Tylko Kamil Stoch w czołówce zawodów w Wiśle. Bardzo słaby dzień Polaków na skoczni

Krzysztof Gaweł
Ośmiu z jedenastu polskich skoczków nie przebrnęło pierwszej serii konkursu Pucharu Świata w Wiśle. Niestety, ale Biało-Czerwoni wciąż nie zachwycają formą, inna sprawa, że na obiekcie im. Adama Małysza ciężko w niedzielę o dobre skoki. Prowadzi Austriak Jan Hoerl (121 metrów), a Kamil Stoch zajmuje miejsce dziewiąte (117 metrów).
Kamil Stoch jest dziewiąty po pierwszej serii zawodów w Wiśle, reszta Polaków poniżej możliwości Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
Czwarte miejsce w drużynowych zawodach Pucharu Świata w Wiśle z pewnością podziałało na naszych skoczków jak płachta na byka. Nie dość, że pierwszy raz w historii na skoczni Adama Małysza zabrakło ich na podium, to jeszcze kapryśna pogoda pokrzyżowała plany naszej ekipie w zasadzie na finiszu rywalizacji. W niedzielę o punkty PŚ walczyło aż jedenastu naszych skoczków.

Początek zawodów był dla naszych bardzo trudny i bardzo nieudany. Tym razem nie wiało, w zasadzie w ogóle na skoczni panowała cisza, przez którą nie każdy potrafił się przebić. Debiutujący w PŚ 18-latek Jan Habdas uzyskał równo 100 metrów, po chwili 106,5 metra skoczył Tomasz Pilch, a Paweł Wąsek 107 metrów. Stefan Hula dorzucił 104 metry, Klemens Murańka 101,5 metra, fatalnie się to układało dla naszych.


Wreszcie błysnął Aleksander Zniszczoł, który skoczył 116,5 metra i pojawiła się nadzieja na awans do serii finałowej. I znów obserwowaliśmy klops jednego z Biało-Czerwonych. Andrzej Stękała w sobotę radził sobie znakomicie w zawodach drużynowych, tym razem uzyskał 100,5 metra, żegnając się z konkursem z kwaśną miną. Niestety, w niedzielę miało być lepiej, a nasi znów radzili sobie bardzo słabo.

Kolejnym na skoczni Polakiem był Jakub Wolny, który w piątek latał daleko, a tym razem uzyskał tylko 104,5 metra. Zdecydowanie, w porównaniu z sobotnią klapą, poprawił się za to Dawid Kubacki, który skoczył 113 metrów. Dwa metry dalej lądował Piotr Żyła, nawet liderzy Biało-Czerwonych nie radzili sobie w niedzielę w Wiśle. Prowadził tymczasem Austriak Jan Hoerl, który jako pierwszy przeskoczył punkt "K" skacząc 121 metrów.

Pozostał nam Kamil Stoch, który w Wiśle od piątku najlepiej radził sobie z całej drużyny. "Rakieta z Zębu" nie zawiodła i tym razem, 117 metrów i dziewiąte miejsce po pierwszej serii to naprawę bardzo dobry rezultat. Na czele cały czas utrzymywał się Jan Hoerl, który wyprzedzał rodaka Stefana Krafta (120 metrów) oraz Norwega Mariusa Lindvika (122 metry). Poza Stochem w serii finałowej zmieścili się też Żyła i Zniszczoł, blisko szczęścia był Kubacki, ale finiszował 32. Decydująca rozgrywka od godziny 17:05.

Czytaj także: Żenująca wojenka TVN-u z TVP o skoki narciarskie. Groźba ukryta w słowach szefa TVP Sport?

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut