Sytuacja w Kuźnicy coraz bardziej napięta. Kuriozalny komentarz rosyjskiego politologa
Na granicy polsko-białoruskiej w rejonie przejścia granicznego w Kuźnicy sytuacja robi się coraz bardziej napięta. To tam w poniedziałek pojawiło się kolejnych kilkuset migrantów, których w to miejsce przyprowadziły siły reżimu Aleksandra Łukaszenki. Tymczasem w białoruskich mediach kryzys migracyjny na granicy jest coraz bardziej trywializowany.
"Przemieszczenie migrantów z prowizorycznego obozu na przejście graniczne w Kuźnicy to zaplanowana operacja białoruskich służb. Akcja kierowana jest najprawdopodobniej z wozu dowodzenia, który znajduje się na tyłach byłego obozowiska migrantów" – czytamy we wpisie MON.
Kuriozalny komentarz rosyjskiego politologa
Tymczasem w białoruskich mediach kryzys migracyjny na granicy z Polską jest coraz bardziej trywializowany. Widać to po wypowiedziach politologa Władimira Korniłowa, którego słowa cytuje w poniedziałek agencja informacyjna BelTA.– Spójrzcie, jak wielki jest kryzys migracyjny przy Kanale La Manche między Francją a Wielką Brytanią. Wybaczcie, te 2-3 tys., nawet 4 tys., jak mówią uchodźcy to nic na tle tego, co dzieje się na wybrzeżu Albionu. Dziesiątki tysięcy dotarły tam w tym roku i to tylko oficjalne dane. W miniony czwartek ustanowiono absolutny rekord – odnotowywano tam napływ ponad 1,2 tys. uchodźców dziennie. Przyjmują, rejestrują, odsyłają kogoś z powrotem. Ale wszystko odbywa się za zgodą francuskich władz. Macron przymykał na to oko – stwierdził rosyjski politolog.
Korniłow przypomniał, że Wielka Brytania płaci francuskiej straży przybrzeżnej 54 mln funtów rocznie i nawiązał, że Białorusi też można płacić.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut