"Sapkowski jest mitycznym bóstwem". Rozmawiamy z Jaskrem i Vesemirem z serialu "Wiedźmin"

Zuzanna Tomaszewicz
Bard gaduła i wujek wiedźmin. W sadze o białowłosym zabójcy potworów nie ma bardziej lubianych postaci niż oni, zaś w serialu od Netfliksa Jaskier i Vesemir są wypisz wymaluj jak z książek. O tym, jak wyglądała ich podróż do świata po Koniunkcji Sfer, opowiadają mi odtwórcy tychże ról, czyli Joey Batey i Kim Bodnia.
Redakcja naTemat rozmawia z odtwórcami ról Vesemira i Jaskra w serialu "Wiedźmin". Fot. materiał prasowy / Netflix
Pamiętam jak dziś, gdy w któreś urodziny zakopana pod kocami leżałam na łóżku, a w ręku trzymałam "Krew elfów". Strony przewracałam z wyjątkową ostrożnością, bo książka nie należała do mnie, lecz do mojego brata, który od dłuższego czasu zachęcał mnie do tej lektury. Mówił mi, że się zakocham. "Niby w czym?" – pytałam. Odpowiedź była jedna: "We wszystkim".

Brat nie mylił się, bo zgodnie z mottem "raz się żyje" pochłonęłam całą sagę Andrzeja Sapkowskiego w jeden tydzień, później upierdliwie wymieniając mu na palcach obu rąk wszystkich bohaterów, za których "oddałabym życie" (oczywiście w przenośni).


Pierwszego wymieniłam mojego ulubieńca, Jaskra, który tylko z pozoru wydaje się rozgadanym i szukającym poklasku bardem. Wśród kolejnych fikcyjnych postaci miejsce w moim serduchu znalazł też stary wiedźmin Vesemir. Choć nie jest prawdziwym ojcem Geralta z Rivii, to mniej więcej tak się w stosunku do niego zachowuje.

Nie słyszałam dotąd, aby ktokolwiek kiedykolwiek powiedział, że nie lubi czy to Jaskra, czy to Vesemira. To jednak o czymś świadczy. W najnowszej odsłonie serialu "Wiedźmin" mamy okazję przyjrzeć się losom zarówno jednego, jak i drugiego bohatera. O tym, czego po tym sezonie mogą spodziewać się ich fani, rozmawiam z odtwórcami ról, Joeyem Batey i Kimem Bodnią.

Zuzanna Tomaszewicz: Można powiedzieć, że Jaskier i Vesemir to ulubieńcy fanów sagi o wiedźminie. Czy czuliście w związku z tym jakąkolwiek presję podczas grania?

Kim Bodnia: Oczywiście, że czułem. Kiedy słyszałem, jak bardzo reszta obsady jest wsiąknięta w tę historię, to trudno było nie czuć presji. Ale gdy w końcu poznałem tych ludzi ciśnienie całkowicie opadło. To było jak dołączenie do jednej wielkiej rodziny, która dba o siebie nawzajem.

Joey Batey: Ja w sumie nie czułem żadnej presji, bo z reguły, gdy nie nagrywałem scen, chowałem się w swoim pokoju (śmiech). Granie na planie przychodziło mi z łatwością, bo nie czułem się przytłoczony postawionym przede mną wyzwaniem, co jest w większości zasługą Lauren (red. Schmidt-Hissrich, showrunnerki serialu) i tego, jak dowodzi całą załogą.

Podchodzimy do naszej pracy na poważnie, ale jednocześnie staramy się czerpać z niej jak najwięcej frajdy. W innym wypadku, jaki miałoby to sens? Dodatkowo na planie panuje gościnna atmosfera zwłaszcza dla nowych aktorów.

No właśnie, Jaskier jest już starym wyjadaczem, jeśli chodzi o serialowy szlak, a mimo to w drugim sezonie poznajemy go z zupełnie nowej strony. Bardziej zaangażowanej.

Joey: Byłem absolutnie zachwycony, kiedy czytałem scenariusz i gdy Lauren przedstawiła mi swój pomysł na Jaskra w tym sezonie. Postanowiłem przy tym jak najlepiej zgłębić historię artystów, zwłaszcza tych z czasów wojny: Josephine Baker, Marcela Marceau, czyli ludzi sztuki, którzy pomagali uciśnionym osobom.

Zależało mi na tym, by Jaskier na własną rękę odkrył swój wewnętrzny kompas moralny. Dzięki temu nie jest już wyłącznie gościem, który śpiewa i rzuca żartami. Teraz ma przed sobą poważne etyczne decyzje do podjęcia.

Oprócz bycia "aktywistą" Jaskier wciąż jest bardem. Czym zaskoczy nas jako muzyk?

Joey: Wraz z kompozytorem Josephem Trapanesem pracowaliśmy nad wieloma piosenkami w czasie pandemii. Przez miesiące pisaliśmy do siebie maile i rozmawialiśmy na Zoomie, próbując nowych pomysłów, które pomogłyby nam wydobyć z tej postaci coś więcej niż dotychczas, przy okazji inspirując się celtyckimi brzmieniami.

Stworzyliśmy piosenki, które przynajmniej starają się pokazać, jaki naprawdę jest Jaskier. Nie jest już łasy na sławę. Osiągnął to, co chciał, i teraz zabiera się za drugi rozdział życia, który wcale nie jest taki łatwy.

Czy wspomniane kawałki mają potencjał, by stać się drugim "Toss A Coin To Your Witcher"?

Joey: Nie sądzę. Są nieco mroczniejsze i zbyt skupione na fabule, ale kto wie. Sukces "Toss A Coin To Your Witcher" był zaskoczeniem dla nas wszystkich (śmiech).
Jaskier (Joey Batey) w drugim sezonie "Wiedźmina".Fot. Netflix
Skupmy się teraz na Vesemirze. Jak to się stało, że dołączyłeś do obsady "Wiedźmina"? Czy słyszałeś już wcześniej legendy o nim?

Kim: Słyszałem o grach, w końcu mam trzech synów. Gdy gry wyszły, powiedzieli mi wprost, że muszą je mieć. I one faktycznie były dobrze zrobione, od razu rzucił mi się w oczy sposób prowadzenia historii. Kiedy dostałem angaż, musiałem przeczytać pierwsze dwie książki sagi. To było jak podróżowanie godzinami przez inny świat, a wszystko w nim przypominało piękny obraz. Do tego mój syn powiedział, że Vesemir jest zajebisty.

Joey: Tak jak i ty.

Vesemir jest znany jako mistrz fechtunku w Szkole Wilka. Jak wyglądały przygotowania do tej roli?

Kim: Dość sporym wyczynem było występowanie w scenach z Henrym (red. Cavillem), który jest całkowicie oddany temu, co robi. On żyje tą rolą, a przecież to ja powinienem być mistrzem szermierki.

Joey: Po prostu musisz być lepszy od niego.

Kim: Dokładnie, i jak ja mam to zrobić? To było istne szaleństwo i oczywiście przeszedłem wiele treningów, ale najważniejsze w tym wszystkim było jednak to, jak walczy Vesemir i kim on w ogóle jest.

Vesemir nie jest wielkim mistrzem fechtunku, jest raczej instruktorem szermierki. Grunt to wiedza na temat tego, w czym jesteśmy dobrzy. Jako że od zawsze ceniłem sobie kontakt z przyrodą, poczułem potrzebę, aby stworzyć swój miecz, styl walki i wygląd wokół postaci zżytej z naturą. Razem z trenerami udało nam się wykreować styl walki, który był prosty. A potem dostałem dublera.

Joey: Nie mów jej tego!

Kim: No, ale powinienem. Henry powtarza, że sam robi sceny.
Kim Bodnia jako Vesemir w serialu "Wiedźmin".Fot. materiał prasowy / Netflix
Jako Polka muszę zadać to pytanie, w końcu większość Polaków lubi słuchać, gdy mowa o nich za granicą. Czy grając serialowego Jaskra i Vesemira inspirowaliście się polską kulturą lub - mówiąc ogólniej - kulturą słowiańską?

Joey: Myślę, że u każdej z serialowych postaci przewija się wątek słowiańskości. Książki Andrzeja Sapkowskiego są utrzymane w słowiańskim duchu, chociaż pojawia się tam mnóstwo nawiązań do mitologii z różnych zakątków Europy. U Jaskra staraliśmy się zachować tę słowiańskość, ale koniec końców więcej w nim brytyjskości niż u innych bohaterów. Postać Henry’ego jest za to najbliższa słowiańskim ideałom.

Kim: W moich żyłach płynie polska krew, zresztą zawsze słyszę, że mam w sobie coś z emocji i sposobu myślenia Polaka. Nie wiem, co to dokładnie jest. Nie lubię nikogo szufladkować. Dla mnie było to po prostu naturalne, że będę pracować nad tekstem polskiego pisarza. Część mnie pochodzi z twoich okolic. Mam nadzieję, że nie będziesz rozczarowana.

Nie jestem. I to nie był sarkazm, przysięgam.

(Kim i Joey wybuchają śmiechem)

Poznaliście Andrzeja Sapkowskiego?

Joey: Nie poznałem go.

Kim: Ja też nie.

Joey: Andrzej Sapkowski jest niczym mityczne bóstwo, które istnieje gdzieś daleko poza naszym zasięgiem.
Czytaj także: Cavill chce grać wiedźmina przez 7. sezonów. Jako swój warunek podał Sapkowskiego

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut