrzydło nie przeszło testu i było nieprzepisowe.

W sobotnim sprincie kwalifikacyjnym z pierwszego miejsca ruszy więc Max Verstappen, a za nim 100 kilometrów pokonywać będą Sergio Perez i Valtteri Bottas. Lewis Hamilton ścigać będzie z pozycji 20. Mistrz świata traci do lidera sezonu 19 punktów, jeśli Holender wygra sprint, przewaga wzrośnie do 22. Dodatkowo Red Bull zgarniając w sobotę dublet wyprzedzi Mercedesa w klasyfikacji konstruktorów. Początek walki o 20:30 czasu polskiego.

Czytaj także: "Jestem rozczarowany i wściekły". Wrze w ekipie Roberta Kubicy. To kluczowy moment dla niego

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut