Irak reaguje na kryzys na granicy. Ewakuuje z Białorusi kilkuset swoich obywateli

Wioleta Wasylów
Irak postanowił podjąć kroki w związku z kryzysem migracyjnym na granicy Białorusi z państwami Unii Europejskiej, w którym największymi poszkodowanymi są jego obywatele. Rząd tego kraju zdecydował o ewakuacji Irakijczyków, którzy przylecieli do Mińska. W czwartek kilkuset migrantów wróci do swojej ojczyzny.
W czwartek odbędzie się ewakuacja 430 Irakijczyków. Fot. BelTA / Associated Press / East News
Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Iraku Ahmed Al-Sahhaf oznajmił, że rząd "ciężko pracuje, by zapewnić najwyższy poziom odpowiedzi na chęć dobrowolnego powrotu do kraju". W czwartek 430 migrantów, którzy trafili na Białoruś, wróci lotem ewakuacyjnym do ojczyzny.

Na nagraniu udostępnionym przez resort dyplomacji widać wielu Irakijczyków czekających na lot powrotny do domu. Tymczasem jak podaje państwowa agencja informacyjna INA, do ambasady Iraku na Białorusi wciąż mogą zgłaszać się osoby, które chcą wrócić do ojczyzny.

Czytaj także: Poruszający apel Ostaszewskiej ws. migrantów. Aktorka opisała, co zobaczyła na Podlasiu


Jak się jednak okazuje, nie wszyscy się do tego spieszą. Pewien 30-letni Kurd powiedział Agencji Reutera, że jemu i jego żonie aż osiem razy nie udało się przedostać na teren Polski lub Litwy. Dodał jednak przy tym, że zdecydował się na powrót do Iraku tylko ze względu na małżonkę, która przyznała, że "widziała na granicy za dużo strasznych rzeczy".

Kryzys na granicy polsko-białoruskiej

Działania rządu w Iraku są odpowiedzią na to, co dzieje się z powodu kryzysu na granicy Białorusi z państwami Unii Europejskiej. Eksperci i zachodni politycy zaznaczają, że reżim Alaksandra Łukaszenki wykorzystuje migrantów do zdestabilizowania państw UE, bo chce się zemścić za nałożone na Białoruś.

Białorusini mamili migrantów wizją lepszej przyszłości w Europie, a gdy ci przylatywali do Mińska, byli później wypychani na granice z państwami UE. Polska czy Litwa też często nie przyjmują tych ludzi, przez co powstają "przepychanki", a wielu migrantów w trudnych warunkach koczuje w pobliżu granicy. Niektórzy z nich przypłacili to życiem.

Czytaj także: Roczne dziecko zmarło na granicy polsko-białoruskiej. Rodzice od dawna koczowali w lesie

Z powodu kryzysu na granicy, od początku września w 183 miejscowościach przygranicznych w województwach podlaskim i lubelskim trwa stan wyjątkowy. Do połowy przyszłego roku na długości granicy z Białorusią po polskiej stronie ma stanąć 180-kilometrowy stalowy płot z drutem kolczastym i elektronicznymi urządzeniami.

Coraz więcej krajów i linii lotniczych z powodu kryzysu migracyjnego
ogranicza lub wstrzymuje loty turystyczne na Białoruś dla mieszkańców Bliskiego Wschodu, głównie Iraku, Syrii czy Afganistanu.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut