To już staje się tradycją. Marszałek Witek wykluczyła z obrad Sejmu Kuleszę i Brauna

Adam Nowiński
Początek wtorkowych obrad Sejmu nie obył się bez kontrowersji. Jedną z nich było wykluczenie z nich dwóch posłów Konfederacji: Jakuba Kuleszę i Grzegorza Brauna.
Grzegorz Braun i Jakub Kulesza wykluczeni z obrad Sejmu. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
Wtorkowe obrady Sejmu już od samego początku nie należały do spokojnych. Głosami Zjednoczonej prawicy odrzucono kilka wniosków formalnych, w tym wniosek Lewicy o oddalenie terminu obrad do momentu wyjaśnienia afery z Łukaszem Mejzą. Partia chciała, żeby premier oraz minister sprawiedliwości przedstawili wyniki kontroli w tej sprawie.

Później na mównicę wszedł poseł Konfederacji, który zapytał o obostrzenia covidowe i o ministra zdrowia. Wtedy marszałek Elżbiecie Witek przypomniało się, że w gronie posłów są politycy Konfederacji, którzy nie mają założonych maseczek. Chodziło o Grzegorza Brauna i Jakuba Kuleszę.


Nie posiadają oni zaświadczenia lekarskiego, które pozwala na nienoszenie maseczki z powodów zdrowotnych. Dlatego po dwukrotnym nieudanym apelu o założenie maseczek, przewodnicząca niższej izby parlamentu wykluczyła obu posłów z obrad Sejmu.

Marszałek Witek powołała się na przepis mówiący o zakłócaniu obrad. Obaj posłowie zostali wyproszeni z sali plenarnej. To już tradycja, ponieważ to drugi raz, a w przypadku Grzegorza Brauna – czwarty, kiedy marszałek Witek wyklucza ich z obrad Sejmu.

Tym razem jednak stało się to przed istotnym głosowaniem nad senackimi poprawkami do projektu ustawy o ochronie granicy. W tym przypadku, kiedy dokument wraca z Senatu, posłowie, którzy nawet wstrzymują się od głosu, są liczeni tak, jakby oddali głos przeciwny.

Ustawa o ochronie granicy

Sejm następnie odrzucił wszystkie poprawki zgłoszone przez Senat. Nawet tę, żeby dopuścić w rejon przygraniczny dziennikarzy oraz organizacje humanitarne.

Nowa ustawa, jeśli podpisze ją prezydent umożliwi wprowadzenie czasowego zakazu przebywania na określonym obszarze strefy nadgranicznej dla osób obcych w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa państwa lub porządku publicznego.

Zakaz byłby wprowadzany w drodze rozporządzenia szefa MSWiA po zasięgnięciu opinii komendanta głównego SG na czas określony. Zakaz wjazdu i przemieszczania się nie dotyczyłby zamieszkujących tam osób, a także tych, którzy prowadzą tam działalność gospodarczą, wykonujących pracę zarobkową czy prowadzących gospodarstwa rolne.

Na liście znaleźli się również uczniowie i ich opiekunowie, najbliższa rodzina sprawująca opiekę nad osobą zamieszkałą na terenie objętym zakazem oraz osoby przekraczające legalnie granicę.

Istotną zmianą będzie ponowne ograniczenie działalności dziennikarzy, którzy po zakończeniu stanu wyjątkowego mogliby legalnie wjechać na teren przygraniczny. Rządowa ustawa to zmienia. Teraz w uzasadnionych przypadkach właściwy miejscowo komendant placówki SG będzie mógł zezwolić dziennikarzom na przebywanie w strefie, ale na czas określony i na określonych zasadach.

Oprócz tego, funkcjonariusze Straży Granicznej będą mogli używać plecakowych miotaczy substancji obezwładniających. A podmioty wykonujące określoną działalność na obszarze objętym zakazem przebywania będą mogły otrzymać rekompensaty, za czas jego obowiązywania.
Czytaj także: "Strefa przygraniczna" nawet na Mazowszu? Tak duża władzę będzie mieć Kamiński

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut