Legendą o Czupakabrze straszono dzieci. Prawda o krwiopijczym stworze jest wyjątkowo smutna

redakcja naTemat
Po hiszpańsku chupar znaczy "ssać", a cabra oznacza kozę. Choć opowieścią o kryptydzie z czerwonymi ślepiami, która nocą posila się krwią zwierząt gospodarskich i domowych, straszono małe dzieci, to wielu dorosłych wciąż wierzy, że Czupakabra naprawdę istnieje. Mityczny stwór grasował rzekomo to tu, to tam, nieraz dając się złapać w obiektywie aparatu. Prawda zasmuci jednak miłośników teorii spiskowych. Łatwo da się ją wyjaśnić.
Jaka jest prawda dotycząca El Chupacabry? Fot. 123rf

Wampirza bestia

Farmer z Orocovis miał odprawić codzienny rytuał, który polegał na doglądaniu i pasieniu zwierząt. W drodze do zagrody nie spodziewał się tego, co tam zastanie. Na ziemi leżało osiem martwych owiec, mających na ciałach po trzy nietypowe ślady świadczące o ugryzieniu. Zwierzęta wydawały się pozbawione krwi.

Wydarzenie z marca 1995 roku nie było pierwszym takim przypadkiem. Podobne historie krążyły w Portoryko już od końca lat 80. To wtedy rolnicy zaczęli znajdować na polach pozbawione życia bydło, a z domostw wyganiano miotłami szare stworzenia, których dotąd nikt nie widział.


Tak narodziła się legenda o Czupakabrze, krwiopijczej bestii nawiedzającej portorykańskie, argentyński i kolumbijskie wsie. W połowie lat 90. kryptydy obwiniano o bezkrwawe zabójstwa ponad tysiąca zwierząt. Każda z ofiar miała w okolicach szyi ugryzienia. "To wampiry" – pisano w tabloidach.

Jak więc wyglądały? Każdy zdawał się widzieć w nich zupełnie co innego. Jednym świadkom Czupakabra przypominała ssaka z rzędu naczelnych, charakteryzującego się krwistym spojrzeniem i kłami wystawionymi na pokaz. W pamięci innych osób istota ta jawiła się jako humanoidalny gad z kolcami na plecach. W kulturze popularnej stwór zapisał się jednak jako łysy pies z szarą, łuszczącą się skórą.

W sierpniu 2000 roku jednemu z mieszkańców San Lorenzo udało się postrzelić stworzenie, które w jego mniemaniu miało być "zabójcą kóz". Po kilku dniach w okolicy znaleziono szkielet domniemanego potwora, którym pożywiły się "lokalne” sępy. Padlinę przekazano lokalnemu zoologowi, który ocenił, że ma do czynienia z tzw. hybrydą.
– Może to być zwierzę hybrydowe składające się z kilku gatunków. Mogło być stworzone w laboratorium za pomocą inżynierii genetyczne – wyjaśnił Gioconda Chévez z Malapisillo w rozmowie z dziennikarzami prasowymi.

Pięć lat później badacz Isaac Espinoza wydał ponad 6 milionów dolarów na ekspedycję, której celem było wytropienie Czupakabry. Poszukiwania trwały niemalże rok. Mężczyzna zaangażował nawet do współpracy ekipę nagraniową, przewodników oraz dziennikarzy.

W trakcie przeprawy przez dżunglę grupa napotkała na drodze niezidentyfikowane stworzenie, które zdołała nagrać. Materiały, w tym próbki sierści i skóry, przekazano Uniwersytetowi Teksańskiemu. Finalnie kryptozoolog Hugo Mata oznajmił, że zebrane dowody nie pasują do żadnego znanego mu gatunku.

Co ciekawe, Czupakabra miał pustoszyć nie tylko Amerykę Środkową i Południową. W 2006 roku "wampira" widziano również w Rosji, gdzie najpierw odkryto ciała trzydziestu indyków pozbawionych krwi, a potem ciała kilkudziesięciu owiec zabitych w podobny sposób, co ptaki.

Szalone teorie spiskowe

Teorii spiskowych starających się wyjaśnić istnienie El Chupacabry jest na pęczki. Jedna z nich mówi, że Czupakabra pochodzi z przyszłości i niebawem wyprze gatunek ludzki. Stwór korzysta z podróży w czasie, aby ostrzec ludzi przed kataklizmem, który ma się niedługo wydarzyć. Brzmi surrealistycznie? Na tym nie koniec.

Zdaniem innych za powstanie Czupakabry odpowiada rząd Stanów Zjednoczonych, który za wszelką cenę chce ukryć stwora przed resztą świata. Dlatego neguje informacje dobiegające m.in. z Portoryka. Potwór ma być bowiem tajną bronią niszczącą zapasy żywności swojego wroga.

Niektórzy wierzą też, że Czupakabra to istota pozaziemska, która przybyła na Ziemię statkiem kosmicznym w kształcie dysku widzianym rzekomo w Barranquitas w 1995 roku. Jakby tego było mało mityczne zwierze miało narodzić się z satanistycznego rytuału polegającego na złożeniu w ofierze kozy.

Smutna prawda o Czupakabrze

Jak więc w logiczny sposób wyjaśnić zjawisko, jakim jest Czupakabra. Większość zwierząt, które posądzono o bycie krwiopijczą bestią, okazało się tak naprawdę kojotami. Kojotami cierpiącymi na świerzbowiec drążący (Sarcoptes scabiei).

Biolog Barry O'Connor z Uniwersytetu w Michigan ustalił, że świerzb towarzyszył ludziom od początku ich ewolucji. Zdaniem naukowca u człowieka wytworzyły się różne mechanizmy obronne przeciwdziałające zewnątrzpasożytniczym roztoczom, które ostatecznie musiały znaleźć nowego "żywiciela". Padło więc na inne ssaki, zwłaszcza lisy, kojoty oraz wilki.
Świerzb powoduje u zwierząt odcięcie dopływu krwi do mieszków włosowych, co kończy się najczęściej wypadaniem sierści i stwardnieniem skóry. Dodatkowo organizm takich osobników jest osłabiony, stąd Czupakabry mogły polować wyłącznie na owce lub kozy, ponieważ były one dla nich łatwymi zdobyczami.

O co chodzi w takim razie z wysysaniem krwi? Autopsje przeprowadzone na ciałach zwierząt domowych zabitych przez Czupakabrę wykazały, że ofiary wcale nie zostały pozbawione krwi. Wręcz przeciwnie, miały jej dużo. Legenda długo pozostanie tylko legendą. Szkoda tylko, że kosztem cierpiących na świerzb zwierząt.
Czytaj także: Serial "Nocna msza" wsadził kij w mrowisko. Katolików oburzy ta śmiała interpretacja aniołów

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut