Medyk: Rząd boi się antyszczepionkowców, bo część z nich głosuje na PiS

Diana Wawrzusiszyn
- Z perspektywy nauki byłoby lepiej zaszczepić przeciwko COVID-19 wszystkich. Mamy w Polsce całkiem sporo szczepień, które są obowiązkowe i poza małymi grupami nikt z tym nie dyskutuje - mówi pielęgniarz Gilbert Kolbe. Jego zdaniem polski rząd boi się wprowadzić jakiekolwiek obostrzenia w związku z pandemią, bo te uderzyłyby w jego wyborców.
Pielęgniarz Gilbert Kolbe. Fot. Facebook/ Gilbert Kolbe
Jak oceniasz działania polskiego rządu wobec czwartej fali?

Są bardzo zachowawcze wobec grup antyszczepionkowych. Rząd niestety boi się tych ludzi, bo część z nich to wyborcy PiS-u. W związku z tym działania są bardzo słabo widoczne, żeby nie powiedzieć żadne.

Ciężko np. nazwać poważnym działaniem zakaz lotów do i z Zimbabwe, gdzie może podróżuje jakiś promil społeczeństwa. Tak samo ograniczenia liczby osób w lokalach czy innych miejscach. Nie ma żadnej podstawy prawnej, aby właściciel danego lokalu mógł wymagać okazania paszportu covidowego. To całkowicie martwy zapis.


Jakie restrykcje, twoim zdaniem, powinny być wprowadzone przy tym stanie zakażeń?

Obecnie przede wszystkim powinno się wprowadzić darmowe testy dla osób zaszczepionych oraz płatne dla niezaszczepionych, które byłyby weryfikowane w pracy. Paszporty covidowe albo zaświadczenie o przechorowaniu również powinny być sprawdzane w miejscu pracy.

Ponadto moim zdaniem kwarantanną powinny być objęte też osoby zaszczepione, które mieszkają z zakażonym, ponieważ mogą przez krótki okres przenosić wirusa. Zwolnienie z kwarantanny osób zaszczepionych jest zbyt liberalne, patrząc z perspektywy obecnej sytuacji epidemiologicznej.

Kolejna kwestia to podróżowanie. Wszelkie powroty do kraju powinny być lepiej sprawdzane, bo w tym momencie sanepid jest niewydolny. To samo z maseczkami w miejscach publicznych.

Jako pracownik ochrony zdrowia czujesz wsparcie rządu?

Nie czujemy żadnego wsparcia. Robimy wszystko, aby tym ludziom pomagać, aby ich leczyć, żeby można było po prostu uratować im życie. Natomiast rząd robi wszystko, żeby prawa nie zaostrzać. Jesteśmy jednym z ostatnich państw UE, które nie wprowadziło żadnych poważnych obostrzeń. Nawet Węgry, które są często podawane przez rządzących za wzór, wprowadziły obostrzenia.

Problemem jest również to, że kiedy ktoś stara się wprowadzić w ramach swojej instytucji pewne obostrzenia, to spotyka się z krytyką ze strony organów państwowych. Tak było z rektorem Uniwersytetu Marii Curie- Skłodowskiej w Warszawie, który zdecydował, że wstęp na uczelnię będą miały tylko osoby, które okażą paszport covidowy. Po tej decyzji od razu odezwali się Rzecznik Praw Obywatelskich oraz minister edukacji z informacją, że jest to bezprawne.

Z jednej strony mówimy, żeby być rozsądnymi, a z drugiej, jeśli ktoś stara się w zarządzanej przez siebie placówce wprowadzać obostrzenia, to jest natychmiast ścigany. Myślę, że to jest bardzo przykre i pokazuje brak zainteresowania dobrem zdrowia publicznego.

Czy twoim zdaniem powinny zostać wprowadzone obostrzenia dla niezaszczepionych? A może przymusowe szczepienia?

Z perspektywy nauki byłoby lepiej zaszczepić wszystkich. Mamy w Polsce całkiem sporo szczepień, które są obowiązkowe i poza małymi grupami nikt z tym nie dyskutuje. Jednak patrząc na obecne nastroje społeczne, uważam, że bezpieczniejszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie obostrzeń dla niezaszczepionych oraz prowadzenie szerokiej akcji edukacyjnej.

Myślę, że jest w tym rola Ministerstwa Zdrowia i rządu, aby wprowadzić edukację w zakresie szczepień.

Jak twoim zdaniem powinna być przygotowana taka dobra akcja edukacyjna, zachęcająca do szczepień?

Przede wszystkim, powinny być spoty w telewizji, które nie będą odnosić się do emocji. Należałoby przygotować odpowiednie broszury, by wytłumaczyć, jak wygląda proces badania szczepionki. Taka broszura powinna być krótka, zwięzła i tłumacząca wszelkie wątpliwości, związane ze szczepieniami przeciwko COVID-19.

Trzeba wytłumaczyć Polkom i Polakom, dlaczego ta szczepionka powstała tak szybko, dlatego zależy nam, aby dużo osób się zaszczepiło, dopóki nie uda nam się pokonać pandemii. Zwłaszcza w przededniu tego, gdy następna mutacja dotrze do Polski.
Akcja powinna zostać przeprowadzona tak, by przeciętny zjadacz chleba mógł to zrozumieć.
Czytaj także: Ciekawy głos Polaków ws. wprowadzenia obostrzeń. Wyniki sondażu zdziwią niejednego


Także wypowiedzi polityków, niezależnie od partii, powinny być w miarę rozsądne. Bo jeśli jedna z najważniejszych osób w państwie twierdzi, że przy szczepieniu "trzeba rozważyć za i przeciw", to może to wywoływać niepewność co do skuteczności tej metody walki z pandemią.

Jesteś aktywny w sieci. Widzisz wzrost niechęci dla osób, które promują szczepienia?

Hejt to mało powiedziane. My, medycy promujący szczepienia nie spotykamy się z hejtem, to jest wręcz agresja. Dostajemy groźby i obelgi. Jest bardzo dużo "trolli", którzy często podburzają społeczeństwo.

Podchodzę do tego ze sporym dystansem, rozmawiam o tym z bliskimi. Wraz z innymi znajomymi z ochrony zdrowia wymieniamy się doświadczeniami, wiadomościami. Oprócz tego zbieram co jakiś czas te barwne wypowiedzi i publikuję je w swoich mediach społecznościowych, aby osoby, które mnie obserwują, zobaczyły jak wygląda ta mniej pozytywna strona internetu.

Czy powinniśmy się obawiać nowego wariantu koronawirusa – omrikonu?

Nie jestem epidemiologiem, ale jako medyk zalecam stosowanie się do wytycznych WHO i naukowców z Rady Medycznej, bo są to merytoryczne podmioty. Ciężko mówić, jak ten wariant będzie się rozwijał w Polsce, na razie należy stosować dotychczasowe metody ochrony przed wirusem.

Przede wszystkim szczepienia, maseczki, dystans i dezynfekcja. Powinniśmy też przekonywać osoby z naszego otoczenia, które do tej pory się nie zaszczepiły, aby przemyślały swoją decyzję.