Śmierć 35-letniego franciszkanina. Właśnie ujawniono wyniki sekcji zwłok

Weronika Tomaszewska-Michalak
Kilka dni temu w siedleckim parku doszło do napaści na 35-letniego zakonnika. Niedługo później ojciec Maksymilian Adam Świerżewski zmarł. Tymczasem w sprawie śmierci duchownego pojawiły się nowe fakty. Przyczyną zgonu prawdopodobnie nie było pobicie.
Nowe informacje ws. śmierci 35-letniego franciszkanina. fot. Piotr Korczak/REPORTER
Tragiczne w skutkach zdarzenie z udziałem zakonnika miało miejsce w czwartek 11 listopada w Siedlcach. Franciszkanin o. Maksymilian Adam Świerżewski został znaleziony około godziny 20 wieczorem przez przechodnia, który wezwał karetkę.
Czytaj także: W siedleckim parku brutalnie pobito zakonnika. 35-letni duchowny nie przeżył
Z ciężkimi ranami głowy został przewieziony do szpitala. Niestety nie udało się go uratować. Sprawą zajmuje się prokuratura.

Serwis Onet.pl poinformował o wstępnych wynikach sekcji zwłok. Wskazują one na to, że przyczyną śmierci 35-letniego duchownego nie było pobicie. Zgon nastąpił najprawdopodobniej w wyniku uderzenia jakimś narzędziem. Prokuratura mówi także o udziale osób trzecich.


– Bez wątpienia śmierć tego mężczyzny była wynikiem działania osoby trzeciej – przekazał prok. Jarosław Wardak z Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.

– Osoba ta lub osoby użyły do tego celu jakiegoś narzędzia. W medycynie sądowej tego określenia używa się bardzo szeroko i narzędzie tępokrawędziste to może być również pięść. W tym przypadku użyte zostało jednak inne narzędzie niż ręka – dodał.

Wardak podał również, że na razie nie są znane motywy działania sprawcy lub sprawców. Policja wciąż prowadzi poszukiwania.

Posłanka PiS oskarża lewicę i ruchy LGBT o śmierć zakonnika

Do śmierci zakonnika odniosła się we wtorek w Sejmie posłanka PiS Anna Maria Siarkowska. O "doprowadzenie do morderstwa" oskarżyła "ruchy LGBT, skrajną lewicę i ruchy aborcyjne".

– W związku z morderstwem ojca Maksymiliana w Siedlcach, do którego doprowadziły ruchy LGBT, skrajna lewica, w ramach kampanii nienawiści... – zaczęła mówić zdenerwowana, ale nie dokończyła swojej wypowiedzi, gdyż Elżbieta Witek, po wcześniejszym upomnieniu, wyłączyła jej mikrofon i przeszła do kolejnego punktu obrad.
Czytaj także: "Macie krew księdza Maksymiliana na rękach". Posłanka PiS oskarża lewicę i ruchy LGBT

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut