W Niemczech wrze po klasyku Bundesligi. 18-latek oskarża sędziego, afera korupcyjna w tle

Krzysztof Gaweł
Bayern Monachium ograł w Klassikerze Bundesligi Borussię Dortmund 3:2 (2:1), ale po meczu więcej mówi się o sędziowaniu i niezrozumiałych decyzjach pana Felixa Zwayera, a nie o znakomitym meczu. Arbiter znalazł się pod ostrzałem piłkarzy BVB, których oburzyły jego decyzje po przerwie. Jude Bellingham wypomniał arbitrowi epizod korupcyjny sprzed lat i zapewne spotka go surowa kara.
Sędzia Felix Zwayer wzburzył piłkarzy i trenerów Borussii Dortmund w klasyki z Bayernem Monachium Fot. Imago Sport and News / East News
Sędzia Felix Zwayer to jeden z najbardziej znanych arbitrów w kraju naszych zachodnich sąsiadów, a po sobotnim klasyku Bundesligi na pewno najczęściej wymieniany w mediach. Rozjemca wzburzył piłkarzy, trenerów i działaczy Borussii Dortmund po przerwie. Gdy BVB wyrównała stan meczu na 2:2, arbiter i jego pomocnicy nie stanęli na wysokości zadania. W efekcie szlagier padł łupem Bawarczyków (3:2), a dwa gole zdobył Robert Lewandowski.

Do przerwy w Dortmundzie oglądaliśmy znakomity mecz, Bayern prowadził 2:1, ale Borussia atakowała i dopięła swego. Tuż po zmianie stron wyrównał Erling Haaland i zaczęły się wielkie emocje. W 53. minucie Marco Reus wpadł w pole karne rywali, wyprzedził Lucasa Hernandeza, a ten trącił go i uniemożliwił oddanie strzału. Rzut karny?

"Sędziowanie było po prostu skandaliczne. Należał nam się rzut karny, ale arbiter nam go nie dał. Spytałem sędziego, dlaczego nawet nie poszedł do VAR. Powiedział, że nie ma takiej potrzeby. Do tego był arogancki. Nie powiem nic więcej, bo będę miał później problemy" – mówił dziennikarzom po meczu wzburzony Erling Haaland. Nie tylko Norweg dał upust swojej złości.


W 75. minucie Felix Zwayer jednak wykorzystał VAR, by po analizie podyktować rzut karny dla mistrzów Niemiec. Mats Hummels miał zagrać ręką po rzucie rożnym, w co wątpili piłkarze BVB. Rywale nie protestowali, ale przyjęli jedenastkę z radością. Po chwili Robert Lewandowski zapewnił wygraną 3:2 (2:1) w Klassikerze Bawarczykom.

Eksplodował trener Borussii Marco Rose, zazwyczaj człowiek spokojny i szeroko uśmiechnięty. Ruszył na murawę, krzyczał i gestykulował. Sędzia zaraz pokazał mu czerwoną kartkę, ku niedowierzaniu piłkarzy i szyabu BVB. Oburzenia nie kryli Michael Zorc i Sebastian Kehl, menedżerowie zespołu. Mina Matthiasa Sammera, który siedział na trybunach, mówiła sama za siebie. Ostro podsumował po meczu pracę arbitra jeden z graczy.

"W tym meczu można było przyjrzeć się wielu innym decyzjom sędziego. Czy arbitrowi, który wcześniej sprzedał mecz, daje się najważniejsze spotkanie w Niemczech? Czego innego można się spodziewać?" – grzmiał 18-letni Jude Bellingahm, który za swoje słowa być może zostanie surowo ukarany. Piłkarz wypomniał Feliksowi Zwayerowi epizod korupcyjny z 2005 roku, po którym sędziego zawieszono na pół roku.

Sportowy dziennik "Bild" przyznaje, że decyzje arbitra miały wpływ na wynik meczu i być może losy walki o tytuł. A przecież szlagier trafił za pośrednictwem telewizji do 205 krajów na świecie, od Fidżi po Ziemię Ognistą. I ta znakomita reklama rozgrywek mogła stać się ich antyreklamą przez decyzje sędziego. Tak czy siak słowa Anglika określono jako "skandaliczne".

Czytaj także: Robert Lewandowski znów skrzywdził Borussię Dortmund. Wspaniały klasyk i dwa gole Polaka

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut