Sasin i Suski rozmawiali z ambasadorem Niemiec o publikacji "Faktu". Minister: Mail jest prawdziwy

Zuzanna Tomaszewicz
Jacek Sasin przyznał, że e-mail związany z ambasadorem Niemiec i artykułem w "Fakcie", który otrzymał od premiera Mateusza Morawieckiego, jest prawdziwy. Wyciek pochodził z wirtualnej skrzynki Michała Dworczyka.
Jacek Sasin potwierdza, że jeden mail wysłany przez Mateusza Morawieckiego był prawdziwy. Fot. Piotr Molecki / East News

Jacek Sasin o aferze mailowej

Przypomnijmy, że niedawno portal Poufna Rozmowa ujawnił na swoich łamach mail pochodzący rzekomo ze skrzynki szefa KPRM Michała Dworczyka. 1 października 2018 roku Mateusz Morawiecki miał wysłać m.in. do Jacka Sasina i Marka Suskiego wiadomość, w której poprosił o wezwanie ambasadora Niemiec "na dywanik".

"(...) i powiedzieli że i powiedzieli że widzimy że niemiecka gazeta idzie już nie nawet "ręka w rękę" z PO/PSL ale że ona jest w butach Opozycji i ona jest opozycją (red. pisownia oryginalna)" – czytamy w mailu. Na wiadomość Sasin miał odpowiedzieć: "Oczywiście, porozumię się z Markiem i działamy. Jak ostro to ostro" (red. również pisownia oryginalna).


Warto dodać, że 2 października 2018 roku w "Fakcie", należącym do Ringier Axel Springer Polska, pojawił się artykuł opisujący "prawdziwą pajęczynę powiązań i interesów krewnych" posła PiS Marka Matuszewskiego.

Jacek Sasin w sobotniej rozmowie z radiem RMF FM oznajmił, że mail ujawniony od premiera jest prawdziwy. – Spotkanie z ambasadorem Niemiec się odbyło. Pozostaliśmy przy swoich zdaniach – zdradził wicepremier i minister aktywów państwowych.

Afera mailowa - o co chodzi?

Od czerwca co jakiś czas w sieci zamieszczane są kolejne maile, które miały być wykradzione przez hakerów z prywatnej skrzynki elektronicznej szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka.

W wywiadzie dla "Wprost" polityk zaznaczył, że używanie takiego adresu korespondencji nie było naruszeniem żadnych obowiązujących przepisów, a korzystał z nich, ponieważ "występuje w wielu rolach".

– Jeśli chodzi o materiały, które tam się znajdowały, nie było żadnych objętych klauzulą, nie było materiałów niejawnych w rozumieniu ustawy. Oczywiście były tam różne informacje wrażliwe, bo taki charakter ma wiele informacji w świecie polityki. Natomiast według mojej wiedzy nie było tam informacji klauzulowanych, niejawnych – stwierdził.
Czytaj także: Morawiecki miał pytać ich o finansowanie kampanii. Oto, co mieli doradzić mu Dworczyk i Sasin