Skandal wokół ministra Mejzy. "Dla Kaczyńskiego każda szabla jest ważna, ta jest warta miliony zł"

Anna Dryjańska
Handlowanie maseczkami bez atestów i niespłacone długi firmy – to ustalenia Wirtualnej Polski na temat Łukasza Mejzy, który od kilku tygodni jest wiceministrem sportu w rządzie PiS. Stanowisko dostał za swój głos, który pomaga utrzymać kruchą większość Zjednoczonej Prawicy w Sejmie. Doniesienia o niejasnościach finansowych wokół Łukasza Mejzy komentują dla naTemat posłanka Anita Kucharska–Dziedzic (Lewica) i poseł Marek Sowa (KO).
Łukasz Mejza, wiceminister sportu, jeszcze jako radny sejmiku lubuskiego (2018). fot. Piotr Jedzura/REPORTER



O komentarz poprosiliśmy też posła PiS. – To przykra sprawa, która wymaga wyjaśnień – mówi. Polityk Prawa i Sprawiedliwości zastrzega, że nie możemy podać jego nazwiska.

– Mój komentarz może być odebrany jako przejaw wewnątrzpartyjnej walki – tłumaczy. Rzecznik rządu jak dotąd nie odpowiedział na pytania, które przekazaliśmy mu drogą elektroniczną. Na wiadomość z prośbą o odniesienie się do sytuacji nie odpowiedział także sam wiceminister Łukasz Mejza.

Politycy opozycji nie są zdziwieni burzą, która wybuchła wokół wiceministra Łukasza Mejzy. Posłanka Anita Kucharska–Dziedzic została wybrana z tego samego okręgu (lubuskiego), a poseł Marek Sowa, znany ze swoich ustaleń na temat kolejnych rezydencji polityka PiS Daniela Obajtka (dawniej wójta Pcimia, obecnie szefa Orlenu), niedawno odwiedził Krosno Odrzańskie, rodzinną miejscowość nowego członka rządu. Oboje przyznają, że docierały do nich negatywne informacje o Łukaszu Mejzie, z oskarżeniami o przekręty włącznie.

Reputacja Łukasza Mejzy



– Te doniesienia nie są zaskoczeniem. Poseł Mejza jeszcze jako radny wojewódzki, aspirujący polityk, miał opinię cwaniaka, człowieka bez wiedzy, bez doświadczenia, bez wykształcenia, bez żadnych osiągnięć, który przykleja się do starszych polityków. Oddaje im hołdy, mówi im, że jest żołnierzem czy fanem, a potem, po kilku miesiącach takiej wirtualnej, przede wszystkim opartej na zdjęciach współpracy, przychodzi i mówi "wiesz, mam kłopoty finansowe, trzeba mi pomóc" – mówi naTemat posłanka Kucharska–Dziedzic.

Poseł Sowa wspomina, że sporo się nasłuchał o Łukaszu Mejzie podczas wizyty w Krośnie Odrzańskim. – To wszystko to były fatalne, dyskwalifikujące opinie, rysowała się sylwetka hochsztaplera, człowieka, który oszukiwał innych, który miał gigantyczne, niespłacone długi – mówi polityk Koalicji Obywatelskiej.

Czy służby sprawdzały Mejzę?



Jak dotąd służby sprawdzały kandydatów na ważne stanowiska państwowe – czy jest możliwość, by PiS nie wiedział o niejasnej przeszłości wiceministra, zanim wręczono mu nominację? Czy tzw. wirówka zawiodła?

Według posła Sowy Prawo i Sprawiedliwość wyciągnęło rękę do Mejzy właśnie ze względu na ciągnące się za nim problemy, bo nadawały się na haki.

– Skoro głośno się o tym mówiło w województwie lubuskim, bo przecież to nie jest człowiek znikąd, to na pewno politycy PiS–u taką informację mieli. Dlatego, że on taki, a nie inny jest, to się do niego zwrócili o pomoc, bo mieli na niego swoiste trzymanie. To mnie absolutnie nie dziwi, wydaje się, że to układa się pewną całość – mówi polityk.

Zdaniem posła Sowy wicepremier Jarosław Kaczyński postawił na Łukasza Mejzę z pełną premedytacją, by przedłużyć swoje rządy.

– Prezes Kaczyński uznał, że budowanie większości parlamentarnej nie ma swojej ceny. Każda osoba, która daje mu gwarancję choćby jednego głosu, jest dla niego ważna i to jest mechanizm, który został zastosowany. On się absolutnie nie liczy z opinią publiczną. Liczy się tu i teraz. Każda szabla jest ważna, ta jest warta miliony złotych – ocenia poseł Marek Sowa.

Posłanka Anita Kucharska–Dziedzic nie jest pewna, czy służby przekazały rządowi komplet informacji o ówczesnym kandydacie na wiceministra.

– Przypominam, że ci, którzy robią ową wirówkę, pozwolili na to, by jakaś sekretarka wyniosła pieniądze w reklamówkach, więc nie mieli porządku we własnych szeregach. Owa wirówka, co pokazują kolejne przykłady, bo myślę, że pan Mejza jest akurat małym cwaniaczkiem, pokazują, że ta wirówka działa dużo, dużo gorzej niż pralka Frania – ocenia polityczka Lewicy.

Konsekwencje. Czy rząd zbada sprawę?



Podobnie jak poseł PiS posłowie opozycji przyznają, że nieprawidłowości finansowe wokół wiceministra Mejzy powinny zostać wyjaśnione, jednak nie wstrzymują oddechu, czekając na taki rozwój wypadków.

Według Marka Sowy szanse są niewielkie dlatego, że osób z kłopotliwą przeszłością jest w PiS znacznie więcej.

– Rządy Prawa i Sprawiedliwości na przestrzeni ostatnich 6 lat bardzo wyraźnie pokazały, że takich Mejzów w PiS–ie jest po prostu tysiące. To są ludzie, którzy posuną się do wszystkiego, aby zadbać o własne interesy. Dla nich drugi człowiek się nie liczy, liczy się to, co jest w ich kieszeniach – mówi poseł Koalicji Obywatelskiej.

Posłanka Kucharska–Dziedzic: Nasze państwo gnije, psuje się. Przepraszam, czy pan prezes Obajtek poniósł jakieś konsekwencje enuncjacji prasowych, medialnych? Czy pan Morawiecki poniósł jakieś konsekwencje? Czy coś zrobiono po doniesieniach na temat Solidarnej Polski i Zbigniewa Ziobry? Nic nie zrobiono, liczy się władza, liczy się kasa, liczy się utrzymanie tej władzy i utrzymanie dostępu do stałej kasy. Po prostu. I to jest bardzo smutne.

Czytaj także: "Osoba bez kręgosłupa, bez zasad". Znajomi o Łukaszu Mejzie, 30-letnim nowym wiceministrze PiS

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut