"Marzenia? Nie być głodnym..." Niektórzy w Polsce żyją za mniej niż 2 złote dziennie
– Rozmawiają z urzędnikami, którzy na co dzień zajmują się pomocą, nauczycielami, proboszczami, pielęgniarkami środowiskowymi, osobami prowadzącymi małe sklepy – takie osoby doskonale wiedzą, komu nie wystarcza na jedzenie – mówi Joanna Sadzik prezeska Stowarzyszenia Wiosna, organizatora Szlachetnej Paczki.
Raport jest owocem naszej całorocznej pracy. Patrząc na liczby w tabelach zawsze pamiętamy, że za każdą z nich jest żywy człowiek. To pani Helena, pan Adam, Lenka i jej mama Aldona.
Nie chodzi do lekarza, bo się wstydzi. Nie ma spodni
Pani Monika mieszka na jednej z polskich wsi, praktycznie na jej końcu, dlatego jest niemalże pozbawiona kontaktu ze światem. Nie ułatwia jej tego choroba, która sprawia, że każdego dnia odczuwa ból. Dwa lata temu zdiagnozowano u niej nowotwór. Powinna się leczyć, lecz tego nie robi. Nie chodzi do lekarza, bo się wstydzi. Nie ma spodni. Tylko jedne, zniszczone.W jej domu nie ma też bieżącej wody, więc trudno jej się umyć. Kiedy przychodzą zimne dni, marznie w domu, nie ma ogrzewania, a boi się włączać farelkę ze względu na opłaty za prąd. Sama nie ma siły palić w piecu. O czym marzy? Chciałaby przenieść się do ciepłych krajów. Nawet jakby była tak samo biedna, to chociaż by nie marzła.
Została mi kotka. Staram się, żeby nie była głodna
Pan Edward porusza się na wózku inwalidzkim. Nigdy nie miał łatwego życia. W wieku czterech lat trafił do domu dziecka, przeszedł chorobę Heinego-Medina. Mimo trudności i borykania się z niepełnosprawnością znalazł miłość życia – kobietę, którą w końcu poślubił. Mieli razem dzieci. Po latach zostały tylko wspomnienia, pan Edward został sam w pustym domu. Żona zmarła, dzieci wyjechały za granicę. Towarzyszy mu tylko kotka. Pan Edward stara się zapewnić jej jak najlepszy byt, dlatego często sam odejmuje sobie od ust, aby ona miała co jeść. Z marnej emerytury, po wykupieniu leków i opłaceniu rachunków, miesięcznie zostaje mu 56 złotych na życie. To mniej niż dwa złote dziennie.Sam za to nauczył się ściskać żołądek. Czasem pozwala sobie na odrobinę szaleństwa i do kolacji skroi do chleba mortadelę, woli z tym jednak nie przesadzać. Oszczędza.
Bieda zagląda w oczy
Marzenie z Krakowa "na życie" zostaje ok. 3,80 zł miesięcznie. Pani Anecie i Danucie po opłaceniu rachunków i lekarstw zostaje 4 zł dziennie. Nawet ciężko wyobrazić sobie życie za kilka złotych dziennie. Tym bardziej przy dzisiejszych cenach. I chociaż większość z nas narzeka na inflację, to bardzo często i tak kupujemy, to co jest nam potrzebne, co najwyżej szukamy promocji albo rezygnujemy z wyjścia na obiad na mieście. W przypadku ludzi borykających się z biedą wybór jest bardziej dramatyczny. To często wybór – zjeść jakikolwiek posiłek czy nie jeść w ogóle.
Gdy jestem głodna? Po prostu kładę się spać.
Mam swój sposób na głód. Siadam, zamykam oczy i wyobrażam sobie, że mam inne życie.
Chciałabym się nie martwić o jedzenie. Dla mnie i dla moich kotów – wyznają bohaterowie "Raportu o biedzie".
Według Boston Consulting Group każdego roku w Unii Europejskiej marnuje się 88 mln ton żywności, średnio 173 kg na osobę. Polska należy do niechlubnej czołówki – statystyczny Polak wyrzuca aż 247 kg.
Tymczasem obok nas, w sąsiednim mieszkaniu czy po drugiej stronie ulicy mieszkają osoby, które są po prostu głodne. Poniżej granicy skrajnego ubóstwa żyje ponad 2 mln Polaków. W ostatnim roku liczba ta znacząco wzrosła – przybyło prawie 400 tys. osób w skrajnej biedzie. Kiedy statystyki nie przemawiają do wyobraźni, warto sięgnąć po ludzkie historie.
Marzenia? Nie być głodnym
Kolejna bohaterka "Raportu o biedzie" musi przeżyć za 3 złote miesięcznie. Boi się, że nie starczy jej jednocześnie na insulinę i chleb. Igor dwadzieścia lat temu przeszedł porażenie nerwowe, które sprawiło, że do dziś jest sparaliżowany od pasa w dół. Kiedyś miał przyjaciela, był nim ojciec, ale po jego śmierci został sam w pustym domu z depresją. Pytany o szczęśliwe chwile wspomina:Nie wystarcza mi na żywność i na leki. Jeśli kupię jedno, muszę rezygnować z drugiego.
"W ubiegłym roku była jedna – gdy udało mu się wyjechać na spacer. Aż się zdziwił, w jak pięknym mieście mieszka".
Marzenia? Nie być głodnym. – Chociaż nie – mówi nagle. – Wolałbym się zakochać. Być z kimś.
Szlachetna Paczka w 640 miejscach
Wolontariusze Szlachetnej Paczki pracują długie miesiące, aby dotrzeć do potrzebujących pomocy i w grudniu spełnić ich marzenia. Zdarza się, że do Paczki zgłaszają sąsiedzi, którzy sami mają niewiele albo nie umieją pomóc. W tym roku wolontariusze Szlachetnej Paczki dotarli do 640 miejsc w Polsce.
– Panią Helenę do Szlachetnej Paczki zgłosiła sąsiadka, bo gdy zepsuła się pralka, okazało się, że z emerytury nie da się odłożyć na naprawę. Podczas pierwszej wizyty wolontariuszek mówiła, że w zasadzie potrzebowałaby pomocy w naprawieniu pralki, ale na pewno są bardziej potrzebujący. Do szczerej rozmowy potrzebne było kolejne spotkanie i kawałek domowego ciasta – opowiada Joanna Sadzik. – Okazało się, że pani Helena ma poważne kłopoty zdrowotne, nie chodzi na kontrolę do lekarza, bo wstydzi się, że nie ma pieniędzy na wykupienie leków. Z trudem radzi sobie z opłatami, zimą mniej je, bo płaci większy rachunek za ogrzewanie – dodaje.
Prezeska fundacji pamięta również historię pana Adama. Dziś ma 37 lat, kiedyś był radosnym, uśmiechniętym, otoczonym rodziną i znajomymi chłopakiem. Ukończył liceum ogólnokształcące i nawet przez krótki czas pracował.
– Najważniejsze w tym jest spotkanie z drugim człowiekiem. Często słyszymy, że najważniejsza jest nasza obecność, to, że chcemy po prostu rozmawiać, poznać rodzinę, która wpuszcza nas do swojego świata. Odważnie dzieli się trudnościami, smutnymi przeżyciami, ale też swoimi marzeniami. W raporcie o biedzie oddajemy głos tym osobom. To one opowiadają o sytuacji, w jakiej są i o tym, jak się w niej znaleźli – mówi Joanna Sadzik.Krótko po dwudziestych urodzinach pojawiła się schizofrenia. Mężczyzną opiekowała się matka, dbała o niego i zabezpieczała wszystkie jego potrzeby. W tym czasie pan Adam był wielokrotnie hospitalizowany. Niestety kobieta zachorowała i zmarła. Pan Adam nie może pracować, mieszka sam, utrzymuje się z zasiłku – 645 zł musi wystarczyć na wszystko, czyli opłaty, żywność, środki czystości. Chętnie opowiedział wolontariuszom o swoich marzeniach – chciałby mieć normalny dom i rodzinę. I żeby być zdrowym.
Każda historia, gdy wiemy, że trwale ciężko coś zmienić, jest trudna. Chcielibyśmy w cudowny sposób móc zmienić sytuację rodziny, a czasem zwyczajnie da się jedynie podarować trochę czasu bez lęku o to czy będzie zimno, czy będzie co ugotować na obiad.
Samotność to bardzo rzadko kwestia wyboru
Autorzy raportu podkreślają kwestię samotności, która dotyka tak wielu biednych ludzi. Często w swojej tragedii pozostają sami, bo rodzina odwróciła się od nich, wyjechała za granicę lub już nie żyje."Blisko jedna czwarta (22,5 proc.) gospodarstw domowych w Polsce to gospodarstwa
jednoosobowe. Według prognoz GUS w roku 2030 ponad połowa z nich będzie prowadzona przez osoby powyżej 65. roku życia, w tym niemal co piąte przez osoby 80-letnie i starsze. W liczbach bezwzględnych to odpowiednio ponad 2,7 mln i blisko 900 tys. W większości przypadków będą to samotne kobiety" – czytamy w raporcie.
I chociaż samotność często jest kwestią indywidualnego wyboru i wiele osób dobrze w niej funkcjonuje, to jest też jednak samotność, od której nie da się uciec. Ta nie z naszego wyboru.Marzę o tym, by nie spędzać samotnie Wigilii, żeby mnie ktoś odwiedził.
Chciałbym się jeszcze kiedyś poczuć jak ktoś ważny.
Ból duszy
Samotność, choroby, bieda i brak wsparcia, wielu popycha do ostateczności. Według przedstawionych w raporcie danych ponad dwa razy więcej osób odbiera sobie życie niż ginie w wypadkach drogowych. W 2020 roku policja odnotowała 12 013 prób samobójczych. Aż 5 156 z nich zakończyło się śmiercią. Każdego dnia w naszym kraju życie odbiera sobie ponad 14 osób.
Umierają z braku nadziei, że może spotkać ich jeszcze coś dobrego.
Państwo a pomoc dla najbiedniejszych
Działalność takich organizacji jak Stowarzyszenie Wiosna, które stoi za Szlachetną Paczką jest bardzo ważne. Jednak trudno nie zadać pytania, dlaczego system dopuszcza do sytuacji, gdy starsze i schorowane osoby muszą stać przed wyborem kupna leków lub jedzenia. Prawo do świadczeń pieniężnych z pomocy społecznej przysługuje między innymi osobom, których dochód na osobę w rodzinie nie przekracza kryterium dochodowego. W przypadku osoby samotnie gospodarującej jest to 701 zł, w przypadku rodzin dochód na osobę nie może przekraczać kwoty 528 zł. Oznacza to, że na pomoc nie mogą liczyć pani Ewa, która ma najniższą emeryturę, od 1 marca 2021 roku wynosi 1250,88 zł brutto, czyli 1066,24 zł netto.
– Płaci za mieszkanie i ogrzewanie 800 zł, a na leki powinna wydać kolejne 200 zł, co oznacza, że zostaje jej 66 zł na cały miesiąc. Ma wybór, najczęściej rezygnuje z leków lub jej dług za czynsz rośnie. Czasem takie osoby biorą pożyczkę tzw. chwilówkę, a czasem drugą i kolejne – opowiada prezeska stowarzyszenia.
Joanna Sadzik zaznacza, że często wolontariusze Paczki informują lokalne MOPS-y i GOPS-y o trudnej sytuacji osób, którym pomagają. Zdarza się, że te osoby nie wiedziały o możliwości korzystania ze wsparcia. Często też pracowników socjalnych jest za mało, nie mają czasu na pracę z rodziną. Mało jest też asystentów rodziny.Na pomoc nie może też liczyć mama Lenki, nauczycielka, która po wyprowadzce od przemocowego męża, wynajmuje mieszkanie. Były mąż uchyla się od płacenia alimentów. Na jedzenie wystarcza, na buty już nie. Nie wystarcza też na to, żeby Lenka uczestniczyła w zajęciach dodatkowych, rozwijała swój talent plastyczny. Czasem nie grzeją, bo ogrzewanie gazowe i rachunki są wysokie. Ale na pomoc instytucjonalną mama Lenki zarabia za dużo.
– To, co wyróżnia Szlachetną Paczkę to fakt, że nasi wolontariusze mają czas na rozmowę z rodziną. Poznają codzienne życie, problemy, są w stanie ocenić jej potrzeby. Czasem jest to pomoc w znalezieniu pracy, czasem pomoc w zorganizowaniu transportu do miejscowości, w której ta praca jest, czasem narzędzia do wykonywania zawodu, a czasem opał, żywność i środki czystości – mówi Joanna Sadzik.
Jak poprawić system?
Zdaniem Joanny Sadzik system pomocy społecznej powinien traktować bardziej indywidualnie każdą rodzinę. Celem powinno być poprawienie funkcjonowania rodziny, wzmocnienie aktywności i samodzielności życiowej. Na przykład oferować działania z obszaru aktywnej integracji. Tak, żeby osobom, które dawno nie pracowały, pomóc odzyskać potencjał potrzebny do wykonywania pracy. – Powinniśmy stawiać wymagania tym, którzy mogliby pracować, a tego nie robią. Inwestować w edukację dzieci z takich rodzin, by pomóc im żyć lepiej niż żyją ich rodzice. Nie stosować takich samych kryteriów do osób, które posiadają swoje mieszkanie i tych, którzy muszą je wynająć – zaznacza.
Obojętność zabija
Wszyscy jesteśmy ofiarami pandemii. Nawet jeśli nie doświadczyliśmy choroby, czy nie widzieliśmy śmierci bliskich osób. Jesteśmy ofiarami pandemii strachu, niepewności i w końcu obojętności. Przyjęliśmy bardzo wiele na swoje barki, będąc niepewnymi jutra, żyjąc w ciągłym strachu, a w pewnym momencie nawet z odebranymi marzeniami. Efektem tego jest obserwowana w ostatnich miesiącach epidemia obojętności. Tyle bólu cierpienia i tragedii ludzkich było wśród nas, że zadziałał naturalny mechanizm wyparcia. Staramy zagłuszyć się to, co złe, smutne i dołujące.
Zwracają na to uwagę twórcy "Raportu o Biedzie", którzy jak co roku w ramach Szlachetnej Paczki pokazują nam losy ludzi, od których odwracamy wzrok.
To prawda, mamy prawo być przytłoczonymi. Możemy wybrać i skupić się na swoich problemach, ale zanim dokonamy wyboru i wkroczymy na ścieżkę obojętności, warto zatrzymać się chwilę i spojrzeć na tych, którzy tego wyboru nie mają.Znieczulamy się, kompulsywnie oglądamy seriale lub klikamy w efektowne nagłówki w internecie. Wydaje nam się, że się „resetujemy”, ale tak naprawdę tylko chwytamy się brzytwy. W ten sposób nie poradzimy sobie z problemami na dłuższą metę.
Przeczytaj cały "Raport o biedzie 2021">>
Jak pomóc?
Chociaż koronawirus nie odpuszcza, to wciąż mamy szansę pokonać epidemię samotności. Zbliżają się święta, czas cudów. Widzą je na własne oczy wolontariusze Szlachetnej Paczki, gdy wręczają przekazane przez ludzi dobrej woli paczki i prezenty. Radość z nowej pralki, łzy w oczach niepełnosprawnej dziewczynki na widok lalki Barbie czy niedowierzanie w głosie staruszki, która przecież "nigdy wcześniej niczego nie dostała".W tym roku wśród potrzebujących jest m.in. pani Renata, która całe swoje życie poświęciła swojej niepełnosprawnej córce Annie. Wychowuje ją jako samotna matka, bo ojciec dziewczynki pozostawił je zaraz po porodzie. U pani Renaty w zeszłym roku zdiagnozowano raka szyjki macicy. Kobiety mieszkają w domu, który nadaje się do generalnego remontu. Potrzebują m.in. ciepłych zimowych kurtek, środków czystości i mikrofalówki.
Jeśli nie jesteśmy w stanie stworzyć całej paczki dla rodzin, możemy wybrać inną formę pomocy i przekazać datek na rzecz Szlachetnej Paczki. Wpłacać można jednorazową kwotę lub wykonać cykliczny przelew. Wystarczy kliknąć poniższą grafikę.
W artykule wykorzystano dane i wypowiedzi z "Raportu o biedzie" 2021